Imię i nazwisko? Firletka Jowiszowa. A dalej Zdrojek Przeszyty, Popłoch Pospolity, Czarcikęs Łąkowy. Lubię dziwne nazwy roślin i zresztą w ogóle kocham rośliny; wolę je od zwierząt. A wolę m.in. dlatego, że flora nie miota się jak fauna, mało się porusza i na ogół milczy (a ja lubię ciszę i spokój). Któż by jeździł do lasu, gdyby drzewa biegały i pochrząkiwały, ryczały lub wyły? Choć nie jestem pewien, czy rośliny to w całej rozciągłości zaprzeczenie zwierząt, istnieje przecież jakieś pogranicze botaniczno-zoologiczne, zamieszkałe przez glono-pierwotniaki w rodzaju eugleny… Euglena zielona zna sztuczkę fotosyntezy, a do tego posiada kończyny i jakiś zawiązek oka… Żyje też na świecie fauna podszywająca się sztucznie pod florę i odwrotnie, by wspomnieć tylko o patyczakach oraz na przykład o storczykach. Kwiaty wielu storczyków imitują samice dużych owadów, zarówno co do kształtu jak zapachu. Owadzie samce zlatują się do nich i kopulują z nimi, zapylając ich kwiaty. Ludzie, w uznaniu inteligencji roślin urządzają im nieraz pomniki. Są to tradycyjnie żywe „pomniki przyrody”, takie jak tysiącletni dąb Bartek, ale zdarzają się również sztuczne obiekty rzeźbiarskie. W Biesiekierzu pod Koszalinem postawiono na przykład Monument Kartofla, który ma 9 metrów wysokości. Jest to największa rzeźba kartofla na świecie; mniejsze znajdują się w Austrii, Chorwacji, Słowenii (przytaczam za Wikipedią) oraz w amerykańskim Blackfoot (Idaho), gdzie bulwa zrobiona z pomalowanego styropianu, leżąca na parkingu tamtejszego Muzeum Ziemniaka, ma zachęcać gości do zwiedzania owego Muzeum.