copyright ©
ArtPapier 2010 (
http://artpapier.com/?pid=2&cid=1&aid=2707)
Niepostrzeżenie przeobrazić się w kuglarza słowa, zręcznego iluzjonistę, twórcę o niebywałej sile oddziaływania na odbiorcę to niespełnione, jak się zdaje, marzenie (prawie) każdego artysty. Mogłabym zaryzykować twierdzenie, że powoływanie światów do autonomicznego istnienia za pomocą paru jedynie słów w najnowszej polskiej literaturze współczesnej udaje się najlepiej Magdalenie Tulli. Drogą wytyczoną przez autorkę „Trybów” podąża stosunkowo niewielu pisarzy. Jednym z nich jest Andrzej Grodecki, którego dwanaście opowiadań zebranych w tomie o magnetycznym tytule „Iluzje” właśnie ukazało się na polskim rynku wydawniczym.
Pierwszy utwór wchodzący w skład „Iluzji”, „Anioł”, przenosi nas w sferę religii, dotykając tak delikatnej kwestii, jak istnienie... aniołów. Może anioł, którego widzieli mieszkańcy pewnego plemienia w amazońskiej dżungli, to efekt zbiorowej hipnozy albo religijnej ekstazy? „Projekt Imberga” z kolei porusza zagadnienie (nie)powtarzalności świata, (nie)powtarzalności gestów. Trzecie opowiadanie, „Gabriel”, podejmuje jedno z odwiecznych marzeń człowieka: móc ujrzeć twarz Boga. „Podróż do kresu kresu” (aluzja do Louisa-Ferdinanda Céline’a nie jest przypadkowa) eksploatuje motyw podróży, ale swoiście potraktowanej – główny bohater poszukuje takiego „końca”, „kresu”, za którym nie ma już nic więcej. Innymi słowy – autor pragnie wykroczyć poza ludzkie pojmowanie „kresu” (człowiek, jak się zdaje, nie jest w stanie wyobrazić sobie definitywnego końca). Dwa kolejne utwory („Spotkanie z Robinsonem” oraz „Świat według Czyngis-chana”) sięgają po wątki quasi-historyczne – pierwszy oscyluje wokół pustelnictwa, drugi zaś penetruje granice świata (nawiązując do słynnego stwierdzenia Ludwiga Wittgensteina: „Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata”). Chyba najlepsze opowiadanie w całym zbiorze to „Koszmary niedoszłego pana C”. Autor reinterpretuje motyw sennych mar – czy koszmary senne miewają... koszmary? W „Biografii Józefa Knechta” Grodecki podejmuje temat kreacji, tworzenia ludzkich życiorysów, a tym samym stwarzania tyleż nowego człowieka, ile nowego quasi-bytu z papieru, ze słów. Opowiadanie „Pomocnicy Pana Boga” zanurzone jest silnie w immaterializmie i rozwija zagadnienie percypowania rzeczywistości. W „Snajperze” Andrzej Grodecki między innymi redefiniuje nie tyle pojęcie śmierci, ile personifikację Śmierci (jej atrybuty, powinności, zadań). Natomiast w „Uśmiechach Hypnosa” pisarz dokonuje reinterpretacji motywu życia snem. Zamykające zbiór opowiadanie „Zegar wieczności” przede wszystkim dotyka kwestii istnienia, a szczególnie nieodłącznego elementu egzystencji – przemijania.
W utworach szczecińskiego pisarza fikcyjność, pozorność rzeczywistości i życia kieruje uwagę odbiorców ku instancji sprawczej, ku domniemanemu Stwórcy. Tajemniczy Absolut, demiurg jawi się jako mglista i niepojęta siła, której bliżej jednak do ułomnego rzemieślnika, niepanującego w pełni nad stworzonym dziełem, niż do wszechwładnego i wszechmocnego Stworzyciela. Kto zatem kieruje losami świata, kto pociąga za sznurki, kto (albo co) jest motorem wszelkiego działania? Mogłabym zaryzykować twierdzenie, że w „Iluzjach” czynnikiem wpływającym na kształt świata i kierunek, ku któremu podąża rzeczywistość, jest... demoniczna „istota” ukryta w każdym z nas – samoświadomość.
Andrzej Grodecki zabiera czytelnika w podróż do światów niemożliwych, czyli takich, w które trudno nam uwierzyć albo w których istnienie nie chcemy wierzyć, bowiem boimy się tego nieokreślonego i niepokojącego dryfowania między snem a jawą. Oczywiście, o ile życie nie jest snem, a jawa to nasza tymczasowa rzeczywistość, póki nie odnajdziemy innej albo póki ktoś nas nie zabierze do alternatywnych światów. Jak się wydaje, w opowiadaniach Grodeckiego nie tyle liczy się fabuła (zazwyczaj postrzępiona, fragmentaryczna, alogiczna, o wielu niespodziewanych zwrotach akcji), ile balansowanie nad przepaścią, której esencją jest... oniryczna kraina. Innymi słowy – światy tworzone, kreowane, powoływane do istnienia przez Grodeckiego umiejscowić można na subtelnej, efemerycznej granicy między snem a jawą.
Bohaterowie (i zazwyczaj narratorzy) opowiadań zebranych w tomie „Iluzje” Andrzeja Grodeckiego są wyalienowani, narcystyczni, zamknięci w swoim świecie, w świecie własnej duszy, przeglądają się w zwierciadłach swoich myśli i uczuć, nie wykraczając poza rzeczywistość nakreśloną i wyznaczoną przez ich filozoficzne dywagacje. Dokonują permanentnej autoanalizy, uciekają jednak przed dookreśleniem, (do)powiedzeniem ostatniego słowa o sobie, zupełnie jakby obawiali się spojrzeć prawdzie w oczy. Łudzą się, że przebywają w świecie sennych rojeń, że są mieszkańcami onirycznego królestwa, gdy tymczasem większość z nich przypomina tyleż somnambulików, ile chorych psychicznie. Bohaterowie Grodeckiego chcieliby wyrwać się spod władzy nieuchwytnego Stwórcy i spod wpływu nieokreślonej siły sprawczej, ale w pewnym momencie uzmysławiają sobie własną słabość czy w zasadzie bezbronność. Nie można uciec od przeznaczenia, a każda rejterada przed demonami, które tkwią w nas, jest czynem daremnym.
(...) „Iluzje” to niewątpliwie interesująca proza, podejmująca wątek niełatwy zarówno dla twórcy, jak i dla odbiorcy. Zanurzenie się w oniryczne światy, permanentne odcinanie (się) od rzeczywistości na rzecz penetrowania labiryntu własnej duszy i konfrontacja z demonami ukrytymi w nas samych to tematy ryzykowne. (...) opowiadania składające się na „Iluzje” mogą stanowić asumpt do intrygujących rozważań nad ludzką kondycją i przyczynić się do pogłębionej autorefleksji odbiorcy.
Luiza Stachura
Andrzej Grodecki
Iluzje –
http://wforma.eu/101,iluzje.html