copyright ©
http://portalliteracki.pl 2013
Na nowy zbiór opowiadań Roberta Cichowlasa musieliśmy czekać cztery lata. Zapowiadana już od blisko roku „Wylęgarnia” to indywidualne dzieło autora „Szóstej ery” i współautora „Siedliska”. Cichowlas to autor specyficzny, lubi zmieniać konwencje, łączyć gatunki, wykorzystywać schematy i dodawać kropkę nad i w przypadkach, gdy tego wymaga utwór. Na przestrzeni kilku lat ugruntował sobie solidną pozycję na poletku rodzimej grozy. Nierzadko porównywany do Grahama Mastertona twierdzi, że nie lubi, kiedy polskich twórców porównuje się do zagranicznych autorów, gdyż wychodzi z założenia, że to tani chwyt marketingowy. Pełna zgoda, marketing to tani, choć z drugiej strony wielu autorów polskiej grozy tak często karmiło się za młodu prozą Kinga czy Mastertona, że niektórzy istotnie przemycają co nieco z ich stylistyki.
Cichowlas napisał „Wylęgarnię” trochę po mastertonowsku właśnie, a trochę w swoim dobrym stylu, wypracowanym na przestrzeni kilku lat. Mamy w niej trzynaście opowiadań, z których większość to kawałki premierowe, dojrzałe literacko i intrygujące fabularnie, ale są też utwory sprzed paru lat, które wcześniej były publikowane w nieistniejących już magazynach, a które pachną młodzieńczą fascynacją autora do prozy nie tylko, jak by się mogło wydawać, Grahama Mastertona, ale i Jamesa Herberta czy Stephena Kinga.
Zbiór otwiera długie opowiadanie „Odgłosy Cytadeli”, które porusza temat ostatniej publicznej egzekucji w Poznaniu, gdzie na stokach Cytadeli został powieszony zbrodniarz wojenny Arthur Greiser. Opowieść jest szczególnie pomysłowa, a do tego w konwencji, którą bardzo lubię – subtelnego ghost story, w którym tajemnica, duszny klimat podziemi ruin fortów mieszają się ze sobą, wzbudzając poczucie niepewności i strachu.
Kolejna ghost story w „Wylęgarni” to opowieść o duchu seryjnego mordercy, którego spotkamy w... pociągu. Motyw kilka razy wykorzystany wcześniej, ale czytając „Powrót” – bo tak brzmi opowiadanie Cichowlasa – odnosimy wrażenie, że to coś nowego i całkiem świeżego, a motyw ducha w pociągu został tu odkryty na nowo. Ciekawy główny bohater dodatkowo sprawia, iż po lekturze nie zapominamy o tekście.
„Chory układ” zaś to już zupełnie inna bajka. Najprościej powiedzieć, że jest to thriller psychologiczno-erotyczny, w którym paranoja miesza się ze zdrowym rozsądkiem w taki sposób, iż nie jesteśmy w stanie przez długi czas określić, kto jest kim i jak opowieść się skończy. A finał tego opowiadania jest jednym z najbardziej zaskakujących w całej książce.
W zbiorze znajdują się dwa opowiadania, w których ważnym elementem jest sztuka, a konkretnie obrazy van Gogha. W pewnym sensie łączą się one ze sobą – zresztą występują jedno po drugim – i świetnie uzupełniają. W obu tych tekstach również Vincent van Gogh przedstawiony jest nader mrocznie i intrygująco. „Dom doktora Gacheta w Auvers” oraz „Kościół w Auvers” to prawdziwe perełki tej antologii.
Także tytułowe opowiadanie jest rewelacyjne. To jeden z ostrzejszych kawałków w książce, groteskowy, metaforyczny i doskonale skonstruowany.
Jest również charakterystyczny „Sługa” – opowiadanie skonstruowane tylko z samych dialogów, i widać w nim od razu inspirację filmem „Paranormal Activity”. Innym bardzo „filmowym” tekstem jest niedługie „Krwavissimo!”, krwawa opowiastka o szaleństwie i chorej pasji. Dla miłośników ostrzejszych kawałków.
W „Wylęgarni” brakuje jednego – słabych tekstów. Zawsze dobrze najpierw pochwalić, a potem wytknąć błędy i pokazać gorsze strony danej książki. W przypadku tej pozycji jeden – dwa teksty są przeciętne, ale w żadnym razie słabe. To solidny zbiór, który pokazuje, że polski horror stoi na wysokim poziomie.
Robert Cichowlas odrobił zadanie domowe. „Wylęgarnia” zapewne dostarczy mocnych wrażeń sporej grupie czytelników lubujących się w historiach thrillerowatych, niesamowitych, ale i ostrych bezkompromisowych horrorów.
Dominik Jastrun
Robert Cichowlas
Wylęgarnia –
http://www.wforma.eu/272,wylegarnia.html