Na ile pisarz może się odsłonić? Ile poety jest w wierszu? Kto to naprawdę jest ten osławiony pl? Id, ego, superego?, a może daimonion lub nadczłowiek? Czy to już kreacja, czy jeszcze wyznanie? Czy ja, który to piszę, to jeszcze ja, czy to już tylko słowa, słowa, słowa?...
2.03.16 Szczecin
I znowu dwudniowy wypad z Igłami i szpilkami, tym razem na północny zachód. Najpierw do Szczecina, a potem do Gorzowa Wlkp., gdzie „rządzą” Beata Patrycja i Agnieszka.
Na szczeciński dworzec kolejowy wychodzi po mnie Paweł Nowakowski i zawozi do biblioteki przy Wojska Polskiego, gdzie wita nas Dariusz Bitner. Poetycki wieczorek prowadzi i ociepla mój wizerunek Małgosia Hrycaj, a ponieważ jest to jej debiut w tej roli, nic dziwnego, że ma lekką tremę. Padają m.in. pytania o źródła mojej twórczości, mam więc okazję przeczytać tytułowy wiersz z debiutanckiego tomu W naszym azylu. Bardzo się cieszę, że wreszcie dochodzi do spotkania z redaktorem moich dwóch tomików wydanych przez FORMĘ oraz autorem posłowi do nich – prof. Piotrem Michałowskim. W szczecińskiej bibliotece obecni są też m.in. ceniony przeze mnie poeta i aktor z Wrocławia – Bogusław Kierc (przyjechał tu wraz z teatrem wystawiającym Burzę Szekspira) oraz spotkana po latach koleżanka z liceum – Grażynka Kamińska (z domu Sobczak), która dawno temu przeprowadziła się na północ. A potem, już w pizzerii odpowiadam na pytania młodej poetki i dziennikarki, Ani Jakubczak, która wspólnie z Karoliną Matusz przeprowadza ze mną wywiad. Dzień pełen niespodzianek kończymy w gościnie u pary poetów – Tomka Majzla i Mirki Piaskowskiej-Majzel, która zaprasza mnie na jutro do swojego liceum, gdzie uczy polskiego.
3.03.16 Szczecin, Gorzów Wielkopolski
Spotkanie z uczniami I LO im. Skłodowskiej-Curie udaje się bardzo dobrze. Jestem pytany o warsztat twórczy, o inspiracje. Okazuje się po raz kolejny, że poezja nie musi być czymś elitarnym i hermetycznym, ale odpowiednio podana może zainteresować szersze grono osób. A co najważniejsze – młodzież chce słuchać i rozmawiać. Cennym doświadczeniem jest dla mnie wizualizacja tytułowego wiersza z tomu Igły i szpilki. Gdy go czytam i zwracam uwagę na jego budowę, Mirka radzi mi, bym narysował na tablicy rozsypujące się igły i szpilki oraz wysypujące się z pękniętych toreb cukier i mąkę. Uświadamiam sobie, że czytamy jednocześnie oczami i uszami, a rządzi tym wszystkim mózg. Następnego dnia Mirka powie mi, że młodzież rozdyskutowała się na dobre i jeszcze długo po moim wyjściu rozmawiała o poezji. Howgh!
Ja natomiast muszę już jechać do Gorzowa (to raptem sto kilometrów), gdzie w Klubie Kultury Jedynka witają mnie Beata Patrycja Klary, Marek Stachowiak i Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk. Klub położony jest w dobrym miejscu – w centrum miasta, wnętrze zaś ma kameralne i przytulne. W otoczeniu pięknych fotografii – krajobrazów z różnych miejsc na świecie czuję się podobnie jak dwa tygodnie temu w Olkuszu wśród obrazów, a więc jak (artystyczna) ryba w wodzie. Zanim jednak dochodzi do spotkania, Beata i Agnieszka każą mi usiąść w ostatnim rzędzie, cicho siedzieć i wyjść przed publiczność dopiero na ich wezwanie. Tymczasem przychodzą kolejni goście, zajmują miejsca i wieczorek powoli się rozkręca. Od razu wyjaśnia się tajemnica dzisiejszego scenariusza, bo przybyli wstają i po kolei czytają moje wiersze, nie wiedząc, że ja już tu jestem. To dla autora niezła gratka, ale i nauczka, gdy ma okazję usłyszeć swoje teksty w cudzym wykonaniu. Po tym nieco improwizowanym spektaklu wszyscy czytający otrzymują za swój trud nagrody książkowe, ufundowane przez sieć księgarń „Tak Czytam”, a konkretnie – z rąk dwóch przemiłych pań z gorzowskiej księgarni „Taniej”.
I wreszcie i ja mogę wyjść przed szereg, zatopić się wygodnie w czarnym fotelu i płynnie przejść do czytania wierszy. Bardzo mi to ułatwiają obie prowadzące, bo są świetnie przygotowane i jednocześnie dbają o dobrą, niewymuszoną atmosferę. Publiczność też jest miła, ale równie dociekliwa, a więc na pewno nie jest za słodko. A potem, cóż, jak zwykle przy takich okazjach – stanowczo za krótkie rozmowy, szybkie podpisy na książkach, uściski i uśmiechy, a w konsekwencji... sporo nowych znajomości. Silną grupę zawsze w Gorzowie stanowi ekipa z odległego o trzydzieści kilometrów Barlinka, która dziś nie zraziła się awarią tramwaju i dotarła do Jedynki taksówką.
6.03.16 Toruń
Dwudniowy wypad do Torunia i Bydgoszczy rozpoczynam w Dworze Artusa, gdzie moje spotkanie prowadzi Tomek Dalasiński, a urozmaica je piosenkami Dominika Wojtkuńska. Najpierw jednak przeprowadzam książkowy quiz dla publiczności, który – jak zwykle – sponsoruje księgarnia z sieci „Tak Czytam”. Pytania należą do szeroko rozumianej kategorii literackiej – z pogranicza absurdu, zgrywy i oczywistości. Natomiast Tomek dosyć solidnie przepytuje mnie z Igieł i szpilek (i nie tylko), a ja – tak się składa – kończę każdą swoją próbę odpowiedzi znakiem zapytania. Dominika z kolei daje z siebie wszystko, a zwłaszcza wykonując po raz pierwszy jedną z angielskich piosenek o bardzo trudnej linii melodycznej.
Toruń to wyjątkowe miasto – zawsze działa na mnie swoją magią i wszechobecnym urokiem historii, zwłaszcza że zwiedzający go turysta na ogół ma do czynienia z oryginałami, bowiem Kraków Północy nie ucierpiał podczas wojny tak jak np. Warszawa czy Gdańsk. Miejsce mojego spotkania – nawiązujący do tradycji arturiańskiej, okazały Dwór Artusa został po pięciu wiekach postawiony na nowo w 1891 r. Gdy spaceruję po średniowiecznym Starym Mieście, w moje myśli wdrukowuje się samoprzylepne hasło „gotyk na dotyk”, trafne, choć nieco stygmatyzujące. Po kolacji w naleśnikarni idę wraz z Krzysztofem Doroszem, jezuitą i eseistą, na nadwiślański Bulwar Filadelfijski, skąd roztacza się niesamowity widok na iluminowane obronne mury miejskie z bramami i basztami, a z drugiej strony – na królową polskich rzek i jej przeciwległy brzeg. Zdaję sobie jednak sprawę, że miasto Kopernika to nie tylko Średniowieczny Zespół Miejski, ale i dzień dzisiejszy, który nie daje się przytłoczyć przez historię.
7.03.16 Bydgoszcz
I tutaj wszystko zaczyna się od książek z księgarni „Tak Czytam”, które wygrywają uczestnicy mojego spotkania w położonej tuż przy Starym Rynku Galerii Wspólnej. Prowadzi je poetka Jolanta Baziak, redaktor naczelna miesięcznika „Akant”, a przyszli też m.in. Stefan Pastuszewski, Wojtek Banach, Michał Tabaczyński i podobnie jak ja autorka FORMY, pochodząca z Łodzi Emilia Walczak. Jola pozaznaczała w moich Igłach i szpilkach wiele stron z wierszami, na które zwróciła szczególną uwagę, także z tymi, z którymi się w jakimś sensie nie zgadza. Ale ogólnie wszystko idzie sprawnie i bezboleśnie, a otoczenie w postaci awangardowych prac plastycznych dobrze działa na moje samopoczucie i wyobraźnię.
Spotkania autorskie w różnych miastach i zakątkach naszego pięknego kraju to doskonała okazja do lepszego poznania się z kolegami po piórze, a także do ciekawych podróży, które zawsze kształcą (zaprawdę, mocna to prawda). Również miasto nad Brdą okazuje się bardzo gościnne, a ja wracam do domu obładowany wieloma cennymi i trudno dostępnymi książkami. Dzięki Michale!, dzięki Wojtku!
11.03.16 Łódź
Spotkanie autorskie z Kają Kowalewską i jej nową powieścią Playlisty, czyli nie wszystkie fobie są o miłości prowadzi Monika Sawicka, a fragmenty książki czyta Jan Michalski. Kaja wybrała na ten wieczór bardzo dobre miejsce, bo czytelnia biblioteki przy ul. Pięknej doskonale nadaje się na organizację imprez literacko-artystycznych. O swoim dziele mówi, że to powieść metafizyczna, traktująca o lękach, miłości, muzyce, poezji, medycynie, wódce, opium, schizie i wielu jeszcze innych sprawach, w których niebagatelną rolę odgrywają, jak zawsze u Kai, emocje. Forma książki jest oryginalna, bowiem spore znaczenie nadano w niej e-mailom i załącznikom. W trakcie rozmowy z Moniką, która podkreśla wartości obecne w Play listach: miłość, czułość i wrażliwość, Kaja decyduje się na wyznanie pewnych traumatycznych faktów z życia, o których do tej pory nie chciała publicznie mówić. Słuchacze odbierają to w sposób życzliwy i naturalny, tym bardziej że na Piękną przyszło sporo przyjaciół poetki. Są też piosenki w wykonaniu Laury Chlewskiej, które podtrzymują pozytywny i refleksyjny nastrój spotkania.
16.03.16 Pabianice
Kameralne spotkanie z Igłami i szpilkami w bibliotece miejskiej w podłódzkich Pabianicach prowadzi Kacper Płusa. Muszę przyznać, że robi to wnikliwie i profesjonalnie, dzięki czemu mam okazję nie tylko przeczytać swoje wiersze, ale w trakcie rozmowy powiedzieć coś więcej, niż wynikałoby to z rutyny tego typu wieczorków. Zresztą z Kacprem zawsze mi się dobrze rozmawia, o czym świadczą nasze wspólne spotkania poetyckie, do jakich dochodzi od zeszłego roku wiele razy. A w mieście nad Dobrzynką pełni rolę gospodarza, bo stąd pochodzi i tu stawiał swoje pierwsze literackie kroki.
17.03.16 Łódź
Kolejny wieczór z cyklu Katamaran Literacki według koncepcji Małgosi Skwarek-Gałęskiej. Miejsce i termin bez zmian: Akademicki Ośrodek Inicjatyw Artystycznych i trzeci czwartek miesiąca. Dziś prowadzę spotkanie z Łucją Dudzińską, poetką wyjątkową, która nie tylko pisze i wydaje swoje książki, ale troszczy się również o innych. Kilka lat temu założyła ogólnopolską Grupę Literyczną Na Krechę, która skupia ponad sto osób i funkcjonuje ponad wszelkimi podziałami. Na Krechę to antyWalentynki, wierszystawki, wydawnictwo książkowe, hyde parki, spotkania wArt loży i wiele innych inicjatyw. Ostatnio Łucja wydała dwa tomiki: OB. Krew i woda (2015) oraz Tupanie. Ze sobą po drodze (2016). Rozmawiamy na ich temat, a przy okazji o elementach biograficznych w utworach, roli historii w naszym życiu, wyalienowaniu podmiotu lirycznego oraz o kobiecym pisaniu. Jest to dobry pretekst do szerokiej dyskusji na temat życia literackiego w ogóle oraz problemów, jakie stoją przed współczesnym poetą. Po spotkaniu przechodzimy od ul. Zachodniej do Piotrkowskiej „Pasażem Róży”, czyli stworzoną przez Joannę Rajkowską efektowną instalacją, polegającą na wyłożeniu przez artystów elewacji kamienic w podwórku przy Piotrkowskiej 3 kawałkami szkła, tak aby tworzyły róże. Naprawdę robi to duże wrażenie, a smaczku dodaje historia tego miejsca, gdzie mieścił się najstarszy w Łodzi Hotel Polski z 1853 r., który dysponował 60 łóżkami, ogrodem oraz stajnią dla koni.
28.03.16 Łódź
Wielkanocny Poniedziałek porozświetlało marcowe słońce, które przypomina tym samym, że już od tygodnia panuje wiosna. Termometr za oknem nagrzał się do dwudziestu kilku stopni, a w żołądkach czujemy jeszcze świąteczny żurek z jajkiem i białą kiełbasą oraz wszystkie te baby, pierniki i serniki, które kuszą przepysznymi kaloriami. Zatem ochoczo i dziarsko wybieramy się z Dorotą i Royem na spacer do magicznego Lasu Łagiewnickiego, największego w Europie kompleksu leśnego w granicach miasta (na drugim miejscu jest paryski Lasek Buloński), położonego w obszarze źródliskowym Bzury.
Na parkingu przy ul. Wycieczkowej stoi już sporo samochodów – ludzie poczuli zew natury i złapali wiatr w żagle. Mijamy też kilku rowerzystów, kijkarzy uprawiających nordic walking oraz biegaczy, którzy budują formę przed nadchodzącym sezonem. Ściółka jest jeszcze jesienna, ale spomiędzy dywanika suchych, szarobrązowych liści wystają wiecznie zielone gałązki świerczków. Natomiast niebo jest już całkiem wiosenne i prawie bezchmurne. Jasnoniebieskie tło pracowicie ożywiają swoją jaskrawością motyle cytrynki, a we wszechobecny świergot ptaków wstukują się w środku lasu esemesy, które wysyłają do siebie nawzajem dwa dzięcioły niczym Murzyni na tam-tamach.
Przechodzimy około pięciu kilometrów do ul. Okólnej i z powrotem, i jest to dla nas odpowiednia dawka wysiłku po zimowym zastoju. Jeśli do tego dodamy świeżutkie, nieco ostre powietrze, to w pełni uzasadnione jest nasze przeświadczenie, że coś się dzisiaj na dobre zmieniło.
31.03.16 Łódź
Zbieramy się w Domu Literatury, by wybrać wiceprezesa łódzkiego SPP w miejsce niedawno zmarłego Zdzisława Jaskuły. Oprócz niego na zielone łąki odszedł w ostatnim czasie inny nasz kolega – Józef Henryk Wiśniewski. Zebranie rozpoczynamy więc od uczczenia ich pamięci minutą ciszy. Spotkanie zdominowane jest przez relację Andrzeja Strąka, prezesa oddziału SPP i jednocześnie dyrektora Domu Literatury, na temat niepewnej obecnie sytuacji tej placówki, którą władze miasta chcą włączyć do tworzonej przy ul. Moniuszki Mediateki. Poza tym rozpisano konkurs na dyrektora DL, który wkrótce (jak się okaże) wygra Przemek Owczarek. Dochodzi do długiej wymiany zdań między Andrzejem i Przemkiem w związku z kontrowersjami, jakie wzbudził grudniowy finał Nagrody Tuwima, którą otrzymał Jarosław Marek Rymkiewicz. Przez te wszystkie poruszane sprawy przewija się nieodłączny wątek polityczny. Masakra!!! Na zakończenie jednogłośnie wybieramy na wiceprezesa Łódzkiego Oddziału Lucynę Skompską.
© Marek Czuku