Czołowy czeski poeta XX wieku, Jan Skácel, to mistrz krótkiej formy – minimalistycznego, a miejscami abstrakcyjnego i surrealnego obrazu, pełnego symbolicznych motywów i pojęć. Jego zbiór 222 czterowierszy pt. „Boso po tłuczonym szkle” (Warszawa 2023), w bardzo dobrym przekładzie Michała Tabaczyńskiego, przenika nastrój smutku, melancholii, pesymizmu. W utworach tych dominuje liryka opisowa (jedynie czasem pojawiają się gramatyczne formy „ja” lub „my”), z tym że specyficzna to opisowość, bo organizująca wyszukane zmetaforyzowane konstrukcje słowno-pojęciowe.
Czterowiersz (zwany też tetrastychem lub kwartyną) to najpopularniejszy typ strofy w poezji bądź też samodzielny utwór. Forma ta znana jest od czasów antycznych, potem w średniowieczu pojawił się perski rubajat z mistrzem gatunku Omarem Chajjamem. W XX wieku tetrastychy pisali m.in. Iwaszkiewicz, Pawlikowska-Jasnorzewska, Lec.
Czterowiersze Skácela tworzą coś w rodzaju bestiariusza czy zielnika. Zwierząt jest w nich co niemiara: pszczoła, koń, słowik, wielbłąd, słoń, szop pracz, wiewiórka, łąbędź, wrona... Roślin niewiele mniej: jabłoń, róża, dzikie wino, trawa, bez, akacja, lipa, czereśnia... Pojawiają się również twory przyrody nieożywionej (np. śnieg, kra, ziemia, glina, żelastwo, woda), zjawiska atmosferyczne i stany pogody, pory dnia i roku, bliskie obiekty astronomiczne (jak niebo, słońce, księżyc, gwiazda), słowa nacechowane religijnie, a nade wszystko stany ciała i ducha, jak pragnienie, choroba, zmęczenie, głód, nędza, wina, smutek, śmierć, lęk, niepokój, pustka...
Można by tak wymieniać bardzo długo. Niektóre z tych słów powtarzają się wielokrotnie. Odnoszę wrażenie, że poeta bawi się tymi zwierzętami i abstrakcyjnymi sytuacjami lirycznymi, które stworzył. A jest to z pewnością śmiech przez łzy, bo układają się one w takie pesymistyczne wizje: „smutny umarły”, „wszystko skończone”, „biały fortepian zgruchotany”, „rany które odniosły domy”, „zabili noc”, „baranek z poderżniętym gardłem”.
Intrygująca jest oryginalna metaforyka Skácela: „czas jak szczur wygryza w tynku dziury”, „drzewo to ptak z wbitym w ziemię skrzydłem”. Czasem trafi się tam dosadny czeski humor: we frazie „gdzie skrzydlate / byki szczają w piach” lub w wierszu o wizerunku dziewicy na monecie, którą chłopcy noszą w kieszeniach blisko przyrodzenia. Wydaje się, że obrazowo-symboliczny klimat tych miniatur jest trochę podobny do prowincjonalizmu i katastrofizmu wierszy Józefa Czechowicza, a Skácel to taki Czechowicz w pigułce. (...)
[całą recenzję można przeczytać w numerze 7-8/2023 „Nowych Książek”]
© Marek Czuku