copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2023
„Dla tego” to drugi tom dyptyku „Odsieb”. Nie miałam okazji czytać pierwszej części, ale myślę, że i tak nieznajomość tamtej książki nie popsuła mi radości z czytania „Dla tego”.
Bohaterem książki Bogusław Kierca jest... ciało. Ciało czuje pożądanie. Podmiot (ten „pierwszoplanowy”, bo jest ich z pewnością kilku, kto wie, może mamy tu nawet do czynienia również ze współczesnym biblijnym Adamem?) to „goły król”, „niedojda”, mężczyzna, który jeszcze ma wiele pragnień. Jednak najczęściej o namiętnościach rozpamiętuje – przypomina sobie czasy młodzieńczych fascynacji, swoje inicjacje różnego rodzaju. To pewnego rodzaju artefakty, przechowywane w pamięci ciała.
„Dla tego” jest więc po części zbiorem erotyków. Są tu teksty zmysłowe, świetnie opisujące w metaforyczny sposób akty miłosne (lub tylko fantazje). Są też utwory o charakterze żartobliwym, także czule pobłażliwe satyry m.in. na pożycie małżeńskie z długim stażem. W tych erotykach niema niczego wprost, a jednak Kierc pisze tak, że wszystko jasne. Są też wyznania miłosne dla konkretnego adresata (lub adresatki) – ale i tu bez dosłowności, wyłącznie poprzez liryczny kanał komunikacji.
Poeta posługuje się poetyckim obrazowaniem, zwraca uwagę na szczegół, podejmuje grę skojarzeń, jak choćby w subtelnym (językowo) opisie: „wezbrane chcenie (...) znów się do ciebie przez liany krwi wspina”. Dobre wrażenie robi ten delikatny, ale jednak wszechobecny humor, a Kierc lubi sobie pożartować.
W „Dla tego” poeta opiera swoje teksty przede wszystkim na takich obrazach, które budzą ciąg skojarzeniowy, wprowadzają wieloznaczność, pobudzają wyobraźnię, a kto wie na co jeszcze potrafią wpłynąć...
Cielesność przypomina podmiotowi o własnych słabościach. To rzecz jasna upływ czasu. Ciało się starzeje, ciało niedomaga. A i myślami już błądzi gdzieś po „Tamtej Stronie”. Wizja śmierci jest prawdopodobną przyczyną wszelkich rozrachunków i zwrotu ku sferze życia wewnętrznego.
Tu nieustannie ściera się to, co cielesne z duchowym. Ciało ma swoje potrzeby, które z wiekiem coraz trudniej zaspokajać, a dusza – swoje. Ją można karmić zawsze i wszędzie, a im się jest starszym, tym (jak się wydaje) żarliwiej.
Być może świadomość nieuchronności pewnych spraw sprawia, że podmiot Kierca równie namiętnie co o porywach ciała, mówi o duchowej ekstazie. Obie te nitki zdają się prowadzić do wspólnego punktu, jakim jest... miłość.
Po lekturze tomu można zapytać – ile osób mieszka w jednym ciele? Z pewnością dwie – młody ja i stary ja. Ale czyż nie mamy w sobie więcej takich par (antagonistów)? Bo choćby jest jeszcze ja racjonalny, świadomy, „oswojony” oraz ja – „Tamten” („czynny praktykant metod użycia swoich przeinaczeń płciowych”), on potrafi zaskoczyć, a może nawet i onieśmielić swoimi podszeptami.
Ma poezja Kierca coś niezwykle urzekającego. To pisanie zupełnie osobne. Wiersze mają w sobie jakiś klasyczny sznyt, coś z tej dawnej „elegancji” poetyckiej. Ujął mnie m.in. „Kołatek”, w którym autor nieco pogrywa z konwencją, lekko stylizuje tekst i posługuje się swoistą aluzją.
Autor swobodnie też korzysta z zasobów polszczyzny, bierze co mu pasuje i zgrabnie wplata to w intymne zwierzenia podmiotu. To nadaje uniwersalności tym wypowiedziom. Sporo tu dość luźnych nawiązań to tekstów kultury, przede wszystkim literatury, mitologii, (najwięcej do) Biblii i malarstwa.
Zaprawdę powiadam Wam, po rymach go poznacie. Wielokrotnie ubolewałam już nad nieudolnym rymowaniem. Nie wiem czy jest w poezji polskiej coś, co irytuje mnie bardziej niż infantylne rymowanki. U Kierca też się sporo rymuje, ale co to jest za kombinacja! To się nazywa kunszt literacki. Być może to kwestia talentu (skoro tak wielu nie potrafi tego wypracować), by stworzyć wiersz oparty na rymie, który zachowuje przyzwoity rytm, a i treść nie jest podporządkowana wyłącznie końcówkom. U Kierca mamy więc poezję co się zowie!
Kinga Młynarska
Bogusław Kierc Dla tego – http://www.wforma.eu/dla-tego.html