copyright © https://matkaksiazkoholiczka.blogspot.com 2019
Z reguły rzadko czytam opowiadania, bo jakoś nie do końca czuję tę formę literacką. Książkę „Passacaglia” przeczytałam 3 razy, latem, we wrześniu i teraz, ale jakoś nie składało się z napisaniem recenzji. Zapraszam na kilka moich subiektywnych zdań na temat tej niewielkiego rozmiaru książki.
Pierwsze co rzuca się w oczy to kształt książki i bardzo ciekawa okładka. „Passacaglia” to tytuł pierwszego z siedmiu opowiadań. Siedem odrębnych historii, których nic nie łączy. A właściwie jest coś wspólnego, bardzo dobre, barwne dialogi między bohaterami. Ba! można rzecz, że właśnie dialog jest kluczowy w tej książce. Muszę zwrócić uwagę na lekki styl pisania i taki fajny momentami sarkazm w zależności od opisywanej sytuacji.
„Ciotka Helena była starą panną, a staropanieństwo traktowała jak coś znacznie wynioślejszego niż tylko stan cywilny – jej bezmężność była misją i ciotka poświęciła całe swoje życie, by wypełnić ją jak najstaranniej. [...] Prawda była trywialna – nie było chętnych ani na ciotki rękę, ani na cokolwiek co miało z nią związek. Mężczyźni wiali od ciotki gdzie pieprz rośnie, bo z ideałem tej miary nikt nie był w stanie wytrzymać”.
Ciekawe jest to, że autor nie bał się żadnego tematu. Mamy tu i romans, kryminał, trudne dzieciństwo itd. dzięki takiej różnorodności każdy znajdzie coś dla siebie. Na pewno jest to książka całkiem inna niż te jakie czytałam do tej pory. Bardzo specyficzna, aż ciekawa. Mam wrażenie, że czytając książkę po raz drugi czy trzeci, dopiero odkrywałam jej smaczki. Warto chyba nawet podzielić sobie czytanie tej książki dokładnie na 7 razy, żeby każde opowiadanie mieć szansę „przetrawić”.
Po dłuższym zastanowieniu najbardziej podobało mi się opowiadanie „Passacaglia” i „Urodziny”. Na pewno w każdym z opowiadań można znaleźć samego siebie.
Momentami denerwowałam się na autora za takie a nie inne zakończenia fabuły, ale przyznajcie sami – książka musi wzbudzać emocje, żeby była JAKAŚ. Nic tu nie jest oczywiste, wydawałoby się czasami, że coś jest bez sensu... Książka jest tak inna, że będzie posiadała skrajne recenzje, od zachwytu po krytykę. Według mnie to taka trochę literatura z wyższej półki, na pewno nie czuć że to debiut.
Jest tak inna, a jednocześnie dobra, że jeśli będziecie mieli okazję to przeczytajcie. A ja zastanawiam się, jakby się autor sprawdził w tradycyjnej książce... Może się doczekam?
Matka Książkoholiczka
Sławomir Wernikowski Passacaglia – http://www.wforma.eu/passacaglia.html