copyright ©
ArtPapier 2012 (
http://artpapier.com/?pid=2&cid=1&aid=3096)
Hic transit gloria mundi – tak przemija chwała świata. Używana i nadużywana łacińska sentencja mogłaby stanowić motto miniatur Artura Daniela Liskowackiego wydanych pod wspólnym tytułem „Skerco”. W tym miejscu zapewniam czytelnika, że znam poprawną pisownię nazwy tej formy muzycznej, autor również. Krąg osób znających powyższą sentencję zmniejsza się; podejrzewam, że proporcjonalnie względem liczby osób czytających niemodną literaturę, taką, którą tworzy Artur Daniel Liskowacki. Jest pisarzem niszowym, stawiającym modelowemu czytelnikowi wysokie wymagania – skup się na lekturze, gdyż to krótkie teksty, których uroda tkwi w ironii postrzegania świata, przy szybkiej lekturze pozostaje wrażenie banalności – bo o czym pozornie są to teksty? O tym, kto siedział przy stole podczas obiadu, trochę wspomnień z dzieciństwa, jakieś charakterystyki ludzi.
Jak ma się zawartość książki do tytułu? Zgodnie z teorią literatury, która importowała scherzo z teorii muzyki, to krótkie utwory o liryczno-żartobliwym charakterze; definicja autorstwa Michała Głowińskiego podkreśla ponadto silnie zrytmizowanie tekstu, które w prozie jest może słabsze. Niewątpliwie jednak Liskowacki to pisarz bardzo zainteresowany brzmieniem współczesnej polszczyzny, jej zubożeniem, zanikiem niektórych znaczeń oraz pojemnością innych. Czytający z szybkością internetowego łącza nie dostrzeże w nich nic zajmującego – narzekania mężczyzny w średnim wieku, że nic już nie jest takie jak było. Prawie jak w „Finlandii” Świetlickiego: „Nigdy nie będzie takiego lata”. I tak dalej.
W jednym z pierwszych tekstów „Hrabia D.” Liskowacki przyznaje, że wskazano mu jego podobieństwo do zmarłego już hrabiego Dzieduszyckiego. Ta uwaga wzbudziła konsternację autora – chodzi o sensacyjne lustracyjne doniesienia prasy czy raczej fizyczne powinowactwo? Dochodzi do wniosku, że rozmówca miał na myśli wygląd, ale przecież hrabia był już naprawdę starym człowiekiem… Narrator musi zmierzyć się z własnym wiekiem, zmianami cielesnymi, co bywa bolesne dla kogoś, kto postrzega rzeczywistość tak trzeźwo, jak osoba wypowiadająca się. Krótkie teksty tworzą jakby pamiętnik pobytu w Oborach, choć tak naprawdę tych wyjazdów było wiele na różnych etapach życia. W domu pracy twórczej czas płynął inaczej, dotąd był jednym z młodszych gości, teraz zasilił grono tych, których nazwisko nic nie mówi młodemu czytelnikowi. Powyższy opis nie powinien jednak zniechęcać czytelnika i sprawiać wrażenia, że Artur Daniel Liskowacki jest zgorzkniałym, pełnym pretensji autorem nieczytanych książek. Mamy do czynienia z twórcą nie pasującym do rynku literatury popularnej, lecz zauważanym i nagradzanym przez krytykę. Z drugiej strony lista osiągnięć w rodzaju nagrody Festiwalu Polskiego Radia i Telewizji Polskiej „Dwa teatry” może odstraszać czytelnika.
(...) Potwierdzam raz jeszcze – nie znudzicie się, krótka forma, w wielu miejscach wprost anegdota, scenka obyczajowa wam na to nie pozwoli. Nie oczekujcie jednak gawęd w rodzaju „Pamiątek Soplicy” Rzewuskiego (któż tę ramotkę jeszcze pamięta, poza badaczami romantyzmu?), chociaż w tekstach Liskowackiego dawny świat ma znaczenie dla narratora i garstki starszych od niego bywalców domu pracy twórczej w Oborach pod Warszawą. Pałac w O. stanowił ważny element powojennego życia literackiego, wkomponowany w krajobraz życia pisarzy i poetów. Dziś, wpisując w okno przeglądarki nazwę Obory, oglądam zdjęcia, zapoznaję się z ofertą wynajmu pokoi, bo mogę tam pojechać i spędzać czas bez zaczerniania papieru, nie przynależąc do żadnego związku pisarzy.
W miarę czytania rósł mój podziw wobec lingwistycznych sztuczek narratora – Liskowacki przywraca mojej polszczyźnie zapomniane znaczenia lub finezyjnie wykorzystuje podobieństwa związków frazeologicznych, rozbija je na elementy. Niektóre celne zdania ze „Skerca” można cytować w funkcji aforyzmów, jako przykład podam puentę tekstu „Pytajniki”, w którym autor odwołuje się do zmagań z programem komputerowym, zamiast liter z znakami diakrytycznymi wstawiającym w tekst pytajniki. Autor najpierw próbował tekst poprawić, wstawiając właściwe litery, okazało się to jednak żmudnym zadaniem. Jako eksperyment zapisał fragment tekstu w ten – komputerowy – sposób. Tempo czytania zwalnia się, gdyż trzeba wstawić odpowiednią głoskę, za to najsławniejszy cytat z Szekspira zyskuje na dramatyczności. I to wszystko możliwe tylko w tak egzotycznym dla komputera języku, jak język polski. „Język, w którym tak istotna jest ukryta rola pytajników, daje nieoczekiwane możliwości pisarzom, którzy wątpią i pytają”. Zdanie, które doskonale wyglądałoby na kartach antologii cytatów, stanowi fenomenalne podsumowanie, wydawałoby się banalnego zdarzenia.
Książka ta utkana jest z tego, co osobiste, jednostkowe, bez egotyzmu charakterystycznego dla prozy intymnej. Zostajemy dopuszczeni do sfery prywatnej pisarza na ściśle określonych warunkach – będę mówił szczerze, lecz nie wszystko odkryję przed wami. Nie liczcie na bebechowatość, proste odzwierciedlenie, pełen realizm – wydaje się mówić. Gdy tak pomyślisz, możesz spodziewać się ironicznego uśmiechu – nic nie jest takie jak się wydaje. Nie bez kozery scherzo lub skerco (jak twierdzi jedna z epizodycznych postaci) oznacza po włosku żart.
Mirella Siedlaczek-Mikoda
Artur Daniel Liskowacki
Skerco –
http://wforma.eu/187,skerco.html