17 sierpnia, środa, 3
Po godzinie jestem zmęczony, chcę już wyjść i popatrzyć na Supraśl. Deszcz. Viola ciągnie mnie do monasteru. Tu wejście i każde głupstwo kosztuje. A Viola dla klimatów prawosławnych szczodra. Historia monasteru Zwiastowania Najświętszej Bogarodzicy Dziewicy i Świętego Jana Teologa jak każda historia na tych terenach: najpierw Jagiellonowie dali, pozwolili założyć drukarnię, bibliotekę, zakonnicy więc za nic nauczali tutejszych, czyli zagranicznych. Potem Unia Brzeska wszystko popsuła i monaster znalazł się wraz ze swoimi mieszkańcami w kropce: byli wyjęci spod prawa. Potem przyszły jeszcze gorsze czasy: sowieci zdewastowali, a hitlerowcy wysadzili na koniec monaster obronny w powietrze. Dopiero w latach osiemdziesiątych zaczęto przywracać to miejsce prawosławnym. Kiedy byłym tu, w Supraślu, jakieś 12 lat temu, monaster dopiero pieczołowicie odbudowywano. Teraz dużo w nim dywanów, ikon i różnego świętego złota.
Zanim obejrzeliśmy monaster jak pięść czy pocisk gadał nam pięknie młody jak Leonardo di Caprio zakonnik. Mowę miał gładką i wyuczoną w zasadzie bez zaśpiewu. Ręce sobie składał, tulił, rozwierał ku nam i z nami. Dopadł mnie nagle ten sam zapach, co u zakonników w Rzymie. Nie wiem, czy jednak to samo rzeczywiście, ale podobne.
© Maciej Wróblewski