copyright © https://sztukater.pl 2023
Mam przed sobą zbiór opowiadań, układających się w pewien ciąg, opowiadań dość mocno się różniących, a zarazem w wielu punktach kłaniających się w sobie niczym partnerzy w tańcu, raz intensywnym forte, z przytupem, innym razem ledwie pianissimo, coraz ciszej. To przedziwna, urozmaicona i rozpisana na wiele różnych instrumentów suita, w której centrum stoi człowiek i kryjący się w nim mrok.
Człowiek naprzeciwko drugiego człowieka, człowiek bezradny wobec systemu, ale też człowiek wchodzący w skład opresyjnego układu, bardziej lub mniej świadomie, z przekonania, z głupoty czy też ze strachu, jest nieodłącznym ogniwem tej orkiestry, nie zawsze stać go od razu na wyłamanie się z jej pasywnej monotonii i zagranie własnych nut, a jednak pełno tu niespodzianek.
Oto duet, mocno złączony genami i zależnością, matka i córka. I pytanie podstawowe: czy naprawdę tak trudno w pewnym momencie przejść z podległości do partnerstwa? To, co na pierwszy rzut oka wydaje się prostą prawdą, z każdą przekładaną stroną odsłania swoje drugie, pokryte złem oblicze i uświadamia nam, ile krętych korytarzy mieści ludzki umysł i jak łatwo tu zabłądzić. Córka, w obliczu manipulacji i przemocy tworzy wokół siebie mur z dźwięków, z muzyki, która staje się jej schronieniem, celem i nadzieją. To najdłuższe z opowiadań, które tę symfonię opowieści rozpoczyna, zarazem zaś daje nam przedsmak tego, co czeka nas dalej, a za czym już chcemy bez reszty podążyć.
W starciu z życiem wygrywają inteligentni i silni. Ci, którzy nie dysponują odpowiednią wytrzymałością psychiczną i sprytem – muszą przegrać. Możecie tu wybierać między depresją, ucieczką w chorobę czy nawet śmiercią. Opowiadania obnażają prawdę o nas, o tym, co w nas perfidne, małe i zdradliwe, ale też o naszej potrzebie wolności, zachowania godności, cierpliwości w wyczekaniu sposobnej chwili, by powiedzieć – stop!
Autor obnaża też działania całych grup, systemu, scentralizowanej polityki manipulacji społecznością. Wobec takich poczynań jednostka ma dużo mniejsze pole manewru, by się obronić, jej sytuacja jest trudniejsza, a próba oporu wymaga większej odwagi. Polityczna agitacja w jednostce wojskowej, rozkazy, które żołnierze muszą wykonać, a które godzą w ich sumienie, w ich poczucie człowieczeństwa. Wojna, w której „ich” i „nas” nie sposób jednoznacznie określić. Materiały „tajne przez poufne”, mogące rozpętać burzę nie do ujarzmienia, a jej konsekwencją będzie chaos i anarchia, wymuszenia i szantaże. To wszystko tematy nam bliskie, podobne sceny wszak, jedni z satysfakcją, inni z obrzydzeniem, obserwujemy od dawna. Jakieś czarne teczki, materiały nagle odnalezione, trzymane później na sposobną chwilę, by pomogły przeprowadzić jakiś brudny plan. Zło rodzi kolejne zło, a później już nawet nie wiadomo, od czego się rozpoczęło.
Jest w tych opowieściach spora nuta sarkazmu, komizmu skonfrontowanego z dramatem i powagą konsekwencji czynów. Dużą rolę odgrywa dialog. Ujawnia on naturę człowieka, w rozmowie nie zawsze da się utrzymać pokerową twarz, często zupełnym przypadkiem zdradza się prawdziwe intencje. Każda pauza, każde zbyt pośpiesznie wypowiedziane słowo może wiele znaczyć. Błahe, codzienne sytuacje, banalne czynności, które z początku wydają się nic nieznaczące, pod wpływem jednego ruchu, zdania, nabierają całkiem innego sensu, scena zyskuje impet, prowadzący w nieoczekiwanym kierunku, by zaskoczyć suspensem. Takie jest właśnie życie, nie sposób przewidzieć dokąd nas poprowadzi.
Stary, niby nieporadny weteran wojenny okpiwa pułk obcego wojska bez mrugnięcia okiem. Makiaweliczny plan matki wali się w gruzy dzięki zawodowej intuicji sędzi, którą także dogania niezbyt chlubna przeszłość. Wszyscy mamy jakieś sekrety, każdy popełnia błędy. Dzieje się tak i tutaj. Przeszłość to tylko kawałeczek dalej, za rogiem, ściga nas i obserwuje, by nagle poklepać po plecach i uśmiechnąć się złowieszczo. Oto jestem.
Sporo zaskoczeń nas spotka. Jest to jedna z niezaprzeczalnych zalet tej psychologicznie rozbudowanej, choć objętościowo niewielkiej prozy. Innym atutem jest jej aktualność, uniwersalność, nawiązanie do współczesnych, nabrzmiałych problemów, tlących się i wybuchających konfliktów. Tych etycznych i politycznych, rodzinnych i społecznych. Ludzie okazują się niesamowicie skomplikowani, o zmiennych motywacjach, nieszczerzy, często egoistyczni. Chcąc okazać serce, identyfikując się ze społecznym zapotrzebowaniem, tracą z pola widzenia dobro najbliższych. Warto widzieć trochę więcej, patrzeć nieco szerzej i szanować czyjąś historię nawet wówczas, gdy staje w poprzek naszym zamierzeniom i zmusza nas do rezygnacji z nich. Forsowanie na siłę przez synową planu udzielenia schronienia ukraińskim uchodźcom, jakoś dziwnie niewrażliwej na traumatyczne wojenne wspomnienia teścia z dzieciństwa na Kresach, nie może zakończyć się dobrze, choć przecież intencje są chwalebne. W każdym z opowiadań mamy argumenty za i przeciw, sytuacje niejednoznaczne, gdzie nie ma idealnego rozwiązania.
Przyjacielem człowieka jest tutaj muzyka. To ona pozwala bohaterce „Partity” pozostać sobą i przetrwać w toksycznym domowym środowisku. Ona daje też nadzieję dziewczętom wywiezionym na roboty do Niemiec. Bicie dzwonów staje się dla nich symbolem wolności, której pragną doczekać. Codzienność pełna jest odgłosów tworzących koncert natury i cywilizacji, nie zawsze zgodnych, często mocujących się ze sobą. Nawet w samotność, w milczenie, wkrada się melodia „skrzypiących schodów i jakiegoś kawałka blachy na dachu, stukającego w rytm porywów wiatru”, przypominając nam, że wokoło toczy się jednak życie i za chwilę może się ono wokół człowieka dość boleśnie zapętlić.
Największe zaś dysonanse, fałszywe tony, zgrzyty i piski obserwujemy w sobie samych, co wyraźnie widzimy u naszych bohaterów. Idąc za własnymi pragnieniami zakłócają łagodną harmonię, mieszają, mylą się, ale też dyrygują innymi za pomocą fałszywych, gwałtownych ruchów, co prowadzi do kakofonii grożącej utratą zmysłów. Co istotne, w przedstawionych obrazach rozpoznajemy sytuacje, które dobrze znamy, z życia, także własnego, z obserwacji i komunikatów medialnych. Znamy, ale czy naprawdę je rozumiemy... to już inna sprawa.
Doris
Sławomir Wernikowski Partita – http://www.wforma.eu/partita.html