copyright © www.latarnia-morska.eu 2020
O tempora, o mores! Seria KWADRAT szczecińskiego wydawcy uraczyła czytelników zbiorem opowiadań Andrzeja Turczyńskiego, cenionego twórcy i intelektualisty (kilka lat temu miałem prawdziwą przyjemność recenzować jego znakomity „Koncert muzyki dawnej”). Dziesięć tekstów składających się na zbiór powstawało zdaje się w okresie między 1998 a 2014 rokiem – jeśli nie liczyć „Nocnej podróży...”, datowanej na 1987 rok, oraz dwóch opowiadań (najdłuższego oraz ostatniego) nieopatrzonych datą. Ponieważ jednak większość (ściśle: sześć) opowiadań – jeśli wierzyć zapisanym datom – ukończył Autor w przedziale między 2012 a 2014 rokiem, można zakładać, że coś je łączy, że istnieje coś, co nazwać można całościowym zamysłem tej książki. Podpowiedzią może być podtytuł: „Wariacje biograficzne”.
Cóż, słowo „wariacje” po łacinie znaczy ‘różności’, a „biograficzną” jest każda opowieść z życia literackiego bohatera. Podejrzewam Autora o to, że w składających się na „Czasy i obyczaje” utworach poukrywał własne, osobiste, mniej i bardziej traumatyczne doświadczenia, „coś, co wychynęło z mojej przeszłości, a czego w żaden sposób nie potrafiłem pochwycić i rozpoznać, mimo że byłem pewny tego czegoś ze mną związku” („Czytania o Złej Godzinie”)... Lecz nie jest rolą recenzenta tropienie autobiograficznych kontekstów, zostawmy to zadanie przyszłym badaczom (tym bardziej, że przywołany w najstarszym z opowiadań Nabokov igra z biografiami i patronuje niebezpiecznym narracyjnym grom, pułapkom i zasadzkom).
Andrzej Turczyński wysoko zawiesza poprzeczkę czytelnikowi. Opowiadanie „Graffiti. Żywioł Pustki”, pierwsze w zbiorze, rozpoczyna frapujące motto z Empedoklesa („Ziemia, która otacza człowieka”), po którym trzeba zmierzyć się ze zdaniem opisującym zmasakrowaną lalkę porzuconą w zamarzniętym błocie, wśród bujnej przyrody, symboli historii (ślad żołdackiego buta) i symboli biblijnych (cierniowa korona z kolczastego drutu). Zdanie ma szesnaście wersów i zawiera ponad pięćdziesiąt przymiotników. Widać, że Autor nic nie robi sobie z Różewiczowskiej diagnozy: „spadając skreślamy przymiotniki”, być może raczej wznosi się niż spada – i do tego wznoszenia się zaprasza czytelnika. Czy pomocą w tym wznoszeniu mogą być przypisy? Przypisy w opowiadaniu? „Graffiti. Żywioł Pustki” jest raczej wielowarstwowym (jak ów tytułowy obraz na murze) esejem – o pamięci, o przenikaniu się teraźniejszości i przeszłości.
I tak będzie dalej, choć ilość przypisów będzie statystycznie maleć. Za to będą piętrzyć się przymiotniki: „wrzaskliwe skrzekliwe kraknięcie mieniącego się atramentowym granatem smolistopiórego gawrona” („Czytania o Złej Godzinie”), „podróże ku tamtym odległym ziemiom poprzecinanym niespiesznymi lub bystrymi nurtami wąskich lub rozlewnych młodych rzek” („Dziewica o Żelaznych Zębach”). Synestezje, zmysłowość jak u Schulza wznosi się ku abstrakcjom, ku eterycznym ekstraktom śnień, gdzie narratorska pamięć, jak u Prousta, tyleż jest przypominaniem sobie, ile kreacją. A przecież, jak powiada narrator, „owa dziwaczna skłonność do rozpamiętywania drobiazgów, mnożenia szczegółów, prób pochwycenia, jedynie irytuje!”. Składnia wije się, tworząc labirynty inwersji...
(...) Najgłębiej oddycha się przy „Kronice sentymentalnej”. To najdłuższe z opowiadań, składających się na zbiór, urzeka pełną bólu historią bohaterki, uwikłaną w krwawą historię utraconego świata kresów. Aż szkoda, że to nie coś dużo większego, bo trochę tu fabularnych luk, narracyjnych skrótów, zbyt szybkich zwrotów akcji, z radością wziąłbym w ręce grubą powieść, której „Kronika sentymentalna” byłaby zalążkiem. Splot jednostkowego losu z losem świata sprzed stu lat, jak na najlepszych kartach powieści Józefa Mackiewicza, kapitalne, poruszające sekwencje finałowe.
Jednym z ważnych elementów struktury tekstu jest wpisany w ten tekst odbiorca. Każdy świadomy swego warsztatu pisarz wie, że swoją opowieścią stwarza słuchacza. Mam nieodparte wrażenie, że Turczyński swoimi „Czasami i obyczajami” stworzył odbiorcę rzadkiego jak ptak dodo, odbiorcę dorównującego erudycyjnie autorowi – powstaje wtedy niebezpieczeństwo, że jedynym czytelnikiem wchodzącym w kontakt z autorem będzie on sam. Czy wiecie państwo, co to jest krenelaż? Malatura? Czumackie maże? Żezło, krakelura, farfurka? Narrator Turczyńskiego nie ma litości, dużo kosztują kolory, niespodzianki, pieszczoty i pstryczki jego prozy. Bawi się z czytelnikiem i bawi się czytelnikiem. Wytworna rokokowa zabawa. „Fête galante”. Smacznego!
Wojciech Czaplewski
Andrzej Turczyński Czasy i obyczaje. Wariacje biograficzne – http://www.wforma.eu/czasy-i-obyczaje-wariacje-biograficzne.html