copyright © www.latarnia-morska.eu 2019
Elżbieta Olak, rocznik 1971, wydała zbiór wierszy „Otulina” nie śpiesząc się z poetyckim debiutem, bo – jak sugeruje motto otwierające książkę – wiersz będzie „Skraplał się kropla po kropli / W słowa na białej kartce”. Aby powstawały wiersze, potrzeba czasu, cierpliwości, a przede wszystkim namysłu autorki nad doświadczeniami przetwarzanymi w metaforę. Wprowadzająca fraza kończy się nakazem „Nie przegap”, jest w niej zawarte zadanie skierowane nie tylko ku „ja”, również ku każdemu czytelnikowi, abyśmy spróbowali współodczuwać z przeżyciami bohaterki jej wierszy i zastanowili się nad darami życia, wszak „Szczęście w czystej postaci / Mogłoby okazać się nie do zniesienia / Jak idealna symetria twarzy” („Szczęście”), zatem tylko to, co jesteśmy w stanie pojąć, rozjaśnić, przyswoić, ma dla nas znaczenie. Definicje szczęścia zapisane w wersach Otuliny wynikają z przeżytych chwil młodej kobiety, z niedosytu, z poczucia niedoskonałości, z żalu za utraconym, ze świadomości popełnionych błędów, z marzeń o lepszym jutrze: „Być może pełny obraz / Byłby – jak Bóg – nie do pojęcia”.
Wiersze Elżbiety Olak wymagają czytania w zwolnionym tempie, zaciekawiają jej uważne obserwacje świata zapisywane krótkimi zdaniami oznajmującymi, zaświadczającymi o zauważaniu rzeczy widzialnych i odczuwaniu niewidzialnych – jak w tytułowym wierszu, gdzie bohaterka opowiada swoją obecność realną i przeczuwaną:
„Nad łąką duszno od ziół. Pachnie mięta, / Krążą wytrwale świetliki. / Gwiazdy na górze i gwiazdy na dole. / Można by je złapać do słoika i rozświetlić na zawsze ciemność. // Dom oplata niewidzialna nić. / Podczas snu wrasta głęboko w ciało. / Odtąd wszędzie będziesz czuć brak. / Jak zabawka na gumce twoje śmieszne serce / Będzie wracać, nawet odbite daleko” („Otulina”). Dla poetki ważny jest bliski kontakt z drugim człowiekiem, wierność, przywiązanie, bliskość dziecka dająca otuchę, nadzieja, która nie zawsze się spełnia, lecz zapisana w metaforze działa jak zaklęcie wobec losu, pomaga pozostać „łowcą czułości”, przetrwać chwile osamotnienia i rozpaczy: „Najtrudniejsza jest cisza, przestój, przerwa / Techniczna. Brak oblepia jak kleista maź. / Trudno oddychać w gęstym od niewypowiedzianych słów powietrzu. / Nie myślę spójnie, więdnę uwięziona w tej stopklatce / Jak w dziecięcej grze w króla, który patrzy. / Kto ośmielił się zaczerpnąć tchu” („Eter”).
Liryki zebrane w „Otulinie” przeciwstawiają się stagnacji, wołają o sens istnienia bez żalu o to, co przyniosły chwile i lata, co się nie spełniło, są zapisem wrażliwej kobiety, która nie chce pogodzić się z poczuciem osamotnienia, a więc w poetyckiej wizji świata znajduje oparcie, „otulinę”, gdzie czuje się bezpiecznie i może pozostawić ślady obecności, nadziei, wyobrażeń: „Chcę się nauczyć po prostu istnieć, jak trawa. / Rosnąć. Więdnąć. / Być, a potem nie-być. // Gdy życie przychodzi, oto życie. / Gdy śmierć przychodzi, oto śmierć” („*** Gdy nie czekam”). Poruszające są i ciekawe, zróżnicowane rytmicznie poetyckie próby osadzania się „ja” w nurcie przemijania z jednoczesnym wołaniem o wydarzenie, o epifanię, która odmieniłaby zwyczajność codzienności. Dzięki coraz to innemu spojrzeniu na życie w zbiorowości oraz indywidualne istnienie w czasie i przestrzeni poetka próbuje zdefiniować osobistą sytuację „ja”, które jest skomplikowane, a źródła niepokojów niemożliwe do rozpoznania: „Chcę złapać i zasuszyć / Cienie na suficie / Mrugnięcia rzęsami / Mruczenie kota / Gwizdanie czajnika / I papierowy samolot // Będę trzymać / W kurczowo zaciśniętych palcach / Powietrze” („*** Już nie pozwolę żadnej chwili”). Autorka zręcznie operuje konkretem, uruchamiając zmysł smaku, dotyku ciała, oglądania górskiego pejzażu, szanuje ciszę między wersami. Jej poezja ma wyważony rytm, jest pełna zaskoczeń i zaproszeń do coraz nowych zadziwień światem, który nas otacza, a czasem osacza zarówno w prostych czynnościach jak i w okolicznościach nadzwyczajnych: „Nie ma dobra ani zła. / Jesteśmy tylko przez chwilę / W swoich dłoniach / I na dnie oczu. / Jak liście w słońcu, jak mgła” („*** Nie ma dobra ani zła”).
Elżbieta Olak wdzięcznie pokazuje w lirycznych strofach, jak można pokonywać samotność dzięki ofiarowaniu się, a rozterki zawodu postawą bliskiego człowieka przełamać zrozumieniem jego wyborów, jak przezwyciężać rozpacz dzięki wyobraźni i wrażliwości, jak ochraniać i pozostawiać w pamięci dary losu, wspomnienia dobrych chwil. Jej poezja szuka równowagi i nadziei tak niezbędnej w niepewnej współczesnej rzeczywistości, a poetyckie definicje szczęścia wydają się przekonujące, bo autoironiczne: „Zawsze byłam w tym dobra, / W bezsensownym kochaniu za nic, / A także pomimo wszystko, / W dostrzeganiu tego, co dawno rozwiane. (...) Moja miłość nie kończy się nigdy. / Przeciwnie, rośnie, nabiera warstw i kolorów, / A przy tym każdego dnia wydaje mi się, że to dopiero początek. / Nie czuję ciężaru czasu, braku możliwości, / Przeciwnie, jestem coraz młodsza i mogę wszystko. / Może to Bóg, miłosierny, litościwy / Nakłada ten filtr na rzeczywistość. / Za to życie, przypadkowe, irracjonalne / Chichocze za plecami z moich krętych ścieżek” („Pusta miska”).
Teresa Tomsia
Elżbieta Olak Otulina – http://www.wforma.eu/otulina.html