– Szkoda naszej starej taczki – odezwał się chłopak.
– Pewnie, że szkoda.
– Gdyby nam jej nie zarekwirowali, bylibyśmy w stanie ładować i przewozić więcej wórciągów.
– Z pewnością, ty mały mądralo. – Mężczyzna odwrócił głowę do tyłu i uśmiechnął się do chłopca.
– Nie lubię, jak mnie tak przezywasz.
– Wiem. To tylko żarty.
– Ale i tak tego nie lubię.
– W porządku, to było ostatni raz.
– Stale tylko tak powtarzasz.
– Ale tym razem naprawdę tak myślę.
– No, no… Zerwiesz kilka gruszek? Kara się ucieszy. A ja pozbieram te, co pospadały, są najsmaczniejsze. Poza tym mają więcej czerwi.
– Jak sobie życzysz. Ale zrobimy to dopiero za zakrętem. Nie chcę, żeby nas ktoś zobaczył.
– Jasne. Myślę, że ty wcale nie lubisz robaków.
– I masz rację. Ale je cenię, gdyż są dobre dla dzieci. A w naszej zagrodzie mamy nie mniej, nie więcej, tylko dwójkę popiołoskórych tego rodzaju, taką piękną parkę. Jak byłem młodszy, lubiłem jeść większe rzeczy.
– A kiedy ty ostatni raz widziałeś coś, co byłoby większe od dżdżownicy? No powiedz! Przecież nie ma już żadnych dużych zwierząt. Sam mi to powtarzasz. Lepiej przestań być taki uparty. Wcześniej czy później będziesz musiał przestawić się na larwy, robaki i inne owady. Taki jest porządek rzeczy, jak mówi Hagid.
© Dariusz Muszer
►oficjalna strona internetowa autora