copyright © www.elewatorkultury.org 2015
Tomik Agnieszki Mirahiny przypomina zrzut ekranu, będąc zapisem niedawnych refleksji, pospiesznie zarchiwizowanych w celu ich uwiecznienia, a następnie wydrukowanych i rozpowszechnianych w formie książkowej. Tytuły wszystkich wierszy Widmowego refrenu są komendami, pojedynczymi poleceniami, które należy wprowadzić, aby biała strona zaczęła wypełniać się szeregiem poziomo rozmieszczonych słów i konstrukcji niemalże zdaniowych, instynktownie i niesolidnie połączonych. W świecie maszyn i mechanicznych zachowań jedynym sposobem przetrwania stało się bezwzględna asymilacja, co też autorka uczyniła, nie tylko scalając się z otoczeniem i przyjmując narzucone reguły, ale również nienagannie przystosowując swoje utwory do tych wymagań. Nastąpiła interakcja ze współczesnym automatyzmem, co pozwoliło na jego iluzoryczną kontrolę poprzez wprowadzanie wyżej wspomnianych komend. Ich ilość jest ściśle ustalona, jak i rezultaty. Jednakże Mirahina, korzystając z nich, próbowała je łączyć albo natychmiast zmieniać treść, efektem czego są utwory umieszczone w jej tomiku.
Komenda pierwsza – widmo. Mirahina nie odwołuje się do jego mitologicznego znaczenia, mimo iż widziadła z jej tomiku pojawiają się znienacka, w ten sam sposób znikając. Pod tym pojęciem mieszczą się zarówno echa, reminiscencje, jak również wszelkie wizje. Poetka nawiązuje do kanonicznych dzieł, także filmowych. Przykładowo w wierszu Głosy ¾ widma są nawoływaniami, niedokończonymi i nagle urywanymi zdaniami. Tylko niektóre z nich można zrozumieć, jak matrix, co można postrzegać jako celowy odnośnik do filmu wyreżyserowanego przez rodzeństwo Wachowskich, w którym świat rzeczywisty jest symulacją kontrolowaną przez maszyny. W tym utworze występują również inne nawiązania – do Boskiej komedii Alighieriego i drugiej części Dziadów Mickiewicza. W tym pierwszym przypadku współczesność można odczytać w kategoriach piekła, z którego nie ma ucieczki, nawet śmierć może być niewystarczająca. Jednakże jest instancja zadająca pytanie, niczym Guślarz dusze Józia i Rózi, oraz pragnąca umożliwić dostanie się do krainy wiecznej szczęśliwości. Mirahina nie udzieliła odpowiedzi, być może każdy indywidualnie musi to uczynić. Jest też inna możliwość – reakcja poetki zaginęła pośród wielu głosów i krzyków.
Komenda druga – głód. Poetka na podobieństwo widma istnieje na granicy dwóch światów, będąc osobą niesklasyfikowaną, mimo iż przyjmuje narzucone reguły i próbuje wpasować się w obowiązujący system. Przypomina tym Beatrice Prior z trylogii Veroniki Roth, jednak w przeciwieństwie do niej nie weźmie udziału w teście predyspozycji. Autorce pozostaje nienasycenie – poczucie niezaspokojenia i tęsknota za tym, co bezpowrotnie przeminęło. Można rzec, że jest głodna emocji, ale przede wszystkim ongiś obowiązujących wartości, na przykład patriotyzmu (Głód 1) lub tolerancji (Głód 2). Analogiczną postawę Mirahina zaprezentowała w wierszu Konkwista, będącym próbą narzucenia anachronicznych idei – miłości i nadziei, nawet przy użyciu marnych argumentów, podobnie jak hiszpańscy władcy i konkwistadorzy. Niedosyt poetki trwa nadal, ponieważ niewiele osób pragnie tego samego, co ona. Jej słowa można porównać do przerywanego telewizyjnego sygnału, czego wyjaśniać nie trzeba.
Komenda trzecia – język. Stanowi on narzędzie eksperymentu, służąc poetce do tworzenia nieoczekiwanych sensów, łącząc i zestawiając ze sobą różnorodne słowa, a także ukazując ich niejednoznaczność. Nie był to jedyny cel Mirahiny, za drugi trzeba uważać demistyfikację współczesnego języka, przy równoczesnym uwypuklaniu oraz dezaprobowaniu wyrazów nagminnie używanych. Więcej jednak w Widmowym refrenie jest zabawy tym przyrządem ułatwiającym komunikację, czego egzemplifikację może stanowić wiersz zatytułowany Ewokacja, w którym została zaprezentowana wieloznaczność słów, a także ich bogactwo znaczeniowe w sytuacji ich nieprzewidzianego umieszczenia obok siebie. Poetka również wykorzystała język jako narzędzie prowokacji. Uczyniła to w utworze Erka albo carska suka. Porównała w nim ambulans do kibitki, nie zauważając żadnych różnic, jedynie podobieństwa, a najbardziej odgłosy umierających osób. Być może, milcząc, nieśmiało chciała przekazać, że współczesność przypomina jej Syberię – krainę śmierci, jednocześnie opuszczoną i zamieszkaną przez widma.
Kolejne komendy, jeszcze nieodkryte i niezliczone. Dla komputera lub innego urządzenia utwory Agnieszki Mirahiny są wyłącznie ciągiem nonsensownie zestawionych wyrazów. W tym momencie powinien pojawić poszukiwacz znaczeń, który zwątpi w nieomylność maszyny oraz zrezygnuje z przystosowania się do rzeczywistości pełnej narzuconych reguł. Taką osobą będzie czytelnik, odbiorca Widmowego refrenu. Jeżeli odważy się błądzić pośród widm i wsłucha się w ich przerywane głosy, ułoży wspaniałą pieśń, a gdy zabrzmi – wszelkie komendy staną się bezużyteczne.
Mateusz Hachlica
Agnieszka Mirahina Widmowy refren – http://www.wforma.eu/widmowy-refren.html