nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

"Uczulenia", http://annasikorska.blogspot.com, 18.05.2025

copyright © http://annasikorska.blogspot.com 2025


„Swojskość” dla każdego z nas ma nieco inne znaczenie. Zawsze jednak odnosi się ono do wspólnych doświadczeń twórcy i odbiorcy. Stanowią one obszar, na którym spotkanie nabiera intymności pozwalającej głębiej spojrzeć w siebie, relacje ze światem oraz uświadomić sobie jak bardzo otoczenie nas kształtuje. Z taką swojskością mam do czynienia w twórczości Pawła Gorszewskiego, podsuwającego czytelnikom zwyczajną codzienność, w której każdy element ma w sobie magię przenoszenia w czasie. Przedmioty są niczym proustowskie magdalenki. Tak jest w jego opowiadaniach. Proste czynności, napotkani ludzie, pieczone z babcią ciasto, modlitwy w kościele, owady, odszczepieńcy, śmieci. Są w nich elementem naszkicowanego pejzażu z dzieciństwa pełnego beztroski, pomysłowości, przecierania szlaków. Paweł Gorszewski tą drogą podąża też w poezji. W swoich utworach przygląda się naszej rzeczywistości, temu co doskonale znamy z dzieciństwa i życia dorosłego, ponieważ pewne tematy ciągle do nas wracają. Tak jest z łączeniem sacrum z profanem, świętości i praktyczności. Jego twórczość wprowadza nas do świata paradoksów przeplatania się wartości. W tomie „Niecierpiące zwłoki” mamy zestawienia cech bohaterów: wrażliwy chłopiec w wymyślny sposób zabijający owady. W tle pojawia się babcia, którą znamy z innych opowiadań: kobieta subtelna, religijna, a tu nie zwracająca uwagi na cierpienie zwierząt. Inna „delikatna” kobieta maltretuje dziecko przekarmianiem. Starszy otyły mężczyzna czuje potrzebę ciągłego jedzenia, podczas którego wracają sceny z dzieciństwa. Obraz przepełniony miłością i brutalnością. I tak jest we wszystkich opowiadaniach Gorszewskiego. Nie ma tu bohaterów jednoznacznie dobrych lub złych. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że ciągłe dążenie do dobra wypacza charaktery. W jednym z opowiadań pojawia się bohaterka pragnie jak najczęściej dzielić się swoją krwią z innymi. Niemożliwość pogodzenia się z szarą codziennością sprawia, że pragnie odmiany. Sytuacja zawodowa jednak na to nie pozwala, ale kto powiedział, że jej krew nie może pojawiać się na bankietach i innych ważnych wydarzeniach? Chorobliwe dążenie do dbania o pozorną obecność w wielkim świecie prowadzi ją do wycieńczenia fizycznego i psychicznego. Jego opowiadania to opowieści o spotkaniu z „innym” i w tej relacji odkrywaniu „Ja”. I tak jest też w tomie poezji „Uczulenia”.

Paweł Gorszewski zarysowuje świat nam znany i ciągle obecny na wyciągnięcie ręki. Wchodząc w kolejne uniwersa wierszy wędrujemy między teraźniejszością, a przeszłością, sentymentalnych powrotów do dzieciństwa, które tu oddarte zostaje ze swojej niewinności. Wiersze stają się miniopowiadaniami, autorefleksją, z której wyłaniają się relacje ojca z synem, bliskimi oraz obcymi, a także sobą i swoją twórczością, dorastanie w latach 80. i 90. Każdy wiersz zawiera inne sfery, które przeplatają się, uzupełniają. Poeta używa zaskakujących połączeń, aby zobrazować swoje miejsce w świecie. Tom otwiera wiersz „Dyscyplina”. Tworzenie jest tu przyrównywane do rozgrywania meczu. To w nim pojawią się wątki, które będą powracać w kolejnych utworach: relacje międzyludzkie, wspólne aktywności, umowa społeczna, oczekiwania otoczenia, własne działania, do których ma duży dystans („zaplanowane samobóje”) i rozczarowanie.

Świat dzieciństwa podmiotu lirycznego jest szary, bury, niedokończony, a mimo tego pełen zabawy i przygody. To obrazy przywodzące na myśl końcówkę „komuny” i początek „dzikiego wolnego rynku” z upadającym systemem i bankrutującymi developerami pozostawiającymi w miejskim krajobrazie niedokończone budowle. Mamy osiedla z blokowiskami kuszącymi wystającymi prętami, własnoręcznie zrobione petardy, mentalne podróże po świecie bohaterów książkowych i serialowych, prace plastyczne wykonane z byle jakich materiałów, ale i tak dające radość i powód do dumy, bo to jedyne, co daje mu bliskość i poczucie sensu. Tych nie znajdziemy w trudnych relacjach z szorstkim ojcem próbującym twardo wychować syna. Zamiast pochwał jest niezadowolenie, akceptację zastępuje karcące spojrzenie. Bardzo wymownie tę relację obrazuje fragment wiersza „Submarine”: „Głowami dotknęliśmy dna, / powoli nabierając / wody w usta”. Poeta zabiera nas do świata dwuznaczności. Z premedytacją korzysta z niejednoznaczności języka. Dzięki temu w swoich utworach może wyjść poza rozgrywające się sceny, opowiedzieć o niełatwych więziach, emocjach, które po latach musi przepracować. Paweł Gorszewski świetnie przechodzi od zwyczajnych obrazów do emocji. Tak jest też w wierszu „Włosy”. Niby niepozorny element, ale wiele mówiący o zmianach zachodzących w ciele ojca, początku choroby, powolnych odchodzeniu, a przede wszystkim naznaczonej surowym dzieciństwem relacji: „Na początku wyszły ci włosy, / szkoda, że nigdy nie czułem, / że ja”. Niezabliźnione rany pełne są wspomnień o różnych sposobach zwrócenia na siebie ojcowskiej uwagi oraz ciągłej obojętności i dziedziczeniu problemów z wyrażaniem emocji. „Chryzantemy” to utwór pośmiertny. W okolicach Wszystkich Świętych podmiot liryczny zbiera się w sobie, aby zanieść ojcu na grób kwiaty. Nie jest to jednak łatwe. Kwiaty przywodzą mu na myśl widok na uprawy poza blokowiskiem i ojca przeżuwającego: „Chyba najgłębsze relacje potrafiłeś nawiązać z kanapką z porannego śniadania”. Ta relacja zamknięta jest w klamrę: „przeżuwam powoli, delektując się każdym kęsem”. Wyłania się z niego podobieństwo dwóch mężczyzn należących do różnych pokoleń, mających inne oczekiwania oraz potrzeby. Jednak kontemplowanie chwili, aby odwlec nielubiane czynności są podobne, bardziej zrozumiałe dla dorosłego już podmiotu lirycznego.

„Uczulenia” to jednak nie tylko tom o ojcu i synu oraz ich relacjach, ale o życiu. Pojawiają się w nim obrazy z podwórkowych zabaw, mniej lub bardziej przykre doświadczenia ze szkoły, kiedy jeszcze stosowano kary fizyczne, pierwszych lektur czarujących niezwykłymi obrazami, doświadczania zauroczenia, mniej urozmaiconego niż możnaby oczekiwać życia studenckiego. Z każdego obrazu wyłania się gama uczuć. To one są motorem napędzającym relacje z innymi oraz stosunek do siebie i świata znajdującego się na pograniczu tego, co minęło i nadchodzących zmian. Za chłopcem ciągną się oczekiwania i sposób wychowania typowy dla patriarchatu. Etos męstwa, dumy i postawa nieokazywania emocji połączona z radykalnym ocenianiem kobiet prezentowana przez minione pokolenie wypierana jest przez zachowania bardziej miękkie: wrażliwość i troskę, a także dostrzegania podwójnych standardów. Otwartość młodszego mężczyzny na emocje w dorosłym życiu pozwalają ojcu i synowi naprawić swoje relacje, mimo, że odmierzane są wypadającymi włosami, dyndającym workiem z moczem i pozornie zakończone umieszczeniem ciała w worku. Śmierć jednak nie kończy relacji. Ona trwa i ewoluuje wraz z przepracowaniem i powracającymi wspomnieniami. I tak jest w każdym obszarze. Każde zjawisko w pewien istnieje dopóki determinuje nasze postępowanie. Jest ono echem przeszłości odbijającym się na codziennych czynnościach. Dorosłość współczesnego mężczyzny pełna jest sprzeczności wynikających z „uczulenia”, czyli ostrej reakcji na światy bliski – rodzinny i daleki – kulturowy. Oba zmieniają się na oczach dorastającego zagubionego. Do świata tych emocji zabiera nas „Wyjątkowy”: „Mamo / może uwierzyłem zbyt mocno / w tą wyjątkowość współistnienia, / powinowactwa czy krwinek zmieszanie, / bo czasami tak trudno znieść, / że można być banalnie ważnym, / a trochę mniej lub wcale / wyjątkowym”.
Anna Sikorska


Paweł Gorszewski Uczuleniahttp://www.wforma.eu/uczulenia.html