LITTLE GIRL
Czy moja mała dziewczynka w komunijnej sukience była przedłużeniem tych wszystkich małych zagubionych dziewczynek z piosenek Bowiego? Ta mała dziewczynka z nad sklepu z porcelaną. Pod próg jej mieszkania ktoś przyniósł czarne dziecięce buciki. Czarne lakierki z karteczką „szerokiej drogi do piekła!”. Był to jeden z tych co nie zna języka gwiazd. Jeden z tych, który chce włamać się do twojej psychiki. Jeden z tych, który chce ci zaprogramować myśli. Jeden z tych, który powie ci co masz mówić. Ale Oni są w błędzie. Oni zawsze są w błędzie. Leworęczni, złotouści, z wyuczonym komentarzem. Czy to ty jesteś małą dziewczynką o której śpiewał:
„Co możesz sama jedna zrobić w świecie?
Martwię się o ciebie
Co możesz powiedzieć?
Co możesz zrobić?
Jak możesz być?”
Znów pod próg jej domu ktoś przyniósł lustro, by rozbiło się w niej na tysiące kawałków? Otworzył się tunel, wbiegłaś do niego, powietrze stawało się nie do zniesienia, coraz dalej i dalej jakby tysiące igieł wbijało się w ciało. Tunel wydłużał się – czas powracał do punktu zero, przestrzeń zawracała do punktu wyjścia. Ten tunel to podziemia, wielkie niezdobyte mury wtajemniczeń, obrzędów, modlitw. Tunel to jeden z pojazdów do świata po drugiej stronie lustra. Krew i pogoń za czasem, który minął. Podróż do Sans Souci. Lato 2003. Zobaczyłam go sprzed trzydziestu lat. Bowie z lat siedemdziesiątych stanął przede mną jak żywy. Jakby muzyka była wehikułem czasowym. Najpierw łabędzie swoim krzykiem wbiły się we mnie. Ich biel koiła i leczyła z nieprzystawalności. Potem aleja parkowa i jego twarz. Twarz sprzed trzydziestu lat. Czas się cofnął. Powrócił do miejsca, w którym szukałeś samego siebie. Czas zatoczył koło i zatrzymał się tam gdzie stawałam się tym kim jestem. Widziałam cię sprzed trzydziestu lat? Powtarzałam w sobie zadziwiona tą sytuacją. Oglądałam cię poprzez wszystkie twoje wcielenia. Tacy jak my wiemy do czego zdolne są słowa. Tacy jak my dobrze poznaliśmy i ludzi i potwory. Tacy jak my wiemy, że potwory można kochać. Tacy jak my nie ukrywają, że tylko potwory są nam najbliższe. Tacy jak my wiemy czym jest tunel i czym jest jasność na końcu tunelu. Ten metaliczny dźwięk, który przeraża ingerując ostatecznością w coś co wydaje się oczywiste. Ten metaliczny smak, który nie pozostawia złudzeń.
„Co możesz zrobić?
Jak możesz być?”
Kochanie będziesz zaskoczony. Małe dziewczynki wszystko pamiętają. Małe dziewczynki nie muszą być by wiedzieć. Nie tylko ty spadłeś z nieba. Małe dziewczynki ? Są tak samo samotne jak bohaterki twoich piosenek .Jedyne w całym wszechświecie. Małe dziewczynki składają ręce jakby się modliły, ktoś obok pyta z przekąsem: „bola rączki?”. To pytanie brzmi do teraz, jeszcze bardziej utwierdza w tym do czego zmierzają. Modlitwa musi być logiczna i tak skonstruowana jak świat. Modlitwa musi być konkretna jak drugi człowiek. Tak, za ciebie, za mnie, za sponiewierane ciało mojej matki, martwe ciało mojego ojca. Małe dziewczynki też mają swoich tatusiów, bez względu czy nazywają ich skurwysynami, wampirami czy bogami. Małe dziewczynki wiedzą czym jest upokorzenie, znają manipulacje bezprawia, znają to wychodzenie układom naprzeciw, znają te potyczki z przewrotnym: zastraszanie, pranie mózgu, psychiczne narzędzia tortur. Małe dziewczynki wiedzą, że w sumie nie mają szans, że są tylko małe, i w dodatku dziewczynkami. Ach! To znaczy że mają się poddać? To znaczy, że mają służyć jako potulne samice jakiemuś macho? To znaczy, że uznają ich istnienie za normalne jak zostaną dziwkami? Małe dziewczynki, może ta, która przeżyła katastrofę samolotową? A może ta z intercity, którą matka rzuca o siedzenie i krzyczy: schlafen!, schlafen! Dziewczynka leży nieruchomo, ma szeroko otwarte oczy ale nie płacze. Małe dziewczynki – czy ta którą próbowano zgwałcić, bezkarnie, ot tak dla zabawy, żeby było weselej na osiedlu, żeby ludzie mieli o czym rozmawiać, żeby dać jej nauczkę, żeby oduczyć ją wierności samej sobie. Małe dziewczynki – te żałosne, znerwicowane, omdlewające, upokorzone, wyśmiane zwodniczym: „aha”, „aha”. Małe dziewczynki, wiedzą, że żyją w państwie bezprawia, że jedynym prawem będzie samosąd. Jedynym prawem smak krwi w ustach, czują to, czują na odległość, umieją wskrzeszać zmarłych, umieją przywołać kolejne pokolenia. W tych małych sercach małych dziewczynek mieści się cała nienawiść wszystkich skrzywdzonych pokoleń, dość udawania, że jest scena, idol, wielki spektakl i aplauz publiczności! Nie ma sceny, runęła z wielkim hukiem, nie ma idola, dostał tak jak wszyscy wpierdol, nie ma spektaklu bo okazało się że to wielki blef, a publiczność? Jest po to by z mechanizmów myślenia wybudować nam wehikuł, na którym uciekniemy do nieznanego nikomu wymiaru.
© Ewa Sonnenberg