copyright ©
www.szczecinczyta.pl 2012
Lubię na przykład taki – ulotny, impresyjny, nastrojowy:
Rzecz z nikłej dali staje się bliżą / Wrzosy po lasach / paciorki niżą – Kropelki lata, / które umiera / Na rzecz jesieni, / Na przyszły teatr.
Zatrzymuję wzrok i czytam inny wiersz, zatytułowany Zwody wody:
Ten, kto widzi postać w chmurze / niech się najpierw zastanowi, / zanim wmówi człowiekowi, / że ta woda – choć nie w rurze – / ma nadprzyrodzone moce, / bo dostanie w ryj ad vocem. Ta lekkość, wdzięk i poczucie humoru!
Autor tomiku
Obrzeża i skraje twardo stąpa po ziemi, chłonie ją wszystkimi zmysłami, karmiąc poetycką wyobraźnię zastanym światem. I ta wyobraźnia pozwala autorowi pisać tak:
Wiem jak nie jest i nie wiem jak jest... / Są głośniejsi, co lepiej się znają; / Lecz gdy światłem podziałać wśród rzęs / Dojrzysz świat, co sam sobą się zajął...
To takie leśmianowskie...
świat zajęty sam sobą... albo
A szumy się szumią z niczego... Jest też coś z Grochowiaka: surowość zderzona z liryzmem: ...
Smakuje mi dziś wódki smutek, / Rozpuszczam w sobie go, jak tlen. / To samo proszę, póki nocy ! Noc nadaremnie dana wszem, / Odblask mgławicy z blachy ocynk....
Było w przed chwilą cytowanym wierszu i jest w innych wiele z Gałczyńskiego – od dialogu z Zaczarowaną dorożką w utworze „Naszprycowana taksówka” (
Cóż, według vel „Czarnego”, / dealera od Pruszkowa, / to nie jest nic takiego taksówkę naszprycować...) po bardziej zawoalowane skojarzenia:
Dziś rano, jak wróg / Za gardło złapał mnie kaszel, / Więc żona troskliwie, Bym może nie palił aż tyle...
Odlot podobny jak u mistrza Ildefonsa: ...
Nocą wychodzę chyłkiem na Szczecin, / a na ulicach sami poeci... Poezja Marka Maja, spięta rymem i rytmem, nie podporządkowuje się im – to sensy „rymują i rytmizują” wersy.
Wymienieni „koledzy” Maja po piórze ( do wspomnianych można dodać również Skamandrytów ) muszą być z niego dumni: bierze z nich to, czego potrzebuje, ale idzie własną drogą.
Ja to jestem byt wzruszający się, więc wzruszam całego siebie takim Majem:
Nim mnie wydasz na półmrok / Swojego spojrzenia, / Zanim oczy mi umrą / W nieważkich przestrzeniach / I opadną ze zdarzeń / Jak płatki – przyczyny, / Ja ci pragnąć rozkażę / Przez łzy i doliny // Nieprzywykli pomaleć / Po oddech, po atom, / Jak nie sposób zuchwałej / Nie zgodzić się na to, / Jak nie można być niczym, / Tak ponad cichością / Uwolnieni od przyczyn, / Zarządzeni miłością.
Jest rym, rytm, więc może to piosenki? Nie, to poezja wysokiej próby, która od muzyki nie ucieka (w przygotowaniu jest płyta zatytułowana
Wiem jak nie jest z muzyką Ryszarda Leoszewskiego do tekstów Marka Maja), ale bez niej jest pełnoprawnym przedmiotem poetyckim.
Zazdrość człowieka bierze! Bo my czasem coś przeczujemy, pomyślimy, a Maj poczuje, pomyśli i napisze krotochwilnie a filozoficznie:
Świat to nie korzec, / Z nas żaden mak / Ktoś się rozsieje, Kogoś zje ptak; / Ptaka kot pożre, Kota ssą pchły… // !!! kraksa śmiertelna / W kokonie mgły. Tytuł tego wiersza – Entropia.
Ludzie, którzyście nadzieję stracili, że współczesny wiersz można zrozumieć, że jest skrojony na ludzką miarę, bliski, liryczny, filozoficzny, przewrotny, ożywczy, o strukturze kryształu – jest tomik
Obrzeża i skraje!
I pamiętajcie, co Maj wam mówi: ...
Atom to atom, / kuleczka taka / w szklance z herbatą / i w brwiach robaka. „Brwi robaka” – trochę księdza Twardowskiego też się znalazło.
Marek Maj wychodzi od konkretu, by dotrzeć do konkretu poetyckiego. Liryczna siła tej poezji zasadza się na logice wiersza. W gruncie rzeczy podobnej do logiki matematycznej, tylko funkcjonującej na innym polu. Nawet poetyckie wzruszenie odbiorcy wymaga zimnego podejścia twórcy...
Czy Maj płacze wzruszony pięknem swojego wiersza? Nie wiem. I mało mnie to interesuje. Ja się tym wierszami wzruszam, zamyślam, uśmiecham.
Ciekawie i pięknie jest na tych
Obrzeżach i skrajach Marka Maja: ...
Więc odpadam od sedna / Na obrzeża i skraje / I z głupimi się jednam / I prostotę wyznaję.
Wolf
Marek Maj
Obrzeża i skraje –
http://www.wforma.eu/256,obrzeza-i-skraje.html