O tym warto mówić możliwie najlakoniczniej. Lakonizm jednak nie tyle miałby służyć asekuracji, co dokładniejszemu wyrażeniu natury samego problemu. Wpierw fakty: 27 stycznia 2014 roku w Teheranie dokonano egzekucji kilku poetów, w tym wymienianego w prasie przede wszystkim – młodego Hashema Shabaaniego. Dokonało się to za przyzwoleniem prezydenta Iranu. Nie pytam, oczywiście, kim jest naród, który poetów morduje. Tak mógł zapewne – patetycznie – pytać jeszcze Miłosz, ale pytałby chyba z intencją fałszywego wyróżnienia – naród mordujący poetów w niczym się nie różni od tego, który morduje kapłanów, akolitów, starców, opozycjonistów z jakichkolwiek znieprawionych pobudek. Nie chodzi o śmierć Orfeusza. Nie wprost. Ale może warto przywołać Krótki film o zabijaniu, jedynie, by poszerzyć granice tego fenomenu aż po krawędzie przerysowania, ujrzeć absolutną nieporównywalność kontekstów polskiego i irańskiego mimo lokalnych, etycznych pseudo-podobieństw. Polska z obrazu Krzysztofa Kieślowskiego jest w jakimś absolutnie swoistym sensie krajem zabijającym swoich poetów, a Jacek Łazar, brawurowo zagrany przez Mirosława Bakę, jest mordercą także w sensie poetyckim. Jest poetą zbrodni, gdyż obraz zbrodni, której dokonuje, jest obrazem poetycko wyrazistym. Polska – doprecyzujmy – jest więc krajem zabijającym poetów zbrodni, także tych, którzy jak Łazar w zbrodni usiłowali wyłożyć społeczeństwu dysfunkcję własnego pojęcia człowieka.
Wróćmy jednak do Iranu. Zastanawiać musi, jak wieszanie poety wpływa na historię poezji i historię literatury. Jak fakt egzekucji gruntuje podłoże myślenia o twórczości, jak przewartościowuje kategorie znaczącego i znaczonego? To pytanie istotne także w kontekście współczesnej literatury irańskiej. Istnieje nie tylko dyskurs wygnańczy – z dala od Turcji, uszedłszy z powodzeniem śmierci, posługuje się nim dla przykładu Orhan Pamuk, lecz także – dyskurs w cieniu szubienic, dyskurs egzekucyjny. Jak literat – mimowolnie, nie wprost – przyjmuje fakt twórczości jako posługi w cieniu śmierci? Jakie momenty symboliczne generuje wieszanie poety, czym różni się od wieszania królów, o którym pisał Jarosław Marek Rymkiewicz? Iran wiesza swoich poetów. Ale zapytajmy, co oznaczałoby dla Niemiec powieszenie starego Tomasza Manna na rynku w Zurychu? Dla Francji – otrucie Michela Houellebecq’a w którejś z paryskich kawiarń? Nie pytam o konsekwencje etyczne zbrodni poetów albo pisarzy. Pytam o możliwości transcendencji literatury, o jej wyjście poza cień szubienicy, o wyzwolenie z pułapek na myszy, o przezwyciężenie skrajnej traumy, śmierci lub utraty. Skrajnego wreszcie, powodowanego zbrodnią, jakościowego zubożenia środków ekspresji. Ekspresji pojętej powszechnie, ogólnie, całościowo. I na wskroś autorsko.
© Karol Samsel