copyright © https://e-elewator.org 2024
Minimalizm w poezji kojarzy się nam na ogół z miniaturą dość tradycyjną. Dwa, trzy wersy, kilka, kilkanaście słów. Dystych, maksimum tercyna. Albo rozmiar haiku.
Zbigniew Chojnowski udowodnił – choć nie to było, jak mniemam, celem jego nowych wierszy – że poezją może być jeszcze mniej, choćby kilka liter. Na przykład pięć. Jak w wierszu Cena (najkrótszym bodaj w jego nowym tomie): „Ile / To”.
Inne teksty tomu Co to to nie wiele są skądinąd – vide: ów tytuł – dłuższe. Zdziwi się więc ktoś może, iż mówią one wiele, ba! są chwilami wielomówne, a raczej – że tak powiem – pojemne. I to między innymi dzięki milczeniu, na które się otwierają. W milczeniu, które słychać między słowami, w echu – po słowach; same są zresztą jakby skondensowaną do minimum liryką, ekstraktem poetyckim. Tworzonym głównie z zaimków – przymiotnikowych i pytających, osobowych i nieokreślonych, zwrotnych i dzierżawczych, partykuł, przydawek, pół-słów(-ek), rzadziej rzeczowników poszatkowanych na kawałki / kawały, patrz: „Hipop-O-Tam” – i otulającej je ciszy. Czasowników nie ma tu w zasadzie w ogóle, przymiotników też, chyba że jakiś ich ślad w tytule (Czas iść, Przeróbka słynnego cytatu, Prawdziwa nicość). Tytuły bywają zresztą dłuższe niż sam wiersz. Weźmy Moje pierwsze pytania, czyli prolog: „Co to to? / A co to to?”. Albo Współczynnik uspołecznienia: „Ja sobie / ty się”, czy Porządek, więzienie albo życie: „Odtąd / Dotąd”.
Można by to uznać za językową grę, zabawę doświadczonego poety (na ogół kunsztownego, wieloznacznego, słów nieżałującego), ale Zbigniew Chojnowski nie od dziś poszukuje formy, która przy minimum wyrazu (wyrazów), dążyłaby do maksymalizacji treści, sensów. Czego przykładem niedawny zbiór sentencji Tarcze z pajęczyny (2022).
Dojrzałość twórcy to dostrzeganie z wiekiem, że rosnące słów zużycie osłabia ich wartość, zabija ich znaczenia, pozbawia emocji, co dla poezji bywa zabójcze? Czy raczej pesymizm poety, pogłębiający się w miarę poznawania pustki, jaka się za słowami kryje? Ale może obie te tendencje razem (wzbogacone – paradoksalnie – o nadzieję, że powrót do istoty słów – tych najprostszych – komunikatów podstawowych – którymi bywają właśnie zaimki) dają okazję, by wniknąć do źródła, istoty – nas i świata?
Nie wiem. Może i nie trzeba tego nazywać. Tak jak i Chojnowski nie nazywa, raczej pyta. Nie oczekując też zresztą odpowiedzi, raczej wymuszając refleksję. Krystalizując sól, zbierającą się na końcu języka. W niewypowiedzianym, a domyślanym. W zawieszonym w powietrzu – jak nasze życie. Między innymi zaimkami. Ja, ty, on. Ten. Oni. Tamci.
Jest w tym przekorny, kpiący i sceptyczny. Podając nam na przykład Przysłowie z przestawieniem: „Kto z kim / Ten jak on”. A jakie to przysłowie – kto z kim przestaje, takim się staje – czy inne: Jak ty komu, tak on tobie? Dobiegnij do tego sam, króliczku. Dofruń sam, wróbelku (Wróbel w garści: „Ten tu / Tamten kędyś”).
Nie wszystkie z zastosowanych przez Chojnowskiego chirurgicznych zabiegów na języku (ucinanym, przecinanym, docinanym) są jakoś szczególnie odkrywcze czy głębokie (Przykra odzywka, czyli pogróżka: „Ty taki / Nie taki”, Zaimek lub drożyzna: „Takie nic / Za takie coś”), ale zdecydowana większość to kolce na łodyżce róży. Ostre, dotkliwe, osłaniające piękny kwiat. Łapówka: „Komu co / Jakby co”. Szwędy (sam tytuł – przykład żywego neologizmu): „Gdzieś bez tam / Gdzie nic takiego”. Społeczeństwo: „Ktoś z kimś gdzieś / Kiedyś kiedykolwiek”. Sport: „Kto / Kogo”. Zdrajca: „Z nami / Przeciw nam”. Niewiadoma: „Skąd tamta jakaś / Jakaś taka znikąd”. Nienawiść: „Tych tamtych / Za moje nic”. Ale i melancholijnej refleksji tu nie brak. Przeglądanie starych zdjęć: „Ta ten to ty / Gdzie? Tam”. Bo może: gdzie? Tam? Ale może: gdzie tam. Czyli nigdzie.
Świetnie się to czyta w ciszy. Czyli w myśli. Znakomicie się to myśli.
Paweł Albo Poczytalion
Zbigniew Chojnowski Co to to – http://www.wforma.eu/co-to-to.html