copyright ©
www.papierowemysli.pl 2010
Zeswatać Witkacego i Witolda Gombrowicza z literaturą spod znaku wampira i wilkołaka to zadanie wymagające nie lada sprawności językowej. Pawłowi Jakubowskiemu, w debiutanckiej powieści
Ty, ta sztuka się udała. Przynajmniej na poziomie ornamentyki słownej. Fabularnie młodemu pisarzowi ze Szczecina jeszcze trochę brakuje do klasyków.
Zaczyna się więc od Gombrowiczowskiego motta, a już za chwilę zanurzamy się w surrealistyczne odmęty sennej, a chwilami makabrycznej narracji. Główny bohater, niejaki Pawełek, spotyka demoniczną Karolinę – posągową kobietę fatalną poruszającą się po ulicach miasta czerwonym porsche (cóż za makiaweliczne odwrócenie schematu!). Szybko ulega fascynacji dziwną posiadaczką sportowego samochodu, a ta zaprasza go do tajemniczego domu, jakby utkanego z narkotycznych wizji bohemy, którego bywalcy uprawiają modernistyczne w treści, a mocno wyuzdane w naturze praktyki i rytuały. Gdzieś w tle pojawia się osobliwa powieść, która doprowadza wszystkich czytelników do szaleństwa. Innym mocno surrealistycznym wątkiem jest postać właściciela posesji – tajemniczego osobnika o złożonych oczach owada – niemal żywcem wyrwanego z malarstwa René Magritte’a. Ta rzeczywistość zostaje skontrapunktowana ze współczesnością, w której Pawełek ma dziewczynę i mniej lub bardziej wyraziste poglądy na życie, i w której grasuje seryjny morderca (ikoniczna postać współczesnych thrillerów) o nadobnym pseudonimie Trupiarz.
Paweł Jakubowski uwielbia zabawę z konwencją, co uwidacznia się także w grach językowych i dialogu z czytelnikiem. Ten ostatni pojawia się w formie dygresji czy też didaskaliów umieszczanych w nawiasach (niejednokrotnie są to nawiasy wielokrotne – podwójne, potrójne etc.). Chwilami traci na tym tempo utworu, co pisarz oczywiście skrzętnie odnotowuje w kolejnej odautorskiej uwadze. Po pewnym czasie czytelnik przyzwyczaja się do tej z początku denerwującej maniery.
Czy jednak powiódł się mariaż {[być może nie był on wcale zamiarem autorskim (aczkolwiek nie można wykluczyć takiego postanowienia)], a ja oczywiście epizodycznie wchodzę w szaty epigońskie} literatury wysokiej z tą określaną eufemistycznie jako pulpowa? Częściowo na pewno – chociaż im dalej wchodzimy w powieść, tym mniej w niej Witkacego, a więcej horroru klasy B, czy nawet C. Sądzę jednak, ze był to zabieg w sposób oczywisty celowy. Jeżeli bowiem postanowilibyśmy szukać na własną rękę części wspólnej modernizmu i literatury grozy, to z pewnością dotarlibyśmy do królestwa Czystego Absurdu, w którym obie konwencje czują się znakomicie.
Młody pisarz popełnił więc bardzo udany debiut, który jest zawieszony pomiędzy półkami z ambitną literaturą a tanimi wydaniami dzieł wszystkich Grahama Mastertona, czy też niesławnego Guya N. Smitha (niemiłosiernie wyśmiewanego twórcę literatury pokątnej, którego można jednak uznać za mimowolnego piewcę modernistycznego absurdu). Książka dostarczy dużej przyjemności zarówno zwolennikowi tropienia literackich nawiązań, jak i zwykłemu fanowi przerażających opowieści.
Krzysztof Maciejewski
Paweł Jakubowski
Ty –
http://wforma.eu/45,ty.html