nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Jan Drzeżdżon Rotardania

Anna Frajlich Pył [wiersze zebrane. tom 3]

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Artur Daniel Liskowacki Zimno

Grażyna Obrąpalska Poprawki

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Uta Przyboś Coraz

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

Karol Samsel Cairo declaration

Andrzej Wojciechowski Nędza do całowania

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

Dariusz Muszer, 123. Hannover, Siedmioletnia kasza

2018-10-27 19:19

Baśnie norweskieKiedyś był też sobie pewien chłopak, który postanowił wyruszyć na podryw. U jego matki zawsze było wszystko posprzątane, że „wprost pachniało czystością”, jak to nazywała. Podobnie zamierzał mieć też w swoim domu chłopak, i dlatego szukał kobiety, która byłaby tak samo czysta, jak jego matka.

Ale jak przekonać się, czy dziewczyna naprawdę lubi sprzątać i jest porządna, o tym długo rozmyślał. W końcu wpadł mu do głowy pewien pomysł. Ze ścierek i gałganków zawiązał sobie gruby opatrunek na rękę, jakby miał jakieś straszne zapalenie, i tak wyruszył w drogę. Gdzie nie zaszedł, przyjmowano go dobrze, jak się należy, gdy zalotnik przybywa w odwiedziny. Nakrywano do stołu i częstowano go, podawano piwo i inne napoje. A potem rozmowom nie było końca, a na początku zawsze mówiono o jego dłoni i o tym, co się mu w nią stało.

Opowiadał, że źle jest z jego palcem, bo przyłożył mu troll, wodny troll, jak go nazywali; był już u lekarza i u mądrych kobiet, ale wszystko na marne, nic mu nie poradzili.

– Ale przecież na wszystko znajdzie się jakieś lekarstwo – mówili ludzie – tylko nie na śmierć.

– No tak, jedno takie lekarstwo by się nadawało – mówił chłopak.

– A jakie? – zapytano.

– Siedmioletnia kasza – odparł chłopak. – Tylko gdzie ją znaleźć?

– Phi, tylko tyle?! – powiedziano. – Na to znajdzie się rada. W naszych garnkach i starych saganach mamy skorupy, które mają z pewnością siedem lat, a może nawet czternaście.

Tak, to dopiero byli czyści ludzie!

 

© Dariusz Muszer

►oficjalna strona internetowa autora