copyright ©
www.papierowemysli.pl 2011
Laboratorium to proza stygmatyzowana... W pewnym sensie, oczywiście, nasze doświadczenia zawsze odciskają piętno na teraźniejszości, nadają sens naszym porażkom i stratom, podobnie jak sukcesom i zdobyczom. Opowiadania ze zbioru Anny Frajlich z jednej strony naznaczone są więc emigracyjnymi losami autorki, a z drugiej – noszą znamiona poezji, bo właśnie w poetyckiej formie najpełniej wyrażały się do tej pory.
W rzeczy samej, teksty zamieszczone w antologii stanowią rodzaj zapisu codzienności w jej najpowszedniejszym wymiarze – to właściwie proza w probówce, ale jednocześnie poezja w pigułce. W wielu opowieściach znajdujemy strzępki wspomnień, jedyną pozostałość po doświadczeniu. To zarazem jakby brudnopis pamiętnika, luźne notatki z życia, bardzo osobiste, ale przy tym oszczędne w formie, nieprzepoetyzowane.
Przyznam, że
Laboratorium nieco kojarzyło mi się z inną książką, którą niedawno recenzowałem, a mianowicie z
Czas szybko się starzeje Antonio Tabucciego. Również tu mamy do czynienia z obserwacją przemijania, które w przypadku Anny Frajlich wiąże się z niemożnością powrotów w dawne miejsca. Czasami sama biografia i bolesne losy nie pozwalają na taką wędrówkę, ale częściej do głosu dochodzi Zmiana sprawiająca, że wszelki powrót staje się bezprzedmiotowy. Na szczęście, czas utracony czasami można odzyskać. Jak napisał Artur Daniel Liskowacki:
to (...) intymna kronika wydarzeń, a zarazem wnikliwe, laboratoryjne studium czasu utraconego, ale i odzyskiwanego. Bo te miniatury to nie tylko nauka pożegnań, to przede wszystkim sztuka powrotów. Wynikła z emigracyjnej perspektywy, lecz i dojrzałej refleksji nad przemijaniem i trwaniem.
Autorka lubi pochylać się nad szczegółami, oświetlać je z różnych stron, stosując zmienne oświetlenie i nastawienie. Wyrwane z kadru, jednak znaczące o wiele więcej, niż tylko tyle, ile znaczyć z racji swego kruchego istnienia powinny. Z tekstami doskonale dialogują genialne grafiki autorstwa Janusza Kapusty – często dopiero połączenie tekstu i obrazu nadaje znaczenia całości. Mglistej, rzuconej na wiatr, ale jednak całości.
W tym laboratorium jakże istotnymi odczynnikami są słowa. Pisarka lubi słowotwórcze zabawy (szczególnie wyraźnie widać to w króciutkim eseju
Szkielet), połączenia wyrazów w tajemniczych reakcjach chemicznych wydobywają zupełnie nowe barwy i zapachy. W laboratoryjnym tyglu, gdzie wspomnienia utleniają się na elektrodach pamięci. Gdzie z dawno utraconych elementów można odbudować nową jakość. Gdzie utrata jest zdobyczą, a zdobycz – utratą.
Ta książka to wysublimowany przykład zacierania granic między prozą i poezją. Bo w końcu nie liczą się etykietki, ale to, co nam w duszy gra. Polecam tę książkę wszystkim „duchowym melomanom”.
Krzysztof Maciejewski
Anna Frajlich
Laboratorium –
http://wforma.eu/159,laboratorium.html