copyright © http://fundacja-fka.pl 2015
Lubią czy nie lubią? Autor tego tomiku jest zapewne ludożercą, pożera ludzi, ich słabostki, wyśmiewa i podsumowuje. Jest też krwiożerczym socjologiem, sprawne oko pozwoliło mu na napisanie tego zbioru. Jeszcze jedno! Czy Stanisław Jerzy Lec przewraca się w grobie? Miejmy nadzieje, że tylko się uśmiecha... Dlaczego miałby się tak tam wiercić, zaraz się przekonacie.
Groteska groteskę goni, przegania i przebija. W tym tomiku znajdziecie wszystko, co sobie wymarzycie, może nawet odpowiedzi na nurtujące was pytania, na przykład czy się rozwieść czy tylko pozabijać...
Bóg, społecznik i groteska ówczesnego świata. Pomieszane i przemieszane, że aż nam się w głowach może zakręcić – w pozytywnym sensie, rzecz jasna. To wszystko znajdziemy w małym tomiku aforyzmów autorstwa Leszka Szarugi.
Pisarz znakomicie udowadnia, że z każdego aspektu rzeczywistości można wydobyć zwięzłą, zgrabną i bystrą sentencję. Choć sentencje raczej kojarzą nam się z kiczowatymi, płaczliwymi wywodami, których egzaltacja rozbija nam mózgi, to w tym przypadku nie rozczarujemy się. Książeczka rozbawi do łez, ale nie tylko. Tekst nie jest wyłącznie groteskowym posumowaniem tak zużytych już stereotypów. Podejmuje tematy społeczne i polityczne, ukazuje, jak bardzo staliśmy się niewolnikami świata, który sami stworzyliśmy.
Książka z pozoru nieduża mieści w sobie ponad osiemset aforyzmów. Idealna dla tych, których dłuższa i ambitniejsza forma nuży. Nie oznacza to jednak, że jest to lekka i infantylna lektura, wręcz przeciwnie. Co więcej, czyta się przyjemnie. Zdania wyrwane i poszarpane okrutnie, urwane wątki nie czynią najmniejszej szkody w kwestii zrozumienia tekstu. Choć, jak pisze twórca, „aforyzmy są zbyt krótkie, aby się nad nimi długo zastanawiać”.
Treść, jak już wspomniałam wyżej, obejmuje wiele tematów. Szaruga bierze na warsztat kwestie społeczne, socjalne, biurokratyczne, religijne... Autor podejmuje ich mnóstwo, po czym niczym rzemieślnik ucina je, kroi i tworzy. Wielotematyczność to główna cecha tego dzieła. Nie możemy wpaść w sidła, które zastawia na nas pisarz, gdyż wówczas grozi nam popadnięcie w dosłowność. Pranie mózgu staje się doskonałą metaforą wypranej i biurokratycznej teraźniejszości. Rycie nożem po korze mózgowej ukochanej odwołuje się do miłosnych doznań czy procesów chemicznych. Cenzura, prawda, miłość, myśli, wnętrzności, właściwie wszystko. Parafrazowanie aforyzmów nie jest najłatwiejsze, dlatego zdecydowanie winniśmy poczytać, przejrzeć i pogłowić się troszkę.
W zgiełku, pośpiechu, sypiając z biurokratycznym potworem, warto czasem przysiąść i otworzyć sobie te aforyzmy. Być może zmuszą Cię do trochę głębszych przemyśleń, albo powiedzą Ci, drogi czytelniku, że już od dawna jesteś korporacyjnym robotem, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Śnisz o życiu, które będziesz prowadził jako trzydziestolatek, wyłysiały już i ślepy zapewne, wciąż pracujący w tej robocie, której tak nie lubisz. Ale masz na to jeszcze trochę czasu, więc może poczytasz... No cóż, nie wierzymy w cuda, tak czy owak znajdziesz tam coś dla siebie. Każdy znajdzie, nawet najgorszy analfabeta nie pomęczy się za wiele, a korzyść zapewne wyniesie.
A teraz konkretniej. Tomik posiada bogate konotacje – przede wszystkim pisarz nawiązuje do twórczości Stanisława Jerzego Leca. Wspomniany, denat obecnie, parał się za życia pisaniem sentencji, które były ciętym, bystrym, krytycznym i komicznym komentarzem do otaczającej go rzeczywistości. Napisał tomy aforyzmów Myśli nieuczesane i Myśli nieuczesane nowe, które zostały przetłumaczone na wiele języków.
Aforyzmy wywodzą się już z niemieckiego oświecenia, wielu satyryków zajmowało się takim rodzajem twórczości. Lec, rzecz jasna, jedyny nie był. Cała kultura pisania tego typu tekstów weszła w krew niejednemu polskiemu twórcy.
Pisarz nie tylko jest twórcą nowych maksym, magluje, zmienia, mieli i tnie znane już sentencje czy powiedzonka. Kolejne dobre zagranie twórcy to układ tekstu, mianowicie, na całe szczęście dla Szarugi, aforyzmy nie zostały ułożone w jakiś infantylnych ciągach alfabetycznych, gdzie na górze strony widniałby napis grupy, do której dany utwór został zaklasyfikowany. Gdyby złożył całość w ten sposób, strzeliłby sobie w kolano, i nikt zapewne, prócz koła gospodyń wiejskich, by tego nie czytał. Na szczęście tak się nie wydarzyło, pisarz wie, co robi, ma sprawną rękę.
Nie bądźmy głupi, miejmy mózgi i korzystajmy z nich, czytajmy!
Paulina Łaszewska
Leszek Szaruga Kanibale lubią ludzi – http://www.wforma.eu/217,kanibale-lubia-ludzi.html