copyright © www.elewatorkultury.org 2013
Wizje istnienia życia po końcu świata przybierają coraz to nowe formy. W swojej antyutopii Jakubowski obnaża zakłamanie współczesnego świata i pokazuje, do czego może nas ono zaprowadzić. Perspektywy są niewesołe...
„Kopuła” Pawła Jakubowskiego to – jak informuje nas wydawca – minipowieść postapokaliptyczna. Autor przedstawia w niej świat po Kataklizmie, którego następstwem jest uniemożliwiające życie na Ziemi skażenie środowiska. Jednak dzięki przezorności Wielkiego Architekta ludzie zdołali przeżyć – osiedlili się w pięciu wybudowanych przez niego Kopułach ukrytych głęboko pod ziemią. Każda przewidziana była dla pięciu tysięcy ludzi i zaopatrzona została w żywność na rok. Również pancerze, w które Kopuły zostały wyposażone chronić miały mieszkańców przed skażeniem i atakami Dyrektoriatu przez rok. Przed upływem tego czasu ich mieszkańcy muszą znaleźć inne rozwiązanie sytuacji, w której się znaleźli. Oczywiście Wielki Architekt nie zostawił ludzi samych sobie – jeśli nie zdołają nic wymyślić, mogą otworzyć kopertę z Rozwiązaniem. Jest to jednak „absolutna ostateczność”, której należy się wystrzegać.
Wydarzenia minipowieści Jakubowskiego rozgrywają się w Kopule RD-615 w ciągu jednego dnia. Obserwujemy posiedzenie Rady, która ma m.in. obmyślić plan przetrwania, ponieważ ludzie przebywają tam „już niemal trzy lata, a Kopuła była zaprojektowana na rok” oraz jak pokonać Dyrektoriat – organizację, która budzi strach we wszystkich, ale z którą styczność miało tak naprawdę niewielu mieszkańców Kopuły. Wielokrotnie powraca także kwestia otworzenia koperty z Rozwiązaniem, które mogłoby pomóc. Jednak, jak to często bywa, nadzieja umiera ostatnia – członkowie Rady ciągle mają nadzieję, że sami znajdą wyjście z sytuacji, w której się znaleźli, dlatego też nie decydują się na skorzystanie z Rozwiązania. Towarzyszy im również strach, że „po jego zastosowaniu dojdzie do pewnych nieodwracalnych konsekwencji”, o czym ostrzegał Wielki Architekt.
Akcja rozpoczyna się od posiedzenia Rady. Każdy z jej członków musi zdać codzienny raport przed Wielkim Sekretarzem. Ale odnosi się wrażenie, że żadne z nich (Wielki Rachmistrz, Wielki Strażnik, Wielki Mierniczy, Wielki Inwentaryzator oraz Wielka Łącznik – jedyna kobieta w tym zacnym gronie) nie mówi całej prawdy. Do tego podejrzliwe i niepokojące wydają się być ciągłe nieobecności na posiedzeniach rady Wielkiego Nadzorcy, o których najwyraźniej wiedzą coś Wielki Inwentaryzator i Wielki Rachmistrz, ale nie mają zamiaru dzielić się swoją wiedzą z kolegami z Rady. Czytelnik od początku odnosi wrażenie, że każdy ukrywa jakąś tajemnicę, której odkrycie pozwoliłoby spojrzeć inaczej na sytuację ludzi uwięzionych w Kopule.
Przez dwie trzecie książki akcja „Kopuły” jest statyczna, rozgrywa się w jednym miejscu, czasami z posiedzenia wychodzą niektórzy członkowie Rady w sprawach związanych z ich funkcjami. Tak przynajmniej twierdzą. Jedynie dialogi między postaciami urozmaicają akcję, gdyż niemal każda rozmowa kończy się kłótnią, przytykami i wzajemnym oskarżaniem się o niedopełnianie funkcji. Szczególny brak sympatii wyczuwa się między Wielkim Inwentaryzatorem odpowiedzialnym za zaopatrzenie Kopuły w żywność a Wielkim Strażnikiem, który odpowiada za wojsko i obronę przed Dyrektoriatem.
Każdy z członków Rady widzi zakłamanie wokół siebie, ale nikt nie chce być tym, który pierwszy przyzna się do ubarwiania swoich raportów. Każdy liczy na to, że sprowokuje innych do zdradzenia się. Jedynie Wielki Sekretarz zdaje się nic nie widzieć i być święcie przekonanym o prawdomówności kolegów. W przedstawionej sytuacji nikt nie interesuje się „zwykłymi” ludźmi zamieszkującymi Kopułę RD-615, każdego interesuje tylko własne przetrwanie.
Akcja staje się coraz bardziej dynamiczna wraz z rozwojem wydarzeń – coraz szybciej odkrywają się przed czytelnikiem nowe prawdy, te prawdziwe. Pod koniec autor daje nam możliwość wyboru zakończenia, co przywodzi trochę na myśl grę komputerową – możemy do pewnego stopnia zadecydować, co będzie dalej, pokierować akcją.
Kopuła zdaje się być metaforą świata, w którym żyjemy. Wydaje się, że autor chce zwrócić naszą uwagę na powszechne zakłamanie, które spowodować może zagładę nie tylko jednostki, która kłamstwem się posługuje, ale również całej społeczności, która bezpośrednio nie bierze udziału w grach, które toczą się na najwyższych szczeblach. Odnosi się wrażenie, że Jakubowski stawia czytelnikom pytania, na które powinniśmy sobie sami odpowiedzieć. Dokąd zmierza nasz świat? Co każdy z nas zrobiłby w sytuacji bez wyjścia? I czy potrafimy jeszcze wyplątać się z sieci intryg, które tworzą się wokół nas?
Zastanawiające dla czytelnika jest również, dlaczego mieszkańcy Kopuły nie otrzymują pomocy od Wielkiego Architekta. Jest on tajemniczą postacią, która przewija się przez całą powieść w kontekście Rozwiązania, które zostawił ludziom, ale którego sam nie radził wykorzystywać. Skoro był na tyle potężny, że mógł w tajemnicy przed wrogim Dyrektoriatem zbudować i zaopatrzyć w żywność pięć Kopuł, przewidując skażenie, do którego dojdzie na powierzchni ziemi, dlaczego nie zrobił czegoś więcej? Gdzie się podziewa podczas akcji rozgrywającej się na naszych oczach? Wreszcie pytanie najważniejsze: kim jest Wielki Architekt? Kim jest dla mieszkańców Kopuły i kim jest dla nas, czytających powieść Jakubowskiego? Czy to personifikacja Stwórcy (Boga?), któremu świat wymknął się spod kontroli? Czy może mamy tu do czynienia z alegorią państwa, które nie radzi sobie z ochranianiem swoich obywateli przed zagrożeniem z zewnątrz? A czym dla mieszkańców Kopuły RD-615 jest to zagrożenie? Czym jest zagrażający im Dyrektoriat? Przywodzi na myśl reżimy, które tępią swoich obywateli myślących inaczej, niż władza. Czy Dyrektoriat jest taką właśnie władzą, która postanowiła zlikwidować oportunistów? Myślę, że każdemu czytelnikowi może nasunąć się kilka jeszcze innych skojarzeń i pytań.
Jakubowski opatrzył swoją minipowieść cytatem z Latającego Cyrku Monthy Phytona: „A teraz coś z zupełnie innej beczki”. Czy w ten sposób autor chciał dać czytelnikowi do zrozumienia, że podczas lektury spotka się z absurdem? Czy według Jakubowskie świat składa się z samych absurdów, z którymi stykamy się na co dzień, ale które nie zawsze zostają przez nas zauważone? A może absurd tak dobrze wtopił się w naszą rzeczywistość, że nie jesteśmy w stanie go dostrzec i przyjmujemy za coś jak najbardziej na miejscu? Na pewne pytania czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam. I wiele jeszcze pytań może sam sobie postawić.
Marta Krawczuk
Paweł Jakubowski Kopuła – http://www.wforma.eu/kopula.html