PARUSZEWSKA MARIA (1864-1937). W kwietniu dwukrotnie powędrowałem do Biblioteki Narodowej. Wyłącznie dla poznanianki Marii Paruszewskiej. Skończyło się raptem na „Żądaniu”:
Spokój! noc jasna, ciepła, księżycowa,
Ani się listek na drzewie nie ruszy,
Błogi czar nocy panuje dokoła,
Czemuż on w mojej nie zamieszka duszy?
I czemu gonię za szczęściem uparcie,
I tęskne oczy zwracam w błękit nieba,
Przecież mam wszystko – wyznaję otwarcie,
Tylko mi szczęścia odrobiny trzeba!
Żądanie moje chociaż takie małe,
Takie zwyczajne, jak pacierz w kościele,
Lecz gdy je myślą zesumuję całe,
Widzę niestety – że pragnę za wiele!
Popełniam błąd, zatrzymując się przy „Żądaniu”. Paruszewska ciekawiej prezentuje się w wierszu „Ku pamięci Antoniego Kurzawy”, w którym oskarża syte i zadowolone z siebie społeczeństwo:
Wstyd dla ludzkości, że marnieć pozwala
Artystom, rodakom bez chleba,
Z braku pomocy do cierpień zniewala,
Nie wesprze, gdzie nędza, potrzeba.
Nowym dowodem znów świeża mogiła,
Co zwłoki pokrywa Kurzawy –
Zgasło w nim życie bolesne i siła
Artyzmu, talentu i sławy! (...)
Ludzie! o sercach kamiennych jak głazy,
Co talent po zgonie cenicie,
Zmieńcie swój system tak pełen odrazy (...).
Coraz częściej zaglądam do poetów dziśnieńskich i brzeżańskich. Buczackich i brodzkich. Grodzieńskich i wileńskich. Kołomyjskich i stryjskich. Tudzież lwowskich i stanisławowskich. Wprawdzie dotąd nie udało mi się przestudiować książki poetyckiej Kazimierza Królińskiego „Z ugorów” (Stanisławów 1907), ale zakładam, że pewnego dnia zapoznam się z drukiem stanisławowskim.
Nie zapominajmy, że to właśnie Króliński zmagał się z „uzębioną samotności paszczą”.
„Łzy-perły. Poezje Marji Paruszewskiej”. Czcionkami Drukarni „Pracy”, Poznań 1910, s. 72
[IV 2015]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki