copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2024
„Garderoba cieni” to zbiór zaledwie dwudziestu sześciu krótkich wierszy. Jednak tu wcale nie chodzi o ilość, bo jakość tych miniatur zachwyca!
Franciszek Lime potrafi budować nastrój w wierszu. To chyba najbardziej podoba mi się w jego książce. Nieustannie bowiem coś tu czujemy, i to z dużą intensywnością. Najczęściej będzie to niepokój, takie swoiste drżenie.
Poeta snuje swoją liryczną opowieść poprzez ciąg dziwacznych obrazów. W zasadzie tylko odmalowuje pewne obrazy, nie wchodzi w szczegóły, nie podpowiada. To zatem wyobraźnia czytelnika będzie miała tu sporo do powiedzenia!
Bo oto „Garderoba cieni” wita nas widokiem nagiej „czarnej matki”, pogrążonej w tańcu „swojego obłąkanego umysłu”. I właściwie z takim widokiem nas Lime pozostawia. Każdy następny wiersz wnosi dodatkowe informacje, ale zupełnie niczego nie wyjaśnia.
Czytelnik więc, pośród tych poetyckich cieni błąka się i próbuje wyczytać coś z ich kształtu. Jeden z nich to „ubóstwo”, inny przypomina „zło”. Wszystkie zaś mienią się jakimś zwątpieniem, niezrozumieniem i poczuciem totalnej bezradności.
Bohaterowie tomu są niczym obiekt do obserwacji, na podstawie jej zachowań poznajemy „zimną prawdę” o jej świecie i jest ona do granic zatrważająca. Błądzi, nie ceni siebie i sprzedaje się za „sukienki i szpilki”. Nauczona tradycją, karmiona wstydem.
Lime rozpościera przed nami dość niepokojące obrazy, bo oto kobieta jest zdolna „rodzić już tylko / zgniłe dzieci”, innej „obcięto włosy”, ktoś znów pije kawę ze swoja zmarłą matką.
Niektóre cienie są doskonale widoczne, a inne tylko majaczą pośród nocy, wiecznej ciemności. Można tu też poczuć się jak podczas spektaklu. Bo oto rozgrywa się przed nami pewne gra, ale my mamy dostęp jedynie didaskaliów. Wiersze z „Garderoby...” są właśnie takim opisem tego, co się dzieje na poetyckiej scenie.
W drugiej części zbioru pojawia się konkretne umiejscowienie (które można przeczuć wcześniej) – „oddział”. I jest to miejsce budzące grozę:
na oddziale nikt nie patrzy w oczy
ból jest prawdziwy
gorący piasek
pszczela żółć
boi się pisać wiersze
lekką ręką wkładać
je w ciepło i krew.
Zachęcam więc do zajęcia miejsca w pierwszym rzędzie tego osobliwego teatru i obserwowania nie tylko tego, co dzieje się przed nami, ale przede wszystkim, co wówczas kluje się w środku, jakie emocje się pokazują i co one oznaczają.
Kinga Młynarska
Franciszek Lime Garderoba cieni – http://www.wforma.eu/garderoba-cieni.html