21.03.18 Bełchatów
W Światowy Dzień Poezji przyjeżdżam na zaproszenie Joanny Drzazgi i Miejskiego Centrum Kultury do Bełchatowa, gdzie po moim spotkaniu autorskim ma się odbyć slam pod hasłem „Przyjdź pokrzyczeć na poetów!”. MCK Giganty Mocy (ten dopisek to ukłon w stronę sponsora z branży energetycznej) mieści się w dwóch budynkach (jak mówią organizatorzy, przydałby się jeszcze jeden), a impreza poetycka będzie miała miejsce w sali koncertowej w dawnym ośrodku straży pożarnej, nad którym do tej pory czuwa figurka patrona strażaków, św. Floriana, osadzona we frontowym murze.
– Bełchatów jest niewielkim miastem – podkreśla Joasia – w którym nie ma jeszcze tradycji spotkań z poetami i innymi twórcami w takiej formie, z jaką można się spotkać w Łodzi i innych dużych miastach. Zaczęliśmy jednak tego typu imprezy organizować i w tym cyklu odbyło się już spotkanie z łódzkim poetą Maciejem Robertem.
Tym razem zainteresowanie poetyckim wieczorkiem jest spore, do klimatycznej sali na parterze przybyło kilkadziesiąt osób reprezentujących prawie wszystkie pokolenia (organizatorzy bardzo się cieszą, że przyszło wielu przedstawicieli młodzieży). Ja mam niewiele do roboty, bo moje wiersze czyta aktor grupy teatralnej BAT – Scena Dorosłych Sylwester Hałaszkiewicz, który (jak to nazwał) musiał je sobie wcześniej „przeanalizać”. Przypadnie mi jedynie na koniec przeczytać dwie prozy, w tym fragment „Wędrowniczka”. Joasia jako prowadząca spisuje się na medal, bo dobrze czuje poezję i jest świetnie przygotowana (nic w tym dziwnego, bo w kulturze siedzi niemal od dziecka). Z sali pada kilka ciekawych pytań, m.in. o rolę emocji podczas pisania wierszy oraz o tworzenie nowej symboliki przez twórcę. No i przechodzimy do slamu, który budzi żywe zainteresowanie publiczności. Startuje w nim ośmioro poetów i ostatecznie w finale Marta wygrywa z Karoliną. Tak, to był piękny wieczór, który udowodnił, że Bełchatów to nie tylko węgiel brunatny i elektrownia.
© Marek Czuku