copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2024
Podmiot Piotra Fluksa zaprasza na liryczny spacer. Przemierzymy wszystkie znajome szlaki, odwiedzimy bliskie miejsca, niekiedy zatrzymując się w nich chwilę dłużej.
Ta wędrówka ma charakter wielowymiarowy. Bo i jest chodzeniem fizycznym – podmiot się przemieszcza, opisuje konkretne miejsca, ale też zajrzymy m.in. w przeszłość, choćby do wczesnego dzieciństwa czy wreszcie – wnikniemy też w tę metaforyczną przestrzeń.
Piotr Fluks w zasadzie opisuje rzeczy zwyczajne, codzienne, prozaiczne. A jednak robi to w sposób niesamowity. Ileż napięcia i różnorakich emocji kryje się w spoglądaniu na swoje młodzieńcze wyobrażenia i konfrontacji ich z dorosłą wizją! A jak świetnie można napisać o zmiętym plakacie wyborczym, leżącym w śmietniku i stworzyć z tego wielką opowieść o roli polityków czy polityki w ogóle w życiu każdego obywatela!
Te kwestie narodowościowe, sprawa szeroko pojętej polskości jest stale obecna w tych wierszach. I podmiot nie ma najlepszego zdania o naszych zrywach wspólnotowych. Ale co tu mówić o tak wielkiej zbiorowości, skoro nie potrafimy utrzymywać dobrych relacji także i z pojedynczymi ludźmi – „Już od kilku lat / milczymy ze sobą”. Podmiot jest mocno rozczarowany „prawdziwym człowiekiem”.
Nie ma wątpliwości, że to my sami pozwalamy na postępującą degenerację humanistycznego ducha. Historia przeczołgała nas ile wlezie, a tu się okazje, że jeszcze nam mało. I teraz obrabiamy to samo pole, ale już innym sprzętem – np. „przed ekranami telewizorów”.
Co trapi mężczyznę z „Nie z tego światła”? Wydaje się, że to Polska mu doskwiera. Bo gdy raportuje z „nieco sennego kraju”, „wśród labiryntu uliczek Lidingö”, to i notuje lepsze parametry życiowe: „spokojniejsze serce, / oddech głębszy / i mniej bolą rany po nadziei”.
A jednak siedzi w nim ta polskość, uwiera. Jest jednym z bohaterów narodowych, wszak „codziennie umiera za Ojczyznę / ze wstydu”.
Jeśli źle jest na tylu polach, to czemu by nie wspomnieć jeszcze o kryzysie ekologicznym? Przecież Polska ma tu spore osiągniecia.
Wszędzie smoła,
psie odchody,
opary benzyny.
(„Ruchomy kraj” – fragm.).
Jak zatem można cieszyć się życiem, gdy „świat został doszczętnie roztrwoniony / i nie można go opowiedzieć od początku”? Nawet poezja nie udźwignie tego brzemienia, bo sama także jest tylko „raną, / w którą wcieramy sól”.
Podmiot Fluksa dużo widzi. A może i nawet wszystko. Szkoda tylko, że to, na co spogląda rysuje się w tak ciemnych barwach. Trudno określić, czy szuka jakichś przebłysków nadziei, poprawy, czegoś pozytywnego, bo w centrum jego zainteresowania są wszelkie pułapki, które się zastawia na człowieka. A zatem, jeśli spotka nas coś dobrego, to nieufny podmiot upatruje w tym podstępu, a może nawet i pewnej formy zniewolenia!
„Ja” liryczne mówi głosem wyważonym, sceptycznym, choć nie odmawia sobie prawa do ostrej ironii, jak np.:
Mieliśmy jednak szczęście,
bo prawie nie było wojny,
tylko powodzie
i łagodne trzęsienia ziemi.
(„Śpij spokojnie...” – fragm.).
Spacerujemy z podmiotem także w głąb światowej kultury. Mężczyzna niczym wytrawny przewodnik, oprowadza nas po kamienicy, która jest niczym zachowana z antyku pamiątka. To, rzecz jasna, prowadzi prostą ścieżką w labirynty motywów mitologicznych, ale i na płótna wielkich mistrzów. Podmiot nie ogranicza siebie, ani tym bardziej czytelnika, w buszowaniu po polach skojarzeń i nawiązań. A swoją niejednoznacznością wręcz zachęca do gromadzenia jak najliczniej wszelkich kontekstów i możliwości odczytań.
A jak łatwo można się przekonać sięgając po tę książkę, Piotr Fluks zadbał o rozmaite kierunki odwołań, choć jako dominujące można wskazać dziedzictwo starożytne i biblijne. Często jednak autor miesza ze sobą elementy stąd i elementy stamtąd, tworząc jeszcze dodatkowe opcje. Świetnie się czyta te wiersze, to wielka przyjemność móc snuć się między tymi sensami!
„Nie z tego światła” to wyborna poezja! Jestem zachwycona właściwie każdym wierszem, bo każdy z nich podnosi nieco inny temat lub pokazuje go z innej strony. Niby autor mówi o tym, co przecież na co dzień jest naszym udziałem, ale dopiero w tej poezji to spostrzegamy. Pochłonięci pędem życia ignorujemy to, co najbliżej. Ten tom to z pewnością swoista lekcja wyciszenia, uważności i refleksji o tym, czym się otaczamy, co wypełnia naszą najbliższą przestrzeń i co sami dajemy sobie, innym oraz światu.
Bardzo polecam!
Kinga Młynarska
Piotr Fluks Nie z tego światła – http://www.wforma.eu/nie-z-tego-swiatla.html