22 kwietnia 2017. Umieściłem dziś na Fejsbuku taki wpis: „Nie miłuje się tego, w czym nasza miłość owocu nie daje, powiada Szekspir. Otóż to. Szkoda czasu na obcowanie z ludźmi, z którymi nic nigdy nie stworzymy ani nie urodzimy”.
Następnie zaczęło się komentowanie tej mojej notatki.
Magda G. napisała: „…może i czasu szkoda, ale bywa, że nie ma wyjścia”.
Katarzyna T.-S. dorzuciła: „Nie da się przewidzieć ścieżek inspiracji. Ani jakichkolwiek odległych skutków tej czy owej znajomości”.
Ewa P. dodała: „Czasem i fatalne zauroczenie miewa skutki zbawienne” [tu ikonka uśmiechu].
Katarzyna T.-S.: „Szczerze mówiąc, wielu cymbałów mnie już zainspirowało. Przynajmniej do utworów groteskowych”.
I znów Katarzyna T.-S.: „Szekspir też coś powinien o tym wiedzieć – patrz pierwszy z brzegu Spodek [gnuśny Bottom ze „Snu nocy letniej”] albo Kaliban [chamowaty dzikus z komedii „Burza”]. Co nie nadaje się do obcowania, zawsze przyda się do wyśmiewania”.
Tu ja się włączyłem: „Śmiać się z kogoś jest rzeczą łatwą. Trudniej śmiać się z siebie”.
Magda G. zgodziła się ze mną, ale jakby z ironią: „Zaiste” [tu ikonka „puszczonego oka”].
Kolejny raz wystąpiła Katarzyna T.-S.: „Jeszcze dodam, bo mnie to dręczy, że prawdziwa miłość na owoce się nie ogląda. Jest i powinna być bezinteresowna”.
Ewa P.: „Of course. Tak zwane owoce to produkt uboczny, jakkolwiek by to zabrzmiało”.
I znowu ja: „Ewuniu, wybacz, ale ten punkt widzenia zachęca jakby do nieodpowiedzialności. Przeczy kanonom świadomego rodzicielstwa”.
Katarzyna T.-S.: „Ludziska, przestańcie już tak ciekawie komentować, bo nie mogę się oderwać od kompa. A tu robota czeka. Nie samym Fejsem człowiek żyje!”