copyright ©
www.krytykakultury.ownlog.com 2011
Do najnowszej książki Bogusława Kierca bardzo trudno przyłożyć jakikolwiek szablon. Prawie niemożliwym jest określić jednoznacznie jej gatunek, ale też cel jej powstania. Być może to jedna z tych pozycji, które długo dojrzewając w umyśle autora, w końcu rodzą się po wielu latach jako „dzieła życia”. Taki właśnie przebieg zdarzeń sugeruje czytelnikowi sam Kierc, dyskretnie informując, że jest to dla niego samego książka najważniejsza.
Biografia duchowa, mistyczna podróż życia, która jednocześnie jest podróżą przez życie. Sieciokształtna mozaika z jasnymi punktami centralnymi (nagość, eufonia, Jezus...) i mrowiem powiązań pomiędzy nimi. Na ich trasie odbywa się spektakl życiowy autora – z początku chłopca zafascynowanego zjawiskami niewyjaśnialnie dla niego pięknymi, potem mężczyzny wrażliwego, czytającego rzeczywistość przez pryzmat swojej erudycji. Wśród nazwisk, stanowiących nierzadko szkielet danej opowieści przewijają się znakomitości takie jak: Eliot, Rilke, Szymanowski, Weiss i, aż dwukrotnie, Wojaczek. Nie sądzę, by subtelna obecność poety i przyjaciela, w tekście Kierca była przypadkowa. Myślę, że jest to danie upustu ogromnej pasji i przywiązaniu, pochłaniającym znaczną część życia autora „Bazgrołów...”. Część wierszy zawartych w tomiku po prostu napisana jest Wojaczkiem.
Tam gdzie nie ma Wojaczka jest Bóg. Jest doświadczenie. Są pierwsze starcia z kiełkującą seksualnością, w postaci penisów, uroczo nieświadomych jeszcze swojego właściwego przeznaczenia. Jest naprawda, czyli miejsce w którym wszystko jest prawdziwe. To właśnie świat Kierca-poety. Świat, w którym religijność jest stanem najwyższego uszczęśliwienia, ale jednocześnie możliwością do drobiazgowych rozważań, nieraz przełamujących biblijne tabu. Codzienność artysty przesycona jest boskością, w której unoszą się drżące płaszczyzny doświadczeń stwarzających go i wprowadzających w kolejne etapy egzystencji. Wśród nich znajdziemy między innymi miłość, dzielenie się intymnością, stopniowe przewartościowanie aksjomatów ontologicznych, aż wreszcie śmiech, zagadkę męskiej urody, taniec i teatr... wszystko razem idealnie do siebie pasujące, złożone w niekończący się kolorowy łańcuch pojęć, nawiązań, dygresji i odwołań.
Bogusław Kierc jest pisarzem niezwykle sprawnym. Potrafi opowiadać o zagadnieniach dla siebie najważniejszych, nie ulegając emocjom, obniżającym przeważnie wartość dzieła. Do samego końca (mimo, że pisze o sobie), potrafi zachować dystans do przedstawianych wydarzeń, ludzi i miejsc. Jest dowcipny (swoje rozważania sam określa jako „bełkot”) i poetycki jednocześnie. Jego styl jest hermetyczny, niecodziennie drobiazgowy, pełen tętniących życiem zawirowań. Trudny. Męczący, ale wart poznania. Potrafi puentować swoje dywagacje z zaskoczenia, w równych odstępach, zawsze trafnie i celnie. Nie jest nudny. Ta ostatnia cecha wydaje mi się najważniejsza, a zarazem najmniej oczywista. Każdy, kto choć raz próbował streścić komuś swoje życie wie doskonale, że wcielenie się w ciekawego bohatera, którego sinusoidy porażek i sukcesów nie zanudzą słuchacza / czytelnika na śmierć, jest czymś niezwykle trudnym. Bogusław Kierc to potrafi. Zmienia samego siebie w bohatera książkowego, który dryfuje łagodnie po obszarach tekstu, pozbawionych fabuły, lecz mimo to bardzo interesujących.
Takich książek się nie ocenia. Można je przedstawić, zająć wobec nich stanowisko, które pozostanie jednak zawsze związane z osobistymi przeżyciami czytelnika. Nie można jednak wartościować, bo tak naprawdę nigdy nie będzie się miało racji. Ja „Bazgrołów...” nie czuję. Ale im wierzę. Nie sprawiło mi przyjemności ich czytanie, ale nie żałuję spotkania z nimi. Nie kupiłabym tego tomiku przyjaciółce, ale jestem święcie przekonana, że może on zmienić percepcję świata niejednego odbiorcy. Zmęczyło mnie przebijanie się przez dżunglę luźnych zapisków, ale są to fragmenty na najwyższym poziomie. Denerwowało mnie nieprzerwane opowiadanie o Bogu i biblii, ale nie da się ukryć, że to literacka teologia najwyższej klasy. To chyba najlepsza recenzja: książka trafiła w ręce osoby o niemal przeciwstawnych gustach i poczuciu estetyki, a mimo to, została doceniona.
krytykakultury
Bogusław Kierc
Bazgroły dla składacza modeli latających –
http://wforma.eu/158,bazgroly-dla-skladacza-modeli-latajacych.html