Powiedzieć nie odbierając odwagi powszechnym słowom. Niech przybliżą obrazami do zrozumienia faktów. Za sprawą jednego wiersza zacząłem dawno, aż do dziś, rozmawiać z Józefem Czechowiczem. W tym samym czasie wyłączyłem się ze słuchania „Łąki” Bolesława Leśmiana. Śmierć od wczesnych lat nie była dla mnie tylko trupia ani szalona, nie przychodziła z zaświatów w gąszczu znaczeń. Była rozproszona w drobiazgach, w pełnym świetle dnia, widziana nie w chwili ale w procesie, codzienna, do zaobserwowania. Nie przeczytałem bardziej przezroczystych słów o jej obecności równoznacznej z zagładą niż w wierszu „śmierć” Czechowicza.
– Człowiek to świetny organizator, zaplanuje i zrealizuje, wpuści w tory i rytm... nie wiersza. Nic nie niepokoi w zobaczonym obrazie i słowa nazywają jak powinny.
„napisano stacja towarowa
napisano magazyn”
– Do czasu aż pojawia się spojrzenie z drugiej strony na patrzącego.
„wagon czerwone więzienie krów
zatkał okienka pyskami cieląt”
– Uruchamia się Twoja wiedza wyobraźni.
„wieś jest na chwilę jakże nęci
ale nie ma wilgotnego szmeru traw u pęcin”
– Z nieskończoności rozwiązań w posiadaniu człowieka wynika rzeźnia.
„o koła których 8
dobrze wy wiecie gdzie rzeźnia”
– Plan zdarzeń sięgał daleko wcześniej.
„dlaczego deski przepojone smarem
przestały być kwitnącymi sosnami
dlatego i ceglany dom
stacja towarowa z żelaznym dźwigarem
nie zmiłuje się nad nocą i krowami
krowy na zabicie są”
– Od tego się zaczyna, jakimi słowami się kończy. O zagładzie, kiedy jest się wpisanym w plan, świadomości zepchniętej, nie chcianej.
© Grzegorz Strumyk