14.04.19 Kutno
Dziś na dobre rozpanoszyła się na dworze wiosna, jadę więc w pozytywnym nastroju i w dobrym towarzystwie słońca oraz jasnego nieba na ostatni dzień XV Festiwalu Złoty Środek Poezji Kutno 2019, gdzie po raz kolejny jestem jurorem w Konkursie Jednego Wiersza im. Pawła Bartłomieja Greca, obok Adama Wiedemanna i Grażyny Baranowskiej. Poziom prezentowanych utworów jest jak zwykle zróżnicowany, ale ogólnie chyba całkiem niezły, skoro udaje nam się przyznać pięć nagród i cztery wyróżnienia, mając do wyboru produkcję 47 startujących uczestników. W tym roku wielu z nich postawiło na przewrotny humor, prosty rytm oraz niespodziewane zwroty akcji, co mnie szczególnie cieszy, bo poezja nie może być tylko ponura i odpowiadać jedynie na zasadnicze pytania bytu, ale powinna także (a może przede wszystkim) próbować ubierać ważne sprawy w nieco lżejszą, związaną z codziennością formę, no i oczywiście trochę się uśmiechać. Pierwszą nagrodę przyznajemy jednogłośnie Kacprowi Płusie za wiersz w jego stylu, a więc sprawny warsztatowo i pełen zaskakujących skojarzeń na gruncie języka, ale poprzez niego także dotykający rzeczywistości, którą ta mowa próbuje ogarnąć.
Zgodnie z festiwalową tradycją poznajemy dziś też nieco bliżej laureatów Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Artura Fryza, na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2018. – Dobrze jest – zaczyna przewodniczący jury, prof. Piotr Śliwiński, i ma rację, bo tu poziom jest wysoki i nikt nie został wybrany przypadkowo.
Malwina Banach (wyróżnienie za tom „300 dni bez psychiatry”) studiuje sztukę na Uniwersytecie Olsztyńskim, od sześciu lat trenuje kapuerę (coś między sztuką walki a tańcem i akrobatyką) i ma dwa psy. – Moje wiersze są terapeutyczne i dotyczą wyłącznie tego, co ja czuję. Są przetworzeniem moich myśli, uczuć i obserwacji. – MB czyta kilka wierszy, w których rozgrywane są relacje międzyludzkie oraz na styku ja – świat.
Piotr Śliwiński zwraca się do Jana Rojewskiego (wyróżnienie za tom „Ikonoklazm”): – Jest pan popularny wśród moich studentów i doktorantów. Skąd ten poetycki zapał u dziennikarza?
JR: – Moje wiersze dotyczą rzeczywistości i pozwalają mi reagować na to, co wokół, w sposób emocjonalny, na co nie może sobie pozwolić dziennikarz. Poezja i dziennikarstwo to różne kanały komunikacji, a wiersze to bardzo osobisty sposób zaangażowania. – JR czyta potem swoje krytyczne wobec rzeczywistości wiersze, w których prywatna mitologia miesza się z żywiołem języka, a symbolami dzisiejszego świata stają się kościół i supermarket.
Robert Jóźwik (III nagroda za tom „Obiecuję ci niewidzialność”) jest lekarzem radiologiem i przez wiele lat pisał do szuflady. Piotr Śliwiński zwraca uwagę, że jest on obserwatorem ukrytych przyczyn – zarówno jako lekarz, jak i poeta. To, co on pisze, jest bliskie aforyzmowi, niczego nie rozstrzygającemu, kończącemu się jedynie pytaniami.
RJ: – Próbuję opisać to, co niewidzialne, przy założeniu, że jest to niemożliwe. – Następnie czyta swoje gęste, nasycone realiami świata wiersze.
Piotr Śliwiński mówi o poezji Łukasza Kaźmierczaka (II nagroda za tom „Kokosty”): – To debiut najbardziej radykalny, bo to wiersze prozą, która nie za bardzo jest prozą. Proza nakłada na autora dodatkowe obostrzenia. Powtarza się tu problem tożsamości poza płcią albo w wielu płciach.
ŁK: – Jest tu fraktalność, ale nie robiona na siłę. Połączenie podmiotu lirycznego z podmiotką – transpłciowo i androgenicznie. By to wyrazić, używam różnych form gramatycznych. Sam tytuł „Kokosty” to kokosy (okrągłe) i osty (ostre). Dwujednia ma tu również swój wyraz. – Czytane przez ŁK wiersze pytają o językową stronę seksualności oraz wyrażają niepokój egzystencjalny („niedowład słów”).
Maciej Bobula (I nagroda za tom „wsie, animalia, miscellanea”) z wykształcenia jest anglistą i polonistą, uczy więc w prywatnej szkole języka angielskiego i polskiego. Pół roku pracował i studiował w Danii.
Piotr Śliwiński: – W pana wierszach słychać to wykształcenie. Ale wieś jest na pierwszym miejscu. Wiąże się to z nieprawdopodobną ambiwalencją wartości: od wsi bliskiej sercu do pełnej biedy, pogardy, brutalności.
MB: – Wiele lat mieszkałem na wsi i byłem jej częścią. Ta miniona wieś jest traktowana przeze mnie z czułością, ta obecna napotyka mój zmysł krytyczny.
PŚ: – Wieś jest dla pana też źródłem języka – jest pan „uchem na wieś”. Pana wiersze są pisane przeciw „nic”.
MB: – Jestem z natury defetystą. Bliska jest mi figura Kłapouchego, która pozwala – dzięki przyjaciołom (Prosiaczek, Puchatek) – przetrwać to moje „nic”. – Na koniec czyta kilka wierszy o polskich wsiach, gdzie krytycyzm wobec historii, brudu, brutalizmu relacji międzyludzkich i płytkości wiary spotyka się z rozliczeniem polskiego mitu („My chcemy Boga”).
Miłośników słowa i muzyki czeka jeszcze wieczorny koncert „Nowa fala polskiego dansingu” zespołów Babu Król i Smutne Piosenki. Arrivederci, Kutno!
© Marek Czuku