Poezja kultury, synteza sztuk, synergia ekfraz to różne odcienie postawy twórczej, które zawsze były wysoko cenione przez autorów i odbiorców. Nawet teraz, w dobie postmodernistycznego pomieszania pojęć i kwestionowania niewzruszonych do niedawna pewników, podejście syntetyczne, próbujące przekierować twórczość poza utrwalone schematy, ma się nadal dobrze, wpisując się w poszukujący aspekt sztuki. Z tych kręgów artystycznych wywodzi się poezja wybitnego francuskojęzycznego poety Philippe’a Jaccotteta – urodzonego w Szwajcarii, a zmarłego przed trzema laty.
Na wydaną teraz jego książkę, w tłumaczeniu Jana Marii Kłoczowskiego, składają się: cały tom poetycki ogłoszony drukiem tuż po śmierci autora pt. „Ostatnia księga Madrygałów” (Paris 2021) oraz fragmenty dwóch zbiorów opublikowanych w ostatnim okresie jego życia: „A mimo to” (Paris 2001) i „Te ciche odgłosy” (Paris 2008). To drugi polski wybór poezji Jaccotteta – po książce w tłumaczeniu Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej „Ten, który nie wie” (Izabelin 2005).
W szkicu na temat twórczości Krystyny Rodowskiej, również tłumaczki m.in. autora „Ostatniej księgi Madrygałów”, tak pisałem o jego poetyckim dorobku: „Tradycjonalista metafizyk, Philippe Jaccottet, w swoich dyskretnych i lapidarnych oraz wyciszonych i rozświetlonych wierszach oraz bogatych prozach stawia pytania, na które nie ma prostych odpowiedzi. Ze skromnością i niepewnością, ale i radością dziwi się tajemniczości i świętości przyrody, która jest zbyt piękna, by mogła być tylko ułudą. Jaccottet to uważny obserwator zatrzymujący w słowach ulotne chwile, iluminacje, epifanie i metamorfozy”.
Natomiast tłumacz omawianej tu książki, Jan Maria Kłoczowski, zwrócił uwagę na dyskretne wyciszenie tej poezji; na jej umiejętność wzbudzenia zachwytu pięknem i niewytłumaczalnością tworów przyrody w świecie, który potrafi też ranić i przerażać; na jej niepewność i skromność oraz na to, że „na słowotok [otoczenia] odpowiada zwięzłością mistrzów haiku”. Przekład dzieła bliskiego sobie poety tłumacz traktuje jako hołd oddany temu jednemu z największych francuskojęzycznych liryków drugiej połowy XX i początków XXI wieku.
Trudno wyrazić w słowach muzykę, oddać wrażenia słuchowe, emocje. „Zdawać by się mogło, że kiedy śpiewa, przyzywa cień, / który dostrzegł kiedyś w lesie” – tak uważnie wsłuchuje się w muzykę „ostatniego mistrza madrygału”, Claudia Monteverdiego, Philippe Jaccottet. Słowa poety starają się ją zwizualizować, uchwycić blask ognia, którym „głos jego płonie”, ukazać wilgoć nocnej łąki, opowiedzieć historię cichego śpiewu przy wtórze lutni, pod przewodem „przeczystych aniołów”. Dostrzec wokół „ulotne niebo”, „ślad ciszy” oraz echa wielkiej muzyki i poezji. (...)
[całą recenzję można będzie przeczytać w jednym z kolejnych numerów „Nowych Książek”]
© Marek Czuku