copyright ©
www.papierowemysli.pl 2011
Esej biograficzny, proza poetycka, czy może literatura eksperymentalna? Definicję proszę wybrać samemu według własnego osądu – z pewnością nie popełnimy błędu.
Bazgroły dla składacza modeli latających Bogusława Kierca to osobliwa książka, do której chętnie będziemy wracać. Także po to, by zweryfikować swój osąd i ocenę. Za pierwszym razem możemy powiem poczuć nawet zażenowanie sposobem, w jaki autor odkrywa obyczajowe tabu.
Zaiste, niezwykły jest sam układ tej książki... Mamy do czynienia z esejem, który Bogusław Kierc co chwila przetyka wierszami. Formy poetyckie nie służą jednak sztucznemu zapełnieniu pustych miejsc, one przenikają tekst prozatorski, dopowiadają go, albo wręcz tłumaczą. Bo niektóre fragmenty prozy mogą być zrozumiałe tylko w połączeniu z poezją; w innym przypadku przekaz pozostałby niepełny, by nie rzec nawet kaleki.
Pisarz ze sporą dozą ekshibicjonizmu odkrywa przed nami swoje pragnienia, jednak opisuje je z perspektywy wieku dojrzałego. Dzieciństwo przemienia się w urokliwe krainy, których pożądamy – prawie z seksualną tęsknotą. Autor analizuje swoje pragnienia z wielu punktów widzenia, osadza je w kulturowym zawieszeniu, sięga do Biblii i innych źródeł. Kim jest tytułowy składacz samolotów? Może to syn, albo wnuk, może ktoś bardziej obcy – jak na przykład dziecko, które ukrywamy w sobie, gdy na włosach osiada szron, a oczy skrywają się w pomarszczonych cieniach? A może to my jesteśmy tymi „latającymi modelami”, a pisarz zwraca się bezpośrednio do Boga?
W tej prozie jest mądrość i zawstydzenie, lecz nie ma nachalnego narzucania czytelnikowi własnych racji. Jest w niej też chaos obłaskawiony sztywnymi ramami kompozycji, miarowym oddechem chwytanym między wersami. Ta pozorna chaotyczność wynika w prostej konsekwencji z tematyki. Pisarz obraca się w zaklętym kręgu religii, sztuki, cielesności i wspomnień. Tak, wspomnień, gdyż
Bazgroły... można uznać również za rodzaj autobiografii. Specyficznej, bo bez dat i miejsc – zamiast nich mamy uniesienia i poznawanie siebie. W sensie prozaicznym, poetyckim, a nawet biblijnym. Jednak interpretacja biograficzna znacznie zubaża odczytanie, jest tylko i wyłącznie ślepym zaułkiem.
Erudycja autora może chwilami onieśmielać, lecz jednocześnie pobudza do własnych poszukiwań. Do pójścia tropem mistyków, szperania w bibliotekach, ale przede wszystkim do otwarcia własnej duszy. Jak pisze w pewnym momencie:
Znasz chyba podobne stany, bo składanie modeli samolotów jest (no jest) cierpliwą kontemplacją. Doprowadzaną (doprowadzającą) do ekstatycznej radości. Jest kontemplacją podobną (kto wie, czy nie pochodną) kontemplacji mapy, którą to kontemplacje kojarzymy zwykle z ruchem poziomym, z wędrówką, podróżą, płynięciem, lotem – „piszącymi” linie na powierzchni ziemi, wody, nieba. Może warto spróbować złożyć własny model, szukając map w sercu? A potem znów wrócić do źródła, które bije po obu stronach życia.
Krzysztof Maciejewski
Bogusław Kierc
Bazgroły dla składacza modeli latających –
http://wforma.eu/158,bazgroly-dla-skladacza-modeli-latajacych.html