copyright ©
www.papierowemysli.pl 2012
Rozpoczynając
Pyszne ciało Agnieszki Masłowieckiej, odniesiemy z gruntu fałszywe wrażenie, że mamy do czynienia z horrorem kanibalistycznym. Temu wrażeniu sprzyja z pewnością wprowadzenie, w którym poznajemy niejakiego Armina Meiwesa (postać na wskroś autentyczną!). Kanibal z Rotenburga zamieścił w prasie anons informujący o tym, że szuka kogoś, kto chciałby być przez niego zjedzony. Na ogłoszenie odpowiedział berliński inżynier Bernd Brandes, który ochoczo dał się pokroić... Jednak książce daleko do klimatów rodem z kina klasy C i filmów takich, jak osławiony, czy może niesławny
Cannibal Holocaust.
Agnieszka Masłowiecka postawiła bowiem na różnorodność. Każde z dziewięciu opowiadań stworzyła niejako w odrębnej konwencji, gdzie groteska sąsiaduje z realizmem, fantastyka z literackim eksperymentem. Jednak trudno odpowiedzieć na pytanie, na ile ta gatunkowa rozpiętość odpowiada intencjom autorki, a na ile jest poszukiwaniem własnego głosu. Jakbyśmy byli świadkami szlifowania diamentu.
Opowiadania eksplorują sensoryczny świat widziany z perspektywy feministycznej. Nawet w opowiadaniu, w którym postmodernizm każe autorce zwracać się do czytelnika, to mamy do czynienia z apostrofą do kobiety. Ale Agnieszka Masłowiecka definiuje ową kobiecość w dość awangardowej formie. Chociażby motywy kanibalistyczne każą nam zastanowić się nad konsumpcjonizmem, nad Saturnem pożerającym własne dzieci, nad głodem, którego nie sposób zaspokoić. To pożeranie ma w sobie jednak właśnie pierwiastek kobiecy, nie jest epatowaniem horrorem, za to mieści w sobie silny ładunek sensualny, a nawet (sic!) seksualny. Dyferentyzm płciowy przejawia się także w egzystencjalnym widzeniu świata, a może dokonuję tu nadinterpretacji, właśnie ze względu na społeczne role płciowe?
Ale spójrzmy na kwestię pożerania z nieco innej, szerszej perspektywy. Bo nie chodzi w nim tylko o konsumpcję, zwyciężanie kogoś, czy delektowanie się smakiem. Pożeranie może bowiem stanowić metaforę w zasadzie synestetyczną. We wchłanianiu świata posługujemy się kilkoma zmysłami – a czyż nie można doświadczyć smaków oczyma lub uszami? To tylko kwestia językowa – i nie mam na myśli w tym momencie lokalizacji kubków smakowych. Czy takie jest ogólne przesłanie
Pysznego ciała – o ile poszukujemy literackiej średniej arytmetycznej?
Pyszne ciało Agnieszki Masłowieckiej to ze wszech miar debiut udany. Pisarka dobrze odnajduje się w różnorodnej stylistyce, a to dobrze wróży sybarytom lubiącym kosztować rozmaite smaki. Pozostaje mieć także nadzieję, że dokona niebawem właściwych wyborów, wykrystalizuje własną markę. Z lektury debiutanckiego zbioru Agnieszki Masłowieckiej miałem wiele przepysznej przyjemności.
Krzysztof Maciejewski
Agnieszka Masłowiecka
Pyszne ciało –
http://wforma.eu/191,pyszne-cialo.html