copyright ©
www.latarnia-morska.eu 2012
Ewa Elżbieta Nowakowska – ur. w Krakowie: poetka, tłumaczka i eseistka. Wydała zbiory wierszy:
Dopiero pod pewnym kątem (1999),
Nieboskłony (2003) i
Oko (2010), a także zbiór opowiadań
Apero na moście (2010). Przetłumaczyła kilkanaście książek (o rozmaitej stylistyce i tematyce), a wspólnie z Robinem Davidsonem przełożyła i dokonała wyboru wierszy Ewy Lipskiej, który ukazał się w Stanach Zjednoczonych pod tytułem
The New Century (2009). Teraz, nakładem Wydawnictwa FORMA, w serii „Piętnastka”, ukazała się rzecz nowa krakowskiej twórczyni – pod tytułem
Merton Linneusz Artaud.
Trzy nazwiska w tytule. To dopiero zagadka na dzień dobry! I to jakie nazwiska – ileż znaczące w kulturze. Choć każde na odmienny sposób. Amerykanin, Szwed i Francuz. Żyjący w XVIII, XIX i XX wieku.
Merton. Thomas Merton (1915-1968) – amerykański trapista, poeta i prozaik.
Linneusz. Karol Linneusz (1707-1778) – szwedzki przyrodnik, profesor uniwersytetu w Uppsali.
Artaud. Antonin Artaud (1896-1948) – francuski dramaturg, aktor, reżyser i teoretyk teatru.
Istotne znaczenie w zbiorze poetyckim E.E. Nowakowskiej ma jeszcze Haydn. Jego muzyka. Lecz jasno w trakcie lektury widać, iż postacią pierwszą jest Thomas Merton – czyli brat Ludwik. Właśnie z nim podmiot liryczny nawiązuje dialog, właśnie on stanowi oś główną tomiku, a też punkt odniesienia do snutych rozważań. Jak powiedział ten samotnik, poszukiwacz Boga w pozastandardowych wymiarach – w jednym z najważniejszych swoich dzieł, to jest w
Siedmiopiętrowej górze: Im bardziej serio pragniemy powiedzieć prawdę, tym bardziej jesteśmy przekonani w głębi siebie, że oto dodajemy jeszcze jedno kłamstwo do wszystkich innych kłamstw, jakie wychodzą z ust naszych współczesnych. Dodajmy: mowa o prawdzie ukazującej swą istotę w kontekście miłości. O jej korzeniach, wciąż zatruwanych bylejakością życia oraz brakiem refleksji. A też o pustce bezradności, która wynika między innymi z lenistwa duchowego.
A co łączy, nieprzypadkowo przecież, wymienione postaci? Rzec można: szeroko pojęta sfera duchowości, tęsknota za wewnętrzną doskonałością, wiecznie poszukiwanie pozafizycznych wiązań człowieczeństwa. Owe tajemnice z boskim pierwiastkiem w tle są źródłem niepokoju każdego z nas. Elementy tych spostrzeżeń wybrzmiewają w utworach tegoż tomiku. To łamanie paradygmatów; rodzaj dyskretnej polifonii głosów wyjściowo różnych, biegnących jednak meandrami ku jednej ścieżce.
Bo co się dzieje, gdy serio próbujemy myśleć o tym, kim jesteśmy, skąd pochodzimy, co dla nas ważne, fundamentalne? Z reguły nic lub niewiele. W pogoni dni zwykłych, zmuszających do „walki o przetrwanie”, słabo dostrzegamy siły napędowe naszego życia, jego sens. Żadne to odkrycie, jednak pod piórem (czy klawiaturą) E.E. Nowakowskiej pytania o sprawy pierwsze naszej egzystencji odzyskują moc.
Reasumując: wartością naczelną owej miniatury literackiej autorki
Nieboskłonów jest nienatrętność w forsowaniu wartości wyższych, co w tej materii ma kapitalne znaczenie. Zaś strofy tego zbioru cechuje impresyjność i powściągliwość w używaniu słów. Budowane obrazy są świeże, zwarte i wyraziste – zapadają w pamięć. To „zasługa” posiłkowania się konkretem; desygnaty używanych pojęć świetnie tu spełniają swoją poetycką rolę. Możemy to zaobserwować choćby w sferze słownictwa botanicznego.
Przyjrzyjmy się „jak to działa” na przykładzie utworu „Stan wyjątkowy”:
Ogarnia nas / ogarnia / kwiatostan // Tu i ówdzie / rośnie / parzydło rozsądku // A mimo to / jesteśmy skupieni / w kwiatostany / kopulaste baldachy // Dzwonią nam / tymotki, sierpiki, czermienie / pysznogłówki // Wchodzę / w stan / w taki stan / w martwokost / w żywokost / odradzam się / na przedwiośniach / miasta // i już tego stanu / wyjątkowego / nie odwołam.
Ileż tu się dzieje, prawda? Jak „zręcznie” poetycko jesteśmy prowadzeni. Do pointy oczekiwano-nieoczekiwanej.
A jednym z moich ulubionych utworów przedstawianego tomiku jest superkrótki, czwarty od końca spośród ponad pół setki, noszący tytuł „Znowu przekład”:
Na ekranie miga
kosmiczny chrystus
w rwanych zdaniach
Huk młotka
zdzieranie płyt
remont dogmatu trwa
To udany tom. Lecz nie dla każdego odbiorcy. Bowiem nie sposób w pełni docenić znaczenia
Mertona Linneusza Artauda bez przynajmniej elementarnej wiedzy o filozofii, teologii i metafizyce. Chciałoby się powiedzieć: mamy tu do czynienia z wyższą szkołą twórczej jazdy. I to mówię. Z całą odpowiedzialnością.
Wanda Skalska
Ewa Elżbieta Nowakowska
Merton Linneusz Artaud –
http://www.wforma.eu/253,merton-linneusz-artaud.html