copyright © http://ujrzec-slowa.blogspot.com 2015
Nigdy bym nie pomyślała, że będę odczuwać taką przyjemność podczas czytania książki, którą tak naprawdę każdy może odebrać całkowicie inaczej. Właśnie z takim nieszablonowym podejściem kusi nas seria Kwadrat.
Ostrożnie humorystyczna i nieostrożnie zakręcona opowieść Miłki Malzahn, przenosi czytelnika do już nieistniejącego (albo istniejącego) białostockiego hotelu Ritz, w którym znajduje się (lub nie) portal, a za nim inne wymiary, chociaż najdziwniejsze rzeczy wydarzają się po "naszej" stronie. Warto wybrać się w podróż, zwłaszcza do nas (i po nas) samych.
Pani Miłka manewruje w swojej historii po dotąd mi nieznanych meandrach fantastyki, jak i innych gatunków. Sądzę, że nie można jej przydzielić do jednego nurtu. Jest to po prostu niemożliwe. Właśnie najpiękniejsze w tej historii jest to, że sam musisz czytelniku sobie odpowiedzieć na pytanie: co jest prawdą, a co fikcją? A czy tak naprawdę fikcja, jest wymysłem, czy może czymś, czego my nie potrafimy objąć umysłem?
Muszę przyznać, że musiałam się wkręcić w tę historię systematycznie, gdyż na początku ciężko było mi przestawić mózg na kompletnie inne doznania. Wprowadziłam go na wyższe obroty i nie sądziłam, że takie spotka mnie zaskoczenie. Nie jest to historia, którą przełkniecie raz dwa. Jestem pewna, że gdy ją przeczytacie, to długo ta historia zostanie w waszych głowach. Wszystko dlatego, że spotkacie się ze specyficznym stylem pisania, ale jednocześnie niezwykle barwnym i urzekającym.
Masz czas, ponieważ czas nie istnieje, masz wielką ciekawość, ponieważ ciekawości nikt dotychczas nie odwołał.
Na ponad stu stronach poznajemy trzy historie, które może i są lub nie są jednością. Starcy w Ritzu, Kosmos w Ritzu, Sezon na sardynki to trzy rozdziały powoli wprowadzające czytelnika w klimat Białostockiego Hotelu Ritz. Każda strona ma swój swoisty wydźwięk i w mojej głowie pojawiały się coraz to rozmaitsze myśli na temat bohaterów, jak i wydarzeń. W szczególności pokochałam część Kosmos w Ritzu, gdyż uwielbiam fantastykę w dość czystej postaci i jestem pewna, że nie raz wrócę do tej części. Co ja tam plotę, na pewno wrócę do całości tej pozycji, bo myślę, że na inne wnioski wpadnę po przeczytaniu tej pozycji po raz drugi, czy nawet trzeci.
Polecam książkę Pani Miłki starym wyjadaczom, którzy oczekują po lekturze czegoś więcej. To historia dla tych, którzy lubią poszukiwać między zdaniami drugiego dna, a przede wszystkim, są w stanie otworzyć swój umysł na kompletnie inne doznania. A ja chyba wyruszę szukać hotelu Ritz.
Adriana Bączkiewicz
Miłka O. Malzahn Kosmos w Ritzu – http://www.wforma.eu/kosmos-w-ritzu.html