copyright © https://czytanieisluchanie.blogspot.com 2018
Gdy nie słyszy nikt – bądź spokojny...
Trochę, to pisanie, wygląda na manifest młodego gniewnego. Bunt i niemoc. Ale to „trochę”, to oczywiste złudzenie. Literacka fatamorgana.
Jest w tym pisaniu coś czystego. To nie jest naiwność. To piękno brzydoty. To pokiereszowane odbicie – inkarnacja. Czterdziestosiedmioletni facet (ja) czuje się młodym, dojrzałym i starcem. Martwym i żywym.
strona 37:
„...odkrywasz (co powoduje w tobie niezbyt przyjemne uczucie, że straciłeś kontrolę na własnym życiem), że powtarzasz paradygmat swojego (niezbyt mądrego) ojca. Tak samo jak twój ojciec kręcisz się w kółko za własnym ogonem. Chociaż w przeciwieństwie do twojego ojca masz świadomość, czemu tak się dzieje”.
Ubodły mnie te słowa. Są nazbyt realne, dosłowne. Po skonsumowaniu opowiadania Założenia – położyłem się w parku przy poznańskim Zamku i płakałem. Ławka tonęła w pocie i łzach.
Dawno nie czytałem polskiej prozy tak dosłownej, tak konkretnej, tak gorejącej.
Drogi Autorze – gdzie się ukrywałeś przede mną? Szok. Dlaczego tak dobre „kawałki” są pomijane w tzw. popularnej przestrzeni? Jeżeli zewsząd słyszę, że „Mikrotyki” Pawła Sołtysa są takie słusznie doskonałe, to co mam powiedzieć – napisać o „Mikroelementach” Łukasza Suskiewicza?
Osobiście do opowiadań Sołtysa podszedłem z dystansem, do krótkich form Łukasza S. – dystansu mi brak. Zaangażowałem się w całości, jakbym był chrzczonym przez świętego Jana w Jordanie.
strona 33:
„...jakbym został skazany na zapierdalanie wyłącznie pod górkę. Jakby jakiś bóg powiedział: ty od dzisiaj będziesz zapierdalał wyłącznie pod górkę. Inni będą mieli z górki. Lecz nie ty. Bo cię wyjątkowo nie lubię, więc pedałuj, pedale”...
Siła opowiadań ma w Polsce tradycję, ma moc, ale zdaje się, że od pewnego czasu jest na musiku, w deficycie. Duże wydawnictwa wydają je tylko wtedy, by przygotować grunt promocyjny pod dzieło przyszłe lub zaszłe „wziętego” autora – autorki. Na moich podłogach i półkach leżą formy Wydawnictwa Forma, która ratuje ten gatunek. Sporo mam do przeczytania. Sporo do zawdzięczenia Formie, bo gdyby nie Paweł Nowakowski – pewnie nigdy bym nie przeczytał tak wyjątkowej książki, jaką nazywam właśnie recenzowane „Mikroelementy”.
strona 47:
„...Dom jest brzydki; wszystkie domy są brzydkie; czasem mam wrażenie, że wszystkie domy w tym kraju są brzydkie, podobnie zresztą, jak ich mieszkańcy”.
Ten świat, niezwykle realny, rysowany przez autora, to świat niewymyślony. To krąg naszych potknięć, naszych półprawd i oszustw. Autor wychodzi z kulis w tłum, to czynność, której się boimy, której unikamy. Tu jest haj uhonorowania troski i beztroski życia.
Są wiarygodne monologi kobiet, mężczyzn, par, które udają związki. Jest ballada napisana jednym zdaniem. Są też dialogi jak skecze, okraszone (w transie) czarnym humorem.
Jest wypłowiała teraźniejszość erotyki, zła samotność we dwoje i pedanteria półsłówek. Tu nic nie jest dokończone, dopowiedziane. Gra na emocjach w blasku niedopowiedzeń. Bo czyż wszystko ma (na pewno) początek, ale czy koniec, to tylko kwestia interpretacji?
Czy to teatr? – chciałoby się szukać porównań, ale nie, to scena nazbyt realna. Prawda, której często nadaremno szukać w książkach popularnych i promowanych.
Chętnie poszukam kolejnych książek Łukasza Suskiewicza. Warto. Poważnie.
Jarek Holden
Łukasz Suskiewicz Mikroelementy – http://www.wforma.eu/mikroelementy.html