copyright © http://annasikorska.blogspot.com 2019
Krytyka literacka zdaniem sceptyków zanika. Czasami mam wrażenie, że w wyobrażeniu tych osób krytyk to osoba negatywnie oceniająca każdą braną na warsztat książkę, wytykającą jej wady, a najlepiej krzycząca: „Gniot! Gniot!” i oczekująca za te werdykty podziwu. A przecież nie taka jest rola krytyki, bo ta ma się pochylać nad tekstami, szukać wyjątkowych i o swoich odkryciach mówić czytelnikom, mającym mniej czasu na porównywanie, zgłębianie, odkrywanie niezwykłości. Zapominają, że świat się zmienia, zmieniają się formy przekazu, ale poszukiwacze perełek nadal są żywotni, szperają w księgarniach, a najlepiej w wydawnictwach, gdzie mają szansę być jednym z pierwszych czytelników. Krytyk to przede wszystkim specjalista potrafiący zafascynować własnym odkryciem, dostrzeżeniem niezwykłości książki w masie produkowanych masowych, pisanych na jedno kopyto. Takie otwarte (polegające na krytyce pozytywnej i negatywnej, czyli dostrzeżeniu tego co godne uwagi) podejście do literatury uwielbiam, ale jednocześnie boję czytać się teksty osób, których krytyka to zachęcanie i duży bagaż wiedzy, ponieważ mam wrażenie, że lektura będzie za poważna, za ciężka, za bardzo naszpikowana słowami podkreślającymi erudycję krytyka, co niestety jest dość częste u tych niepewnych swoich kompetencji i pragnących je jakoś podkreślić.
Janusz Drzewucki to jeden z tych krytyków, po którego teksty zawsze sięgam z wielkim zainteresowaniem i nastawieniem, że mogę się z nich nie tylko sporo dowiedzieć, ale też nauczyć, ponieważ jest on jednym z tych znawców, którzy nie potrzebują budować wokół siebie sztucznej otoczki słownej. Jego zasób wiedzy widoczny jest po tym, po jakie teksty sięga, w jaki sposób o nich opowiada, a przede wszystkim jego nastawieniu do książek i swojej pracy:
„Każdy pisarz jest wyjątkowy, każda książka jest wyjątkowa. Oczywiście wybitny pisarz, rzecz jasna znakomita książka. Oczywiście wyjątkowy pisarz to nie tylko pisarz wybitny, ale także inny niż inni, będący klasą sam dla siebie. Rzecz jasna, wyjątkowa książka to nie tylko książka znakomita, ale także jedyna w swoim rodzaju, jakiej jeszcze nie było, nie podobna do tych, jakie znamy. Dzieło wyjątkowe powstaje przypadkiem. Nie w zgodzie z regułą, lecz przeciw regule.
Krytyk literacki – jakim jest piszący te słowa – jak każdy krytyk literacki szuka pisarzy wyjątkowych, szuka książki wyjątkowej; tak dla siebie, jak i dla innych, a więc dla czytelników z myślą o których pisze będąc przecież także jednym z nich. Jeśli znajduje to, kogo i czego szuka, to właśnie przypadkiem.
Nie ma krytyka, który nie chciałby odkryć literackiego arcydzieła, a co za tym idzie pisarza, który w niespotykany dotąd sposób wypowiedziałby to, co dla nas ważne, co nas z jednej strony cieszy i zachwyca, z drugiej zaś niepokoi i przeraża; który swoim słowem zawładnąłby naszą wyobraźnią i wrażliwością, ale również naszym językiem”.
A dalej:
„Cóż, słowa pisarzy, zwłaszcza wybitnych pisarzy, mają to do siebie, że okazują się rychło ponadczasowe; stwierdzenia te, sprzed pół wieku do dzisiejszych czasów pasują jak ulał”.
I takich ponadczasowych twórców szuka i znajduje ich wielu. Poświęca swoją uwagę dwudziestu czterem twórcom, wśród których są nazwiska zarówno tych powszechnie znanych, jak i niepopularnych, bo odkrytych. Każda opowieść to przemycanie wielu interesujących informacji o twórczości, życiu, niezwykłości danych książek, ujawnianie powiązań między ich autorami. W świat pisarzy Janusz Drzewucki wprowadza nas zaczynając od twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, pokazania jego natury podróżnika, postępowości, dążenia do rozwijania własnych umiejętności i jego swoistej nostalgii, by płynnie przejść do korespondencji Pawła Hertza, wieloletniego partnera dużo starszego od niego pisarza i przyjaciela jego żony Anny Iwaszkiewicz. Kolejna postać jest dużo bardziej tajemnicza. Z aury romansu przechodzimy do opowieści o tajemniczym Jerzym Stempowskim, który nie pozostawił po swoim życiu osobistym zbyt wiele śladów. Jego opowiadanie o sobie jest zgodne głoszonej przez niego zasadzie: „Nie na każde kichnięcie mówi się ‹‹na zdrowie››. Nie na wszystkie pytania się odpowiada”. I dalej (też płynnie) przechodzi do Jerzego Andrzejewskiego, z którego dziennikami się rozprawia pokazując ich niekonsekwencje wobec przyjmowanej postawy subiektywizmu i deklarowanej postawy obiektywizmy.
Dalej wchodzimy w prozę Mariana Pankowskiego, który w specyficzny sposób pisze o potrzebach erotycznych osób starszych, łamie tabu. Od tego oryginalnego, ale mało znanego pisarza przejdziemy do Tadeusza Konwickiego i jego „Małej apokalipsy” z pokazaniem „uroków” życia w dyktaturze. Nie zabraknie też „Cudowniej meliny” Mariana Orłosia, o którym Janusz Drzewucki pisze: „Los nie tylko książki Orłosia, ale i samego Orłosia ujawnia rolę, jaką w formowaniu się panoramy polskiej literatury współczesnej spełniają wszelkiego autoramentu animatorzy życia kulturalnego, strażnicy moralności, opiekunowie sztuki, apologeci zdrowego rozsądku, którzy literaturze oraz szerzej – sztuce i kulturze potrzebni nie są, ale którzy swój udział w kształtowaniu się artystycznych zjawisk i faktów uważają, na nasze wspólne nieszczęście, za uzasadniony i wręcz nieodzowny”.
Kolejnym pisarzem poruszającym problem wad systemu jest Zbigniew Domino zabierający czytelników do łagrowej rzeczywistości. Podobnie jak w przypadku poprzedniego twórcy Janusz Drzewucki kładzie nacisk na istnienie cenzury oraz innych okoliczności, które sprawiły, że powieść ukazała się dopiero po kilkudziesięciu latach od czasów, które upamiętnia. Od totalitaryzmu prowadzi droga do totalitaryzmu, czyli kolejna książka o trudnych strawach. Tym razem „Podróże z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego, w których doceni dociekliwość autora i sprawne zestawienie z własnymi doświadczeniami z podróży.
Autor „Obrony przypadku” przygląda się też szerokiemu zakresowi tematyki felietonów Andrzeja Kijowskiego i ich ponadczasowości, etyczne spojrzenie na książki i zjawiska społeczne. Janusz Drzewucki niewiele miejsca poświęca też Andrzejowi Falkiewiczowi, który w swoich dziennikach bardziej opisuje stany ducha niż zachodzące w otoczeniu zmiany, a następnie przechodzi do encyklopedii Jarosława Marka Rymkiewicza, przez pryzmat których przygląda się Bolesławowi Leśmianowi i Juliuszowi Słowackiemu – dwóm twórcom wywołującym skrajne emocje. Drzewucki dostrzeże ich dziwne życiorysy, jeszcze dziwniejszemu stosunkowi ówczesnych twórców, a przede wszystkim dowiemy się, co niezwykłego jest w encyklopediach o tych dwóch poetach.
Od przyglądania się bohaterom encyklopedii przejdziemy do barwnych postaci z powieści Feliksa Netza „Urodzony w Święto Zmarłych” i „Dyscharmonia caeletis” oraz ich wielogłosowej narracji, przekładom pisarza. Drzewucki dostrzega, że jego pisanie to przede wszystkim opowieść o życiowych doświadczeniach, że jest w nich sporo ż życia pisarza, ale nie jest to autobiografia tylko powieść zawierająca losy różnych ludzi.
Społeczne problemy są też poruszone w opowieści o Józefie Łozińskim i jego powieściach o przemianach postaci ze złych w dobrych. Poruszane są tu wątki biblijne i polityczne, dostrzeżenie swoistej zbieżności wydarzeń i podobieństw w losach ludzi, nakreśli trafne portrety różnych grup społecznych przerysowując kapitalistyczne dążenie do posiadania i pomnażania dóbr.
W książce „Obrona przypadku. Teksty o prozie 2” nie zabraknie też Wojciecha Czerniawskiego i jego pochylenia się nad trudami życia wywołanymi materialną nędzą i szans dzięki duchowej sile. Pojawia się też Tadeusz Siejak i jego spojrzenie na totalitaryzm, idealne wojskie, wisielczy humor Romana Wysogląda ukazującego bogactwo natury ludzkiej, a dalej Włodzimierz Paźniewski ukazany jako ten, który porusza kwestie rozwoju, tego w jakim kierunku zmierza intelektualizm, przyczyn konieczności demaskowanie narzędzi gry politycznej. Kładzie też nacisk na szerokie patrzenie na świat, przyglądanie się jego pozornie niemającym ze sobą nic wspólnego elementom. Od esejów Paździewskiego przechodzimy do felietonów Krzysztofa Rutkowskiego oprowadzającego nas po Paryżu i jego kulturowym światku. Pojawia się też Krzysztof Bielecki ukazany jako mistrz mieszania gatunków oraz tworzenia owego typu narracji. Jest też Marek Bukowski i jego groteskowa i szydercza proza pokazująca ludzi młodych. Znajdziemy tu też obraz Warszawy jako kręgów piekieł. A następnie przenosimy się do stolicy wykreowanej przez Stefana Chwina, stworzonej przez chorego na Parkinsona Jerzego Pilcha, czy Krzysztofa Vargi opowiadającego o różnych wędrówkach po mieście.
Rozdziały są różnej długości. Każdy przemyca sporo ciekawostek , zawiera trafne spostrzeżenia, a przede wszystkim jest to opowieść o książkach, które przykuły uwagę Janusza Drzewuckiego, takie, po które warto sięgnąć ze względu na ich niezwykłość, nieszablonowość, poruszanie tematów uniwersalnych lub będące łamaniem tabu. Autor „Obrony przypadku” niby opowiada tylko o książkach, ale w tych opowieściach wiele jest życia. Autorzy są ożywieni, ulegają emocjom, miewają słabości i przede wszystkim nie stoją na pomnikach tylko są w pewien sposób bliscy.
Anna Sikorska
Janusz Drzewucki Obrona przypadku. Teksty o prozie 2 – http://www.wforma.eu/obrona-przypadku-teksty-o-prozie-2.html