copyright © http://annasikorska.blogspot.com 2019
Książki Bogusława Kierca są erudycyjne. Autor od swojego czytelnika w pewnym sensie wymaga oczytania, otwartości na skojarzenia, reinterpretacje oraz dekonstrukcję. Cechuje je też wychodzenie naprzeciw siebie, przeglądanie się w sobie, traktowania Ja jako Innego. To najlepiej widoczne jest w eseju „Notesprospera”, w którym przygotowywanie do roli to ciągłe szukanie i gubienie siebie, wyzwalanie się z siebie, ale też dawanie siebie postaci, w którą się wciela.
„Karawadżje” to z kolei interesująca podróż przez świat skojarzeń artysty wokół dzieł innego artysty. Bogusław Kierc krążąc z zafascynowaniem wokół prac Caravaggia w pewien sposób przegląda się w nich. Rzymski malarz staje się pretekstem do opowiedzenia o literaturze, filozofii, dekonstrukcji znanych motywów i tematów, podzielenia się hermeneutycznym spojrzeniem na wycinki kultury. „Karawadżje” jest tu spotkaniem poety – krytyka z malarstwem rzymskiego artysty i wielowiekową naleciałością, której obok licznych naukowych prac, analiz ekspertów nie brakuje filmu, współczesnych naśladowców upraszczających formy. Na spotkanie to warto wybrać się z reprodukcjami, sięgać po książki, słowniki.
A jeszcze wcześniej do czytelników trafiła „Cię-mność”, czyli prawdziwa bomba. W zbiorze tym człowiek staje naprzeciw świata: ludzi, rzeczy, własnych uczuć, wyobrażeń, w którym błądzi wśród zagranych przez siebie ról, bo życie to teatr, a ludzie są aktorami (Shakespeare) podobnymi do trzciny na wietrze, ale trzcina myśląca (Pascal). Właśnie ów proces myślowy każe człowiekowi stanąć naprzeciw Siebie i Innego (Buber). Jednocześnie pojawia się zwątpienie w realność odczuć i postrzegania siebie oraz swoich myśli. Z minuty na minutę patrzymy na tę samą rzecz odmiennie, tak jakbyśmy wszystko było tylko złudzeniem, jak w filmie „Otwórz oczy” reż. Amaenabara. To przywodzi też na myśl szaleńczą wizję Putmana z mózgami w słoikach, które drażnione przez naukowca tworzą kolejne uczucia i postrzegania. Czy nasz świat nie jest takim niesamowitym korowodem? Jest nim na pewno świat narratora „Cię-mności” – książki z tytułem kojarzącym się z ciemnością i z filozofią dialogu, w której miarą kontaktu jest nawiązanie nici kontaktu z Innym. Najprostszym narzędziem spełniającym właśnie tę funkcję kontaktu jest język, którego formy mogą obierać różnorodne kształty. Przekaz nie ma w sobie ograniczeń, a jednocześnie nie jest w stanie przekazać i odebrać całości postrzegania świata czy wręcz ogranicza owo postrzegania (Sapir i Whorf). W tym ograniczeniu daje nam szerokie pole manewru tworzenia świata za pomocą kompozycji czy metody przekazu. Podobnie jest też z „Bazgrołami”, o których napiszę niedługo.
Cechą wspólną twórczości Bogusława Kierca jest nagromadzenie wątków, symboli, idei. Poeta, aktor, eseista traktuje czytelnika jak równego sobie i tym sposobem wymaga od niego, że będzie równie wrażliwy, oczytany, wykształcony. „Jatentamten” – zbiór pozornie lekki, nieco erotyczny zabiera czytelnika w podróż niezwykłą, wymagającą skupienia, otwartości, wiedzy. Strumień świadomości jakim częstuje nas Bogusław Kierc pozwala delektować się rozmydleniami biegnącymi od wiersza do wiersza, od myśli do myśli, przez rzeźbę po literaturę (także tę religijną).I tym sposobem mamy tu do czynienia z substancją bardzo delikatną, bo z jednej strony poeta zabiera swoich odbiorców w świat religijno-psychiczny, a z drugiej homoseksualnego erotyzmu, z jednej strony mamy zmyślanie rzeczywistości, wypełnianie luk powstałych przez minimalny opis (konfabulacja), a z drugiej skłonność do pokazywania transseksualizmu, homoseksualizmu (inklinacja). Czytając wszystkie książki Bogusława Kierca mamy wrażenie, że wchodzimy w świat erotyki zakazanej, ale z drugiej strony pięknej i czystej. Dopiero po wczytaniu się w tekst trafia do nas to, że jest to zachwycanie się sobą, niewinne podglądanie siebie-młodego przez siebie-starego pragnącego bliskości tego pierwszego:
„(...) i nawet we śnie, kiedy niebieska pościel
unosiła się z nami, a my w tej pościeli,
niby w niebie i niby w stanie nieważkości,
leżeliśmy naprzeciw siebie i się śmiałeś
ze mnie, że tak patrzę, jakbym cię wśród ludzi
innych nigdy nie widział”...
(„Sumienie”, s. 9)
Pragnienie młodości, tęsknota za minionym – wszystko to ubrane w kunsztowne wiersze, w których doskonale wyczuwalna jest wieloletnia praca z utworami, w których rytm i rym jest ważny. Przy czym w „Jatentamten” są one łamane w zaskakujących miejscach, co sprawia, że ma się wrażenie, że kończy się pewna myśl i wypadałoby postawić kropkę, ale poeta jeszcze dopowiada, przenosi myśli, pozwala im płynąć w formie dystychu, tercyny czy sonetu. I tu znowu zaskakuje dbałość o liczbę sylab: jedenasto- i trzynastozgłoskowiec: z jednej stronny dość barokowe, a z drugiej pachnące takimi współcześniejszymi poetami jak Leśmian. I ta subtelna homoseksualna erotyka łączona z religijną z ekstazą sprawiają, że Bogusław Kierc umiejętnie buduje obrazy i wywołuje emocje w czytelniku:
„Grzmiał Anioł Pański. Słyszałem trzeszczenia
przęseł sklepienia nad dzwonem – to było
niczym skrzypienie łóżka pod ciałami
wczepionych w siebie”.
(„Adoracja”, s. 21)
Seksualność i duchowość to nieodłączne elementy ludzkiego życia tak jakby sacrum i profanum nie mogło się rozłączyć i istnieć oddzielnie. Kierc bawiąc się dosłownością daje w pewien sposób do zrozumienia, że życie to całość: młodość-starość, erotyczność-duchowość istniejące tu nie tylko obok siebie, ale też przenikające się, „wpychające się” w ciało.
„(...) a chętniej bym się z siebie w nie-mnie przeniósł
(nie, żeby poczuć się piękniej i młodziej),
gdy jeszcze sam się sobie podobałem,
nie wiedząc, że się podoba sam sobie
tamten, co swoim zwierciadlanym ciałem
zetknął się z moim, gdy już do mnie dobiegł”.
(„Nieprzyzwoite”, s. 10)
A dalej:
„Przez ciało moje (czy już twoje) się dobijam
do siebie, który w ciebie wtula się na brzegu
morza pochłanianego przez przeczyste niebo
sprzed półwiecza i prawie nie rozróżniam, czyja
nagość do nieba niemal niebieskiego przylega,
a czyja się odciska w piachu;
(...) być niczym obiekt
latający Skądinąd a najpewniej – gołe
istnienie, co się cieszy gołością bez wstydu”.
(„Przez ciało”, s. 13)
Wiersze Bogusława Kierca to też zapis doświadczeń, doznań, utrwalanie chwil. O doznaniach znad morza pisze:
„Nad gołym całe gołe
niebo się wdało w dołek
wykopany przez niego
prawie przy samym brzegu
morza, żeby odbite
wpływało z wodą i te
błyskotki się w łaskotki
przemieniły; kto pod kim
w dołku nie było jasne.
Błysnąłem, no to gasnę”.
(„Wniebowzięty”, s. 14)
I takim zapisem jest też wiersz „Goreje”, w którym poeta dzieli się z czytelnikiem doświadczeniem z czytelnikiem swoim pobytem w szpitalu po zawale. Mimo tak ważnych i poważnych tematów znajdziemy w jego wierszach to, co napędzało też i eseje: duża dawka autoironii, dystansu do siebie i świata, brak patosu.
Anna Sikorska
Bogusław Kierc Jatentamten – http://www.wforma.eu/jatentamten.html