copyright © http://szafa.kwartalnik.eu 2016
Biorąc do ręki tomik Mullaghmore Małgorzaty Południak (trzeci zbiór poezji tej poetki), podświadomie wypatrywałem w tekstach elementów irlandzkiego krajobrazu. Irlandia jest bowiem od kilku lat miejscem zamieszkania autorki. Elementy te odnalazłem – dotyczyły zarówno uwarunkowań przyrodniczo-geograficznych, jak i historyczno-społecznych. Bardzo szybko przekonałem się jednak, że irlandzkie motywy nie są wcale w poezji tej najważniejsze. To co charakterystyczne dla większości utworów, to próby dotarcia do istoty chwil. To próby rozpoznania istoty istnienia w każdym momencie. Różne są sposoby docierania do istotności egzystencji. Często jest to pogłębiona refleksja dotycząca otoczenia. To nazywanie elementów przyrody i elementów przestrzeni słowami i zwrotami. Można powiedzieć, że to swoiste studium przekładania tego, co widziane i odczuwane, na słowa i zwroty. Niewystarczalność tego nazwania sprawia, że podejmowane są nowe próby. W zasadzie jest to proces nieustannego mierzenia się ze słowem i jego adekwatnością do tego, co słowo to ma oznaczać. W zakresie nazywania przestrzeni otaczającej budowany jest krajobraz fascynujący, absorbujący, wciągający w swoją konstrukcję czytającego. Jest to zarazem krajobraz osobny. Czujemy dystans tej przestrzeni do świata codziennego, w którym funkcjonujemy każdego dnia. Czytanie wymaga więc kontemplacji i wyciszenia, sprzyja wyciszeniu. Czasami nazywana przestrzeń odrywa się od fizycznego konkretu. Staje się bardziej abstrakcyjna. Emanuje grą linii i plam.
Nie tylko przestrzeń natury jest układem odniesienia refleksji piszącej. Często jej świadomość bada relację do szerszego kontekstu. Wtedy pojawiają się odniesienia społeczne i historyczne. Wtedy też często pojawiają się odniesienia do irlandzkiego konkretu, a takie słowa jak Belfast symbolizują trudną historię wyspy. Docieramy tu do gry pomiędzy tym, co momentalne w odczuwaniu istotności istnienia, a tym, co nieustannie budowane jest przez nawarstwiające się fakty codziennych wydarzeń.
Głębiej wczytując się w poezję tomu Mullaghmore, dokonujemy jeszcze jednego odkrycia. Podmiot tekstów rzadko kiedy mówi w próżnię, czy też mówi do szerokiego nieokreślonego audytorium. Odczuwamy, że treści wypowiedzeń kierowane są do pewnej określonej osoby. Najczęściej jest to on, czasem ona. Jesteśmy świadkami mozolnych prób nawiązywania pogłębionej relacji werbalnej i emocjonalnej. Nazywania wszelkich odcieni relacji pomiędzy osobami dialogu. Utwory są monologami kierowanymi do określonej osoby, monologi te mają w sobie cechy dialogu. Wypowiadane są tak, jakby naturalną reakcją były odpowiedzi odbiorcy.
Docieramy tu do istoty poezji tomu Małgorzaty Południak. Poza próbami nazywania istoty istnienia są to zmagania się z nazywaniem relacji łączących podmiot z innymi. Z osobami ważnymi dla piszącej. Waga tych relacji składnia ją do uległości względem przymusu nazywania wszelkich odcieni kształtujących się relacji.
Lektura tomiku Mullaghmore, tak jak zostało to już powiedziane, przenosi nas w pewien świat osobny, świat potrzeby odczuwania istoty istnienia i istoty relacji z ludźmi. Świat precyzyjnie nazywany, fascynujący w swojej subtelnej subiektywności. Czytanie wymaga skupienia. To, że warto ponosić trud koncentracji, znajduje swoje potwierdzenie w dużej liczbie czytelników poezji Południak.
Paweł Dąbrowski
Małgorzata Południak Mullaghmore – http://www.wforma.eu/mullaghmore.html