copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2024
Pierwsze co przykuwa uwagę to ten znakomity tytuł. Jest bardzo charakterystyczny dla twórczości Bogusława Kierca. Często też pojawia się w innych książkach autora „Był sobie”. Wszystko, co z niego wyczytamy potwierdzi się w treści.
„Cię-mność” bo bowiem specyficzny rodzaj literackiego dziennika. Narrator bada swoją tożsamość (choć „nie cierpi” tego słowa) poprzez rozmaite aspekty – poznanie intelektualne, społeczne, seksualne, duchowe. Przegląda się w drugim człowieku (tym rzeczywistym, ale i tym symbolicznym, kulturowym). Poszukuje tego pierwiastka, który najbardziej by obrazował jego ja (tę „mność”).
Na „Cię-mność” składa się zbiór wpisów. To drobne zapiski, które tworzą spójną całość, choć i czytanie ich osobno przynosi ciekawe refleksje (jednak mają charakter dziennika czy pamiętnika, więc chronologia pozwoli się lepiej zorientować). To, co ważne – w teksty Kierca trzeba wchodzić całym sobą. Poeta bowiem wielokrotnie testuje uważność czytelnika, sprawdza jego poczucie humoru, zaprasza do rozmaitych gier (intertekstualnych, językowych, skojarzeniowych itp.). To niezwykle atrakcyjna forma dla odbiorcy, który stale jest intelektualnie stymulowany.
Jak to u Kierca, nie brakuje humoru na wielu poziomach. Jest choćby ten językowy („zostałem własnowolnie uwięziony”), jest też ten wynikający z sytuacji czy rozważań.
Źródłem inspiracji i pobudzenia umysłowego jest dla Kierca... wszystko! Tak oto ból kolana sprowadza rozważania o niemalże metafizycznym charakterze – zaglądamy nawet do przestrzeni snu (a „śni dużo i intensywnie”), a autor zapisków przez ten pryzmat określa swój stosunek do siebie samego i aktualną relację ze światem! Pobyt w szpitalu też musi jakoś nazwać, nadać mu odcień, zbadać własne emocje oraz postawę wobec tego, czego doświadcza. I zauważa, że „poczuł się rozcieńczony. Nie wycieńczony, a – rozcieńczony”.
Podobnie jest choćby z miłością. Narratorowi nie wystarcza bycie zakochanym, on jeszcze musi określić esencję tego uczucia. A przecież obok zakochania wydziela także „miłosne promieniowanie”. Toż to dopiero skomplikowane sprawy! Podróż do Meksyku generuje całą masę pytań i tematów do przemyślenia, a iskrą zapalną może stać się choćby element meksykańskiej ornamentyki...
Powraca znany z twórczości Kierca motyw patrzenia na siebie jako na zbiór kilku osób – „ten ja”, „ten tamten”. Narrator szuka odpowiedzi na kluczowe pytania, bada, co go „zachwyca, porywa, podnieca”. Opowiada m.in. o genezie „chcenia bycia aktorem”, szpera w sumieniu Tego, lokalizuje swoje miejsce „odosobnienia”, relacjonuje podróże. Zaskakuje m.in. próbując rozwikłać różnicę „między mnie i siebie”, a w finale – zwracając się wprost do czytelnika! Tym razem sporo znajdziemy tu też o Onej...
To „zniewolenie teatrem” wpływa na postrzeganie życia jako serii ciągłych kreacji. Kierc stawia (między wierszami) niezwykle intrygujące pytania o bycie sobą, o prawdę (wewnętrzną i ogólną), o zdolności do przybierania form, nakładania kostiumów i umiejętność życia bez nich. Pośród rozmaitych analiz Kierc przygląda się np. słowu „podupadać” – jego narrator bowiem czuje, że „podupada na poczucie siebie” – czyż to nie świetna zaczepka do refleksji dla czytelnika?
Bogusław Kierc jest mocno wyczulony na sprawy językowe. Dlatego też w jego książkach nie znajdziemy przypadkowych słów. One zawsze są skrupulatnie dobrane, ba, często pisarz rozbiera poszczególny wyraz na części pierwsze, usiłuje zrozumieć jego najbardziej pierwotne znaczenia. Dopasowuje znaczenia do poszczególnych cząstek, tworząc przy tym całą opowieść.
„Cię-mność” to kolejne niesamowite spotkanie ze słowem, z wartościami, a przede wszystkim z jednym z najciekawszych współczesnych przewodników po świecie (głównie tym intymnym, wewnętrznym), jakim jest Bogusław Kierc.
Kinga Młynarska
Bogusław Kierc Cię-mność – http://www.wforma.eu/cie-mnosc.html