copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2024
„W deszczu” to poetycki pamiętnik, w którym wrażliwy kobiecy podmiot Elżbiety Olak notuje wszystkie myśli, plany, przypomnienia, wspomnienia, porady.
Już we wspaniałym wierszu na otwarcie, w „Obudzić się” (klik), mamy próbkę tej niezwykłej poezji.
Podmiot Olak to kobieta, która stale siebie przywołuje do porządku, dopinguje, wspiera. Na liście rzeczy do zrobienia umieszcza takie rzeczy jak „nie wahać się”, „nie stchórzyć”. Tej odwagi szuka nie tyle w sobie (przynajmniej początkowo), co w tym, co ją otacza. Czerpie siłę z przyrody, z obserwacji.
Jest tak niepewna, że otuchy dodaje jej kontrolowanie każdego aspektu swojej aktywności, jak np. „Patrzę z góry, jak idę. Patrzę z boku, jak patrzę”. Jednak to podpowiada również, że kobieta jest bardzo zagubiona, może nawet zmaga się z czymś więcej niż tylko chwilowe odrętwienie czy brak pewności siebie.
Czy podmiot to opisywana „Lilka”, która „idzie”, choć „boi się”? Być może, wszak podobnie jak podmiot pragnie „być dobrą wersją siebie”. Na pewno marzy o harmonii, marzy, by poskładać „ten wirujący chaos w jakiś jasny wzór”, dlatego też postanawia „uwierzyć w boga”. Potrzebny jej ktoś, kto zrozumie i nie milczy w kluczowych momentach.
Szybko można zauważyć, że kobieta jest przywiązana do tego, co ją otacza. Spokoju szuka w tuleniu kota, a z materacem są „22 lata razem”. A zatem nie lubi zmian, może obawia się nowego, a może nie potrafi zmusić się do podejmowania decyzji. Sama nie podpowiada nam zbyt wiele i właściwie każdy czytelnik zapewne przefiltruje tę postać przez pryzmat własnych doświadczeń, wrażliwości i potrzeb.
Obserwujemy jej życiowy rozwój, jak uwalnia synów z rodzinnego gniazda i odważa się „wejść w nowe otwarcie”. Odnalazła też Boga – on mieszka z nią oraz „w każdym innym domu”. To właśnie po tych swoistych wizualizacjach, definicjach i konkretyzacjach widać, jak bardzo wrażliwa to kobieta, jak świat z jej pragnień jest mało skomplikowany i piękny.
Podróżujemy więc przez te wyobrażenia i wizje pełne barw, zapachów i codziennego szczęścia, odkrywanego w prostocie życia. Najczęściej docenia się je dopiero w momencie straty, co pokazał choćby „lockdown”, o którym podmiot też wspomina.
Spokój kobieta odnajduje w przyrodzie, w widoku gwiazd, śladach na śniegu, „długiej zimie w górach w lesie”. Schronienie jest bowiem tam, gdzie „najpiękniej / najciszej / najsamotniej”. Radość daje czucie „roślin między palcami”, „wzdychanie” zapachu ziemi. Z całą pewnością dla podmiotu to góry są azylem i spełnieniem marzeń dla rozedrganej duszy.
Ta poetycka wędrówka prowadzi kobietę do samopoznania. Ona już wie, że nie bez powodu ucieka i że „najlepiej wychodzi jej samotność”. Jej podróż to więc powrót do znajomej ścieżki i zbieranie „kawałków swojej osoby, co odpadły po drodze”. Przez strony tego zbioru kroczy więc z mniejszą lub większą odwagą, szukając najmniejszego odłamka.
A gdy już pozbiera siebie to nie boi się chcieć więcej: „prostej miłości / proszę odrobinę”. Póki co czuje się „kobietą niepotrzebną / lub raczej potrzebną doraźnie”. Każde doświadczenie to powód do pisania poezji, bo „wiersz rodzi się z bólu”. I, jak widać, tego cierpienia było już nadto, aż cały tom się zebrał. Ale też:
Wiersz rodzi się z bólu i nicości
Z wycia jak najciszej żeby
Nikogo nie obudzić.
Z niemocy.
I z wdzięczności
(„Więc postanowiłeś” – fragm.).
Trzeba było sporo przejść, by zrozumieć, że każda chwila to „dar”, który „powoli puszcza się na życie”. Warto było się więc nachodzić, by móc dotrzeć... „Do siebie”:
Do siebie.
Do milczenia
Do wiatru
Do zimna.
Do siebie.
Do oddechu po krańce płuc
Do nieprawdy prawdy
Do odpowiedzi na pytania
Które nie padły.
Do siebie.
Do mokrej sierści psa.
Do zgrabiałych na wietrze rąk.
Do roztrzęsionych ze zmęczenia nóg.
Do siebie.
Między góry
Między powietrza.
Miedzy łąki.
W szum i szelest gałęzi.
W mrok.
Do siebie.
Piękna poezja, dziękuję za nią.
Kinga Młynarska
Elżbieta Olak W deszczu – http://www.wforma.eu/w-deszczu.html