16.08.20 Łódź / Warszawa
Wczoraj minęło równo sto lat od pamiętnej Bitwy Warszawskiej. Rok 1920 układa się wraz z wcześniejszymi datami 1410 oraz 1683 w pewien historyczny ciąg wydarzeń, kiedy to ratowaliśmy świat przed armiami ciemnej strony mocy. Okrągła rocznica jest w tym roku godnie upamiętniona – odbywa się wiele uroczystości, koncertów i widowisk oraz pokazów okolicznościowych filmów. Premiera jednego z nich ma miejsce dzisiaj wieczorem w Teatrze Polskim w Warszawie, a jednocześnie na antenie telewizyjnej Jedynki. „Wojna światów” to cyfrowowo zrekonstruowany i pokolorowany dokument, na który złożyło się wiele niepokazywanych wcześniej nagrań, pochodzących z archiwów na całym świecie. Jako że według słów prezesa telewizji film ma widza wbić w fotel, postanawiam sprawdzić to osobiście.
I rzeczywiście, efekt pracy reżyserów robi wrażenie, a szczególny podziw budzi benedyktyńska praca ekipy, która w ekspresowym tempie, bo w ciągu stu jeden dni, scyfryzowała, pokolorowała i obrysowała archiwalne ujęcia. Bezcenne są bezpośrednie relacje uczestników i świadków wydarzeń, pochodzące z archiwum Radia Wolna Europa, wartościowy jest komentarz historyczny. Twórcy filmu: Mirosław Bork i Krzysztof Talczewski stoją również za sukcesem podobnego dzieła sprzez dwóch lat pt. „Niepodległość”. W obu przypadkach muzykę skomponował Krzesimir Dębski.
Poza walorami poznawczymi film budzi nostalgię, bo pozwala obcować z minionym czasem, z ludźmi, domami, widokami, których już nie ma. Nie rozstrzyga zadawnionego sporu, kto bardziej przyczynił się do zwycięstwa – marszałek Piłsudski czy generał Rozwadowski, oddając każdemu z nich sprawiedliwość, stale bowiem podkreśla, że w sukcesie miał udział cały naród oraz wszystkie (oczywiście oprócz komunistów) stronnictwa. Z ciekawostek (ale bardzo ważnych) trzeba wspomnieć o żołnierkach zgrupowanych w Ochotniczej Legii Kobiet oraz radiowywiadzie, który złamał kody i szyfry Armii Czerwonej. Chwała więc paniom i matematykom!
„Wojna światów” na nowo uświadamia nam, jak upadały mocarstwa i na ich gruzach rodziły się w bólach nowe państwa, często bardzo słabe, które wkrótce pochłonęło imperium zła. Warto pamiętać o losach Ukrainy, Białorusi i krajów bałtyckich. Na ulicach Mińska oraz innych białoruskich miast protestowały dziś setki tysięcy osób. Historia się nie skończyła, ale dzieje się nadal na naszych oczach.
Film z pewnością będzie stanowił nieocenioną pomoc dla uczniów i studentów, a także zainteresuje miłośników historii. A może trafi też za nasze opłotki i zatoczy szersze kręgi, bo jest tego wart.
© Marek Czuku