copyright ©
ArtPapier 2012
(
http://artpapier.com/?pid=2&cid=17&aid=3549)
Śmierć i życie grają w tekstach autora ,,Przejścia” nierównomiernie. Ilością lirycznych tematów przewagę zyskuje szare życie, ale jakość „śmierci zapakowanej w hermetyczne pudełko ze wstążką” zdecydowanie przebija „samcze oksymorony”. Szczególnie wyraziście zapadają w pamięć pierwsze wiersze Patryka Zimnego. Poetycko podany namysł nad umieraniem jest o wiele bardziej absorbujący od miłosnych wynurzeń.
Autor miejscami zbliża się do egzystencjalizmu, ale wycofuje się z wystudiowanego pisania o doświadczeniu śmierci jako składowej każdej ludzkiej egzystencji. Niezwykle wyważony dyskurs moralny w ramach „poetyki życia” jest bardziej rozgadany i z pozoru mniej refleksyjny. Silny kontrast między Erosem a Tanatosem w wierszach nie wynika jednak z warsztatowych niedociągnięć, lecz wpisuje się w szerszy zamysł poetyckiego projektu. Struktura ,,Przejścia” rozgrywa się pomiędzy ostatecznym odejściem i równie ostateczną (choć zawsze niedostępną) teraźniejszością. „Ile razy pisałem o miłości / a każda wydawała mi się inna / choć bardziej poprzednia”. Miłość jawi się tu nieoczekiwanie jako gorzka słabość, jest wraz ze śmiercią kolejnym doświadczeniem, które należy przeżyć.
W wierszach dochodzi do konfrontacji zamierzchłych czasów, uwiecznionych jedynie w albumach z fotografią, z zafiksowaną teraźniejszością, która nieustannie wikła się w regres – życie cofa się zamiast rozwijać. Niewinność pierwszego zakochania, podobnie jak wspomnienia, nie może zostać w pełni przywołana tu i teraz. Czas przeszły, odnajdywany dzięki poezji, jest jedynie wątłą namiastką dawnych zdarzeń. Zimny atakuje nas odbitkami zdjęć z fotograficznych albumów, a nie oryginałami. Witalna strona życia zostaje tu bardzo interesująco zaprzeczona, poprzez bierne przejścia (retrospekcje) i aktywne, ale zakończone klęską, próby wybiegnięcia ku przyszłości.
Zdewaluowana teraźniejszość, jako negatywny punkt odniesienia, sama jest jednak momentem wątpliwym w cyklu ciągłych przejść. Wiersze pozbawione interpunkcji zachęcają do zanegowania czytelnej w pierwszej chwili chronologii: „ten pozostawiony na pastwę czasu budynek to twój dom / dziś zamieszkują w nim ślimaki na strychu urządza się pokaz szczurów / na wewnętrznej części pieca osadził się grzyb / to tylko przeszłość w której biły się stada dzikich pięści”. Przemijanie wszelkiej teraźniejszości, tematyka bliska śmierci, staje się afirmacją melancholijnego rozpamiętywania dawnych zdarzeń.
Zimny ryzykuje, otwierając niektóre wiersze na konotacje z utyskiwaniami starców na to, że dawniej bywało lepiej, że kiedyś to była młodzież, a teraz dzieciom „się mówi, że będzie lepiej / sytuacja rodzinna stawia krzyżyk”. Od banału tego rodzaju oskarżeń ratuje autora poetycki warsztat oraz dystans. Zimny na całe szczęście nie apeluje, nie przemawia do wiernych z ambony, lecz opisuje przeżycia i zjawiska, śledzi z nostalgią znane mu miejsca, podróżuje po poetyckich krainach, ale co z tej podróży na końcu wynika?
Trudno uciec od wrażenia pocztówkowego charakteru niektórych wierszy. Miejscami tytuł ,,Przejścia” służy chyba jako wytrych pozwalający umieścić w książce teksty odrobinę odmienne stylistycznie, funkcjonujące w oderwaniu od reszty. Mimo melancholijnego wydźwięku większości wierszy, nie sposób skonstruować jednoznacznej ramy, w której te dałyby się zamknąć. Motywy przewodnie ,,Przejścia” zmieniają się w cyklu kolejnych poetyckich narracji, nie wiążą się ze sobą, lecz raczej wzajemnie przenikają. Śmierć i życie w swojej sile (a raczej silnej słabości) tworzą pogmatwany splot, gdzie to, co dobre, dawno przeminęło lub właśnie jest w trakcie przemijania.
Panta rei?
Poezja Patryka Zimnego stanowi osobliwą kronikę przemian. Świat pozbawiony przyszłości to pole, w którym jedyny pozorny ruch do przodu mogą wyznaczyć wiersze. To ona staje się złotym środkiem pomiędzy życiem, a śmiercią – nośnikiem pamięci. „Wszystkie systemy wierszy w miłości zawodzą”, ale mimo to poezja pozwala na przetworzenie natrętnych wspomnień. Przeszłość przepisana na język subiektywnych doznań zostaje kołem zamachowym, umożliwiającym zmiany zarazem punktów widzenia, jak i tematyki poruszanej w tekstach. Autotematyczny akt pisania wydobyty dopiero w ostatnim wierszu, wskazuje na możliwość wyjścia poza dualizm nieobecnego ,,teraz” i już nieobecnego ,,przedtem”. „Jeszcze nie skończyłem pisać”, mówi autor. I może ma rację.
Książka jest uchwyconym momentem w twórczej ewolucji poetyckiego myślenia. ,,Przejście” oferuje wgląd w przelotną teraźniejszość, gdzie martwe słowo opisujące dawne czasy staje się żywe, tylko dzięki ciągłej świadomości własnego przemijania. Czy jednak życie zawsze służy poezji, skoro w przypadku Zimnego to śmierć pozwala w jego wierszach na więcej?
Szymon Stoczek
Patryk Zimny
Przejście –
http://www.wforma.eu/220,przejscie.html