nowości 2024

Edward Balcerzan Domysły

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Tomasz Majzel Części

Karol Samsel Autodafe 7

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

książki z 2023

Andrzej Ballo Niczyje

Maciej Bieszczad Pasaże

Maciej Bieszczad Ultradźwięki

Zbigniew Chojnowski Co to to

Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach

Kazimierz Fajfer Całokształt

Zenon Fajfer Pieśń słowronka

Piotr Fluks Nie z tego światła

Anna Frajlich Szymborska. Poeta poetów

Adrian Gleń Jest

Jarek Holden Gojtowski Urywki

Jarosław Jakubowski Baza

Jarosław Jakubowski Koń

Waldemar Jocher dzieńdzień

Jolanta Jonaszko Nietutejsi

Bogusław Kierc Dla tego

Andrzej Kopacki Życie codzienne podczas wojny opodal

Jarosław Księżyk Hydra

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito w podróży

Franciszek Lime Garderoba cieni

Artur Daniel Liskowacki Do żywego

Grażyna Obrąpalska Zanim pogubią się litery

Elżbieta Olak W deszczu

Gustaw Rajmus >>Dwie Historie<< i inne historie

Juan Manuel Roca Obywatel nocy

Karol Samsel Autodafe 6

Kenneth White Przymierze z Ziemią

Andrzej Wojciechowski Budzą mnie w nocy słowa do zapisania

Wojciech Zamysłowski Birdy peak experience

City 6. Antologia polskich opowiadań grozy

PRÓBY ZAPISU, Epizod sześćdziesiąty dziewiąty

2021-12-21 16:09

Mogę się mylić. Tak zwyczajnie. Zawsze, kiedy o czymś nie myślę, że się stanie, to się staje. Dlatego najlepiej czułabym się, nie prowokując życia w żadnym z końców. Ani w zaroślach jeżyn, ani w dzikich pnączach róż. Notabene pozaciągałam sobie bluzę, nitki prostowałam kilka dni, a i tak, może to sprawa kształtu, ślady pozostały. Wolałabym też nie śmiać się, bo tam w lesie, ludzie żyją na granicy apopleksji albo jeszcze czegoś gorszego, śmiertelnego, nie zobaczysz tego w wiadomościach telewizyjnych, ani w filmach na drugim programie, ani w piekarni. Może za kilka lat w teatrze, ale raczej niekoniecznie. Ludzie na ulicach też ci nic nie powiedzą, ani w kawiarni, u fryzjera też jest dość ciężko, bo tam jest różnie. Lepiej milczeć. Z samymi do siebie jest im trudno, a do innych to ja nie wiem, chociaż mogę się mylić. Kto się boi, od razu widać. Ja się boję. Nie mam tego wypisanego na czole, ale to widać. Nie uśmiecham się, przestałam, kiedy przeczytałam o pękającym lodowcu i zamarzniętym w lesie dziecku. Wciąż myślę, żeby coś zrobić, spróbować w tych okolicznościach i nie wiem co mnie ogranicza, ale ogranicza. I tu nie mogę się mylić, bo że jest źle, to każdy widzi, jak na otwartej dłoni. A jak nie widzi, to zobaczy, bo odwracanie wzroku to tylko udawanie. Udawanie, że ciało jest wolne i świadome. Niczego nie chcesz wiedzieć, oglądać, poczuć. A ze słuchaniem to już jest najpoważniejszy kryzys. Bo jak odwróceni plecami z zatkanymi uszami i oczami macie poczuć czyjeś spojrzenie. Oko w oko. Usłyszeć krzyk, wrzask, grom z grudniowego nieba. Oczywiście mogę się mylić, dlaczego do ludzi nic nie dociera. Ale to tylko założenie. Trudność przyznania się do błędu.

© Małgorzata Południak