copyright
© www.e-splot.pl 2010
(...) Dwadzieścia dwa teksty zaproponowane w omawianym tu zestawianiu mają stanowić reprezentatywny przegląd szeroko rozumianego polskiego pisarstwa grozy. Jedynym kluczem łączącym zebrane opowiadania w całość jest tytułowe miasto – wszystkie dzieją się w jego przestrzeni. Co ciekawe, zazwyczaj nie jest miasto abstrakcyjne, tylko konkretne – Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław itd. Daje to dość ciekawy efekt, gdy czytamy o nawiedzonym bloku na zamieszkanym przez nas osiedlu. Przy tym, co ważniejsze, ze wszystkich tekstów wyłania się dość spójny i interesujący obraz miasta. Każdy z autorów mniej lub bardziej świadomie nawiązuje do modernistycznego mitu miasta-molocha, które przytłacza człowieka swoją szarością, bezdusznością i bezkresem. Z takiego miasta nie ma ucieczki, gdyż poza nim świat nie istnieje. W tej sytuacji industrialna przestrzeń miejska staje się ostatecznym miejscem mizernej egzystencji człowieka, a tym samym sceną, na której może ziścić się najgorszy (i najdziwaczniejszy) koszmar.
Tym samym to właśnie Miasto z całą swoją grozą staje się głównym bohaterem wszystkich tekstów w antologii. Wyraźnie widać to na przykład w (chyba najlepszym) opowiadaniu
Zarażeni strachem (Michał Cetnarowski), którego bohater, pogrążający się w szaleństwie, zaczyna dostrzegać prawdę – Miasto żyje, wysyła znaki i ostatecznie samo tworzy swoją opowieść, którą autor jedynie spisuje. I tak motywy miasta przeklętego, miasta-potwora, miasta-palimpsestu, skrywającego tajemnice, które czekają na odczytanie, zrodzone u początków nowoczesności i funkcjonujące w kręgu tzw. wysokiego modernizmu (Bieły, Benjamin, Aragon i wielu innych), powracają w zupełnie nowym, interesującym kontekście.
Oczywiście
City 1 można czytać zupełnie inaczej. Gdy bohaterowie klasycznej już, wydanej w 1968 r. powieści Stanisława Lema
Głos Pana szukają inspiracji dla badań tajemniczego przekazu z kosmosu, zwracają się w stronę literatury
science-fiction. Jednakże szybko zniechęcają się, gdyż znajdują tam wszystko poza fantazją i kreatywnością. Zdaje się, że jest to zasada, która rządzi całym tzw. pisarstwem fantastycznym: jedynie pozornie odrzuca ono realizm na rzecz wyobraźni, a
de facto jedynie go przedefiniowuje. Tym samym literatura grozy pozostaje w specyficznym, ale jednak bardzo mocnym związku z rzeczywistością społeczną, przez co mówi nam wiele o współczesności, akcentując jednak inne rzeczy, niż pozostałe kody kulturowe. Literatura makabry, literatura grozy może być rozumiana jako kanalizacja powszechnych lęków, doświadczeń traumatycznych, które tkwią głęboko w zbiorowej nieświadomości. Jednocześnie zdecydowana większość dzisiejszych horrorów pisana/kręcona jest z perspektywy amerykańskiej, ciekawej, jednakże odległej od naszych rodzimych realiów. W tym kontekście
City 1 daje nam niecodzienną możliwość spojrzenia z innego punktu widzenia.
Wydaje mi się, że ten typ literatury może być interesujący jako pewien rezerwuar treści, problemów, które z jakichś powodów zostały wykluczone z głównego obiegu kultury popularnej. W większości zebranych w antologii opowiadań bardzo istotny jest wątek seksualny, który nierozerwalnie łączy się z grozą, makabrą i monstrualnością. Pomijając klasyczny motyw wyuzdanej wampirzycy, mamy tu do czynienia z całą galerią kopulujących potworów, półzwierząt, kanibali, a wszystko to utrzymane jest w estetyce
gore. Nie chciałbym wyciągać daleko idących wniosków, jednakże taka eksplozja „zakazanej” seksualności jest kwestią ciekawą, mówiącą coś o całości kultury. Podobnie wygląda nieustająco powracający wątek ubogiego studenta/inteligenta, którego szare i smutne życie zostaje nagle odmienione przez dotknięcie sił nadprzyrodzonych (na przykład wielkie, włochate,
yeti-podobne potwory, które terroryzują skutą lodem Warszawę). Można tu długo wymieniać. Horror jako gatunek krytyczny? Dlaczego nie?
Ale to podejście może wydać się nudne – jako akademickie pastwienie się nad czymś, czego przeznaczeniem powinna być zwykła przyjemność. Owszem, opowiadania te, z których wiele to literackie debiuty, mają swoje mankamenty i niedociągnięcia. Ale zdaje się, że prawdziwy horror musi być trochę kiczowaty (kamp? Znowu – dlaczego nie?), odrobinę przewidywalny – to żelazne prawo, którym rządzi się popkultura. Jest tu więc wszystko, co być powinno – budowanie napięcia, mroczny nastrój i straszne potwory. Czy warto poświęcić choćby chwilę na tę nieco perwersyjną, ale skądinąd niezobowiązującą lekturę? Zdecydowanie tak.
Michał Sowiński
City 1. Antologia polskich opowiadań grozy –
http://wforma.eu/63,city-1.-antologia-polskich-opowiadan-grozy.html