copyright ©
Creatio Fantastica 2010
(...)
stacje ruszyły z miejsca
wyprzedzając spóźnionych podróżnych
trotuar staje z jezdnią do biegu.
Kable wiją ramionami u wyłomu
dnia, którego za mało! (...)
Julian Przyboś,
Na kołach
Blisko dziewięćdziesiąt lat po publikacji manifestu Awangardy Krakowskiej autorstwa Tadeusza Peipera polscy czytelnicy otrzymali zbiór opowiadań będący specyficzną parafrazą wyrażonych w
Mieście. Masie. Maszynie poglądów. Optymizm i fascynacja rozwojem ośrodków miejskich, technologii i społeczności zostały zastąpione strachem wyrażonym na dwadzieścia kilka sposobów.
Mimo swej wymowy
City 1. Antologia polskich opowiadań grozy redagowana przez Bartłomieja Paszylka może przyczynić się do oswojenia rzeczywistości, a nie do jej odrzucenia. Przerażenie i podziw to w końcu dwie strony tego samego medalu, uczucia rodzące się z fascynacji obserwowanymi wydarzeniami. Poza tym nie wolno zapominać, że poprzez opisanie Nieznane przestaje być Nieznanym, zagrożenie (nie znikając) przechodzi w zrozumienie. A Zrozumiałe nie wzbudza trwogi.
Odbiór rzeczywistości zależy od kontekstu – w przywołanym w motcie fragmencie wiersza Juliana Przybosia jeden dostrzeże technologiczny balet, tak pięknie pokazany choćby w
2001: Odysei Kosmicznej Stanleya Kubricka, a inny poczuje się osaczony psychicznie i fizycznie, jak w zamkniętym pomieszczeniu strzeżonym przez gigantyczną kablową ośmiornicę. A może przypomni mu się
Metropolis Fritza Langa?
Podobnie jest z
City 1 – czytając można skoncentrować się na (pozornie) negatywnym przekazie lub poszukać (nieco niepewnych) pozytywów.
Zacznijmy od poezji, skoro już tyle słów tu padło na jej temat.
W zbiorze znajduje się (cóż za zbieg okoliczności!) utwór stawiający się w opozycji do przywoływanego już fragmentu wiersza. To
Stacja na zawsze Anny Szczęsnej, historia kobiety, która zabłąkała się na groteskowym dworcu kolejowym, nieodparcie przywodzącym na myśl ten w Katowicach. Rzeczywistość przeplata się tu z onirycznymi halucynacjami, a przetrwać w tym galimatiasie mogą tylko ci, którzy nie wysiądą z pociągu, nie podejmą próby uporządkowania świata. Stacja nie „rusza z miejsca” w lepszą przyszłość, wręcz przeciwnie, przywiązuje do siebie – dosłownie i w przenośni.
Warto też zauważyć, że rozpaczliwa bieganina bohaterki przypomina nieco podróż przez umysł doktora Parnassusa z filmu Terry'ego Gilliama.
Szkoda więc, że autorce zabrakło rozmachu w zaprezentowanej wizji. Budynki dworców (nie tylko polskich) zasługują na to, by stać się areną wydarzeń znacznie bardziej wystawnych niż nieudana próba wyrwania się z siermiężnej rzeczywistości.
Niektórzy autorzy zbioru spróbowali zagrać na nastroju. Jakub Małecki w
Płucach w płomieniach twórczo przetwarza pomysł znany już z własnego
Każdy umiera za siebie, każąc dokonać przedśmiertnej rewizji życia tonącej kobiecie w zaawansowanej ciąży. Emil Strzeszewski w
Trzech życzeniach próbuje swoich sił w eksperymencie zarówno z formą literacką (przeplatając rozdziały swojej opowieści definicjami rodem ze słownika) jak i z konwencją opowieści gotyckiej, gdzie groza kryje się nie w wydarzeniach, ale w sposobie ich opisania. Straszliwie zawala zakończenie.
Za to Piotr Roemer w
Pauzie generalnej traktuje nas szokującym zestawieniem perfekcyjnego dobra i równie perfekcyjnego zła w jednej postaci. Czytelnik długo zastanawia się, co robi w towarzystwie mniej lub bardziej mrocznych opowieści historia człowieka, którego wszyscy wokół mają za kolejne wcielenie świętego Franciszka z Asyżu. Po zakończeniu lektury zaś mógłby poczuć wstyd i potrzebę zapytania samego siebie o motywację dla czynienia dobra. Mógłby. Bo ilu zanuci sobie Kazika?
Wysoki Sądzie! Ja z narkotykami / Miałem tyle wspólnego, co z mercedesami / Czyli nic. I nigdy nie uwierzę / Aby moje dziecko miało cokolwiek z tym bliżej (...) To dobry chłopak był i mało pił!
Dwa traktujące o sztuce opowiadania Kazimierza Kyrcza Juniora (jedno napisane wspólnie z Łukaszem Śmiglem) tworzą klamrę zbioru, ale gdyby poszukać tekstu, który stanowiłby „prawdziwy początek” opisywanych w całym
City 1 wydarzeń, wybór pada bezapelacyjnie na
Pustki autorstwa Łukasza Radeckiego. To niby jeden z wielu pomysłów zrodzonych z wizji zasługującej bardziej na anegdotę niż pełnowymiarowe opowiadanie, ale Radeckiemu udało się sprawić, że trącące patosem wprowadzenie uwypukliło zalety przejmującej sceny głównej, w której czterech zniszczonych życiem facetów siedzących w piaskownicy właśnie skończyło skutecznie przeklinać rzeczywistość.
Z nieumiejętności odnalezienia się w świecie przeklętym już przez główne postacie
Pustek wynikają losy bohaterów
Zarażonych strachem Michała Cetnarowskiego,
Zamknij wszystkie drzwi Aleksandry Zielińskiej oraz opowiadania
Epilepsja jest tańcem Dawida Kaina, a idealne zakończenie ich historii opisał w swoim
Miejscu Daniel Podolak.
Gdyby miasto było tylko gigantyczną maszyną wciągającą w swoje tryby kolejnych nieszczęśników, i tak pewnie znaleźliby się tacy, którzy spróbowaliby sobie w nim uwić przytulne gniazdko. Specjalnie dla nich autorzy zbioru postanowili wspomnieć o drapieżnikach. Ich galerię prezentują
Kleszcze rozpaczy Dariusza Zientalaka Juniora,
Spotkanie po latach Roberta Cichowlasa,
Konające peryferie Arkadiusza Trzetrzelewskiego,
Duch w skrzynce Krzysztofa Maciejewskiego,
Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny Pawła Ziętka oraz
Romek26 Adrianny Ewy Stawskiej. Problem w tym, że jedynie Zientalakowi udało się wczuć w klimat miejskiej dżungli z perspektywy ofiary. Z
Kleszczy rozpaczy o potworze nie dowiadujemy się prawie nic, słyszymy tylko opowieści o nim, z telefonu dobiega nas jego warczenie, ale jesteśmy stale świadomi jego obecności i to w zupełności wystarczy. Pozostali autorzy zdecydowali się zaś postawić nasze lęki w świetle reflektorów i pokazać je w pełnym zbliżeniu. W efekcie uzyskali obrazy, które mówią o naturze zła i strachu tyle, co filmy porno o miłości.
Nie wolno jeszcze zapomnieć o
Kinie „Wisła” Bartosza Ryszowskiego, jednym z lepszych tekstów
City 1, a przy okazji jedynym wiarygodnie opisującym przemianę ofiary w drapieżnika. Próbuje mu sekundować
Człowiek z kowadłem Dariusza Muszera, ale mimo kilku interesujących pomysłów jest zdecydowanie przegadany, co obniża jego ocenę.
Za to
Nasza zima zła Michała Galczaka oferuje nam radośnie groteskową zagładę Warszawy z rąk demonicznego śniegowego bałwana, skutecznie wprowadzając element rozrywki do nadętego powagą grozy zbioru.
A skoro już mówię parę słów o każdym tekście literackim w
City 1, to na koniec zauważę, jak bardzo nie pasują do reszty dwa opowiadania science-fiction w nim zamieszczone. Zarówno pomysł na grę przenikającą do rzeczywistości, rzeczywistość będącą grą (
Simulacra Jerzego A. Kozłowskiego) jak i na społeczeństwo zniewolone przez doprowadzone do absurdu prawo (
Ra Pawła Przywary) znalazły już wcześniej swoje lepsze realizacje, a zakładaną przez redaktora grozę wyparła w nich kiepska sensacja.
Nadal też nie jestem w stanie zrozumieć, po co w
Ra wprowadzono anglosaski sposób zapisywania dialogów, zaznaczając wypowiedzi bohaterów cudzysłowem. Czyżby w ten sposób autor chciał zasugerować niedomyślnemu czytelnikowi, skąd czerpie wzorce?
Spoglądając na świat za oknem Julian Przyboś wołał radośnie, iż
Ulicę – od rogu do rogu zalewają domy / domów – po dachy przybrało, / nadmiar dzieło pod dach wyprowadza co dnia. Dziś, pisząc te same słowa (co zauważył już Jorge Luis Borges, tworząc
Pierre Menarda, autora „Don Kichota”), mógłby spokojnie dołączyć do grona twórców pragnących stworzyć poetycki odpowiednik
City 1. Wypada tylko żałować, że większość z utworów zamieszczonych w zbiorze redagowanym przez Bartłomieja Paszylka nie daje aż tak szerokiego pola interpretacji.
A jednak:
Jak zatoczyć poemat na kołach?
Sławomir Spasiewicz
City 1. Antologia polskich opowiadań grozy –
http://www.wforma.eu/63,city-1.-antologia-polskich-opowiadan-grozy.html