copyright © www.latarnia-morska.eu 2018
Proza Jana Drzeżdżona uwiodła mnie dawno temu, potem mi przeszło to uwiedzenie na wiele lat. Po przeczytaniu „Szalonej Moniki” powróciło zwielokrotnionym zachwytem.
Jan Drzeżdżon to pisarz wybitny, aczkolwiek osobny. I niezbyt znany większej liczbie czytelników. Tak mniemam – niesłusznie zapomniany, a niegdyś jego powieści budziły namiętne spory za przyczyną Henryka Berezy, który o twórczości autora „Leśnej Dąbrowy” napisał: „Jan Drzeżdżon jako autor tylko do roku 1977 włącznie opublikowanych utworów jest pisarzem wybitniejszym niż Llosa i Cortazar razem wzięci z Borgesem na przyczepkę” (H. Bereza, „Taki układ” 1981, s. 338). Ta opinia wzbudziła powątpiewanie i sprzeciw innych krytyków i pisarzy.
A ja przeczytawszy ten artykuł zdaje się, że w „Tygodniku Kulturalnym” (było takie pismo za peerelowskich czasów pod pieczą ludowców), odwiedziłem księgarnię i nabyłem powieść „Okrucieństwo czasu”, wydaną w tymże roku 1977.
Potem okazało się, że mam wydaną rok wcześniej powieść „Oczy diabła”, a jeszcze znalazłem niedawno książkę „Wśród ludzi” , z cyklu książek dla dzieci „Kraina Patalonków”. Ta ostatnia zdumiała mnie nieco, gdyż nie kupuję książek dla dzieci, a tę, jak i kilka innych, Drzeżdżon napisał z myślą o młodych czytelnikach, chociaż starsi mogą się tym cyklem również zachwycić. Teraz przybyła mi jeszcze jedna książka gdańskiego pisarza, to jest „Szalona Monika”. To niewiele jak na dość obfitą twórczość tego pisarza, choć inni twórcy, równie wybitni są skromniej reprezentowani w mojej domowej biblioteczce. Kiedy mieszkałem gdzie indziej, nie zawracałem sobie głowy kupowaniem książek, pod nosem miałem bibliotekę obficie zaopatrzoną, nawet niejedną, lecz kilka, więc moje nabytki książkowe były skromne. Zamieszkanie w małym mieście zmusiło mnie do częstszych odwiedzin księgarń.
Powieść „Szalona Monika” szczecińskie wydawnictwo Forma wydawało w ubiegłym 2017 roku, czyli w 80. rocznicę urodzin i 25. rocznicę śmierci pisarza. To cenne upamiętnienie tych rocznic, a wydawnictwo zapowiada udostępnienie dalszych utworów autora Wieczności i miłości, które dotąd nie znalazły się na rynku księgarskim.
„Szaloną Monikę” Drzeżdżon napisał w 1989 roku, jest to niejako kontynuacja „Pergamonii”, powieści nie tak małej, którą wydawnictwo Forma wydało rok wcześniej, ale „Szalona Monika” stanowi pozycję odrębną. Nie udało się autorowi wydać jej za życia, co nie jest takie niezwykłe, gdyż w okolicach tego roku na rynku księgarskim powstało niejakie zamieszanie – wydawcy preferowali, odrabiając zaległości wydawnicze, utwory z zachodniego kręgu kulturowego, a poza tym wiele firm zakończyło działalność edytorską, gdyż nie sprostało wymogom rynku, a nowe oficyny jeszcze nie okrzepły.
Maria Jentys-Borelowska w posłowiu do książki informuje, że powieść ta 1991 roku ukazała się na łamach miesięcznika Twórczość. „Mieli więc – pisze autorka posłowia – możliwość poznania ‘Szalonej Moniki’ czytelnicy ekskluzywnego pisma literackiego, choć dla ogółu czytelniczego pozostawała niedostępna wtedy i do dziś”.
Myślę, że jej niedostępność, mimo obecności na rynku księgarskim, dla ogółu czytelniczego pozostanie nadal ze względu na trudności w jej odbiorze i przyswojeniu z powodu niejednoznaczności tej cudownie poetyckiej narracji. Wiele w niej symboli, znaków świętości, gry wyobraźni z rzeczywistością, ze światem materialnym, który zyskuje cechy mistyczne.
Monika, bohaterka powieści, jawi się jak postać utkana z mgły i snu, a gdy się do niej zbliżyć, napotka się szkło, a za szkłem jest właśnie mgła, Monika bowiem mgłę snuje wokół miasta, które jest uśpione, a może to miasto jest jej snem? Tej mgły „pełno jest wokół jej rąk i ramion. Właśnie ta mgła stanowiła jej opętanie” (s. 7). To opętanie, szaleństwo Moniki nie jest groźne, „W końcu chodziła wolno, podobno nigdy nie przebywała za kratkami domu obłąkanych” (s. 6). Jest artystką, niestety wyobcowaną artystką, woli żyć w swoim świecie urojeń, kryć w domu na skraju miasta, niż być projektantką mody, a przez pewien okres wykonywała tę pracę; odrzuca posadę w Radzie Miejskiej, chociaż praca urzędników ją ciekawi, lubi się im przyglądać. Zerwała z pracą projektantki, ale na swój własny użytek robi w swym domu wystawy, dziwne wystawy, które oczywiście niszczy. Pragnie kontaktów z ludźmi, jednocześnie krytycznie się o nich wyraża, ucieka przed natręctwem ludzkim, boi się ich, boi się wielu rzeczy, ale przede wszystkim pustki. „Bała się czegoś. Ten sam lęk kazał jej siedzieć przed własnymi drzwiami i wyobrażać sobie, iż poza nimi może ją wessać pustka” (s. 15).
Powieść zaczyna się, gdy Monika opuszcza miasto, idzie boso w kierunku gór, ale czy do nich dojdzie, raczej nie, gdyż góry te zapewne istnieją w jej wyobraźni, nie są stałym elementem krajobrazu. „Zawsze trzeba dokądś iść, zastanawiała się, obojętnie dokąd, w aksamitną noc albo dzień, który wybija sny i ich rytm i pozwala, że twarz jest zwrócona w kierunku góry” (s. 79). Mieszka na skraju miasta, ale często zjawia się w jego środku, na placu, by się przyglądać ludziom. Monika stwarza cały świat wyobraźnią, nie ma w tej powieści świata rzeczywistego, jedynie jego symptomy, znaki, dominuje świat stworzony wyobraźnią dziewczyny.
To niezwykła książka, nawet w dorobku Jana Drzeżdżona. Czytać ją można wiele razy i zawsze dokonać nowych odkryć jej piękna, ale przede wszystkim skłania do zastanowienia, kim jest człowiek, jak powinien sobie urządzić świat. Monika stara się go urządzić na swój sposób, ale to przecież niewykonalne szaleństwo.
Warto sięgnąć po tę opowieść o marzycielce, która co rusz odnajduje piękno świata, ale również jego dramatyzm, wzbudzający lęki, również tęsknoty, co skłania ją do ucieczki w nierzeczywistość, w przestrzeń wizji, fantasmagorii, a czy uda się jej z tego świata wyjść? Pewnie z niego ma dla niej odwrotu. I to prawdziwy dramatyzm istnienia.
Jerzy Żelazny
Jan Drzeżdżon Szalona Monika – http://www.wforma.eu/szalona-monika.html