copyright © http://dajprzeczytac.blogspot.com 2023
Bardzo lubię, gdy czytam książkę opartą na jakiejś przemyślanej wcześniej konstrukcji, podlegającej konkretnemu porządkowi. Sławomir Wernikowski skorzystał m.in. z muzycznych inspiracji, by stworzyć swoją „Partitę”.
Zbiór opowiadań rozpoczyna się literacką suitą Maryli. Kobieta zwierza się ze swoich życiowych rozczarowań i sposobów ich rekompensowania. Zaskakuje nas swoją szczerością oraz bezkompromisowością. To swoista opowieść o relacji ofiary i kata, oczywiście, w białych rękawiczkach. Jak można uprzykrzyć życie drugiemu człowiekowi i dlaczego? I co z tego wyniknie?
Maryla zdradza też kilka tajemnic prosto z sądowych kuluarów. Opisuje pracę na sali rozpraw, choć jej żywioł to charakterystyka ludzi. Najbardziej lubi mówić o tych, których nie lubi. Wernikowski jednak podrzuca i kilka istotnych społecznie tematów pod rozwagę. Maryla jest znakomitą narratorką, umiejętnie budującą pewien rodzaj napięcia, widzącą w szerokiej perspektywie, pieczołowicie relacjonującą. A jednak tytułowe opowiadanie „Partita” pozostawia lekki niedosyt. Czujemy, że nie wszystkie pytania doczekały się odpowiedzi.
Wernikowski pokazał się w tym zbiorze jako prozaik, który potrafi sprawnie pisać o wszystkim. Rozgrywki z sali rozpraw, skomplikowane relacje w rodzinnym domu, wydarzenia w okopach, napięcia w stosunkach międzyludzkich, mechanizmy ludzkich uczuć, dociekania o naturze psychologiczno-filozoficznej – wszystko w tej książce stoi na wysokim poziomie. Czyta się z prawdziwą przyjemnością, żaden instrument tej literacki orkiestry nie uderza w fałszywe tony. A trzeba podkreślić kilka ewentualnych pułapek, choćby narrację z perspektywy kobiety, co w wypadku autora mężczyzny musi przecież stanowić wyzwanie.
Podoba mi się też nieoczywistość, a może nawet i absurd, w budowaniu niektórych wątków. Jak na przykład przesłuchanie wiolonczelistki „z przeszłością”. Równie dobre wrażenie robią wszelkie motywy kulturowe. Mam tu na myśli m.in. oparcie całej konstrukcji opowiadania na konkretnym zamyśle, jak muzyczność w „Particie”, czy skupienie się na (szeroko pojętej) tradycji w „Ojczyźnie”.
Dobrze bawiłam się przy historycznej (choć – poprzez pewne elementy opowieści – łudzącą kojarzącej się i ze współczesnymi praktykami) „Farsali”, gdzie rytm czytania zdawał się dostosowywać do dynamiki narracji, utrzymanej w wysokim tempie.
Każde opowiadanie ma jakiś swój unikalny element, na jakim zostało oparte. „Namaszczenie” to przede wszystkim gra napięć, ciekawości (jej poziom stale rośnie) i zaskoczenia. W „Luksemburgu” to jest narracja. „Sachalin” zaś udowadnia, że Wernikowski lubi narzucać pewien rytm. Pomagają mu w tym nie tylko wszelkie motywy muzyczne, ale i żołnierski porządek rzeczy.
„Partita” to ciekawa lektura, sprawia dużo przyjemności i satysfakcji. Bardzo podoba mi się humor w tych opowiadaniach, świetnie bawiłam się m.in. podczas czytania „Faszystów”, z ciekawością śledziłam tajemnicę „Namaszczenia”, dałam się zaskoczyć wielokrotnie, szczególnie w „Blogu”, ale przede wszystkim mocno przeżywałam te historie. Bo Sławomir Wernikowski w każdym tekście skupia się na człowieku – jego uczuciach i stanach emocjonalnych oraz relacjach z innymi, najczęściej bardzo skomplikowanych.
Serdecznie polecam ten zbiór!
PS. Pierwszy raz spotkałam się z wyrażeniem „brzydki jak noc polarna” i szczerze mówiąc, nigdy nie użyłabym go w tym kontekście. Mnie noc polarna kojarzy się z czymś fascynującym, w przeciwieństwie do listopadowej.
Kinga Młynarska
Sławomir Wernikowski Partita – http://www.wforma.eu/partita.html